Ten wrzesień i te inne wcześniejsze. Wrzesień paradoksalnie przynosi duże zmiany w moim życiu tak cyklicznie. Wrzesień jest wrześniowy pełen rydzów w lesie, rudziejących łąk i lasów bukowych, gór osnutych mgłami. Liści nieśmiało okrywających się jesienną szatą, słoneczników skłaniających głowy od ciężaru. Jabłek w sadzie, rosy o poranku. Rydze cóż za niebiański smak. Rzucone na patelnie na masło, smażone delikatnie na małym ogniu..ten aromat..ehhh. Nie znałam tego smaku wcześniej przed kilkunastoma wrześniami. Kilkanaście wrześni temu byłam inną Jolą, Jolantą. Kolejny wrzesień za mną, pełen ludzi, tajemniczych Don Pedrów, Krasnoludków i Krasnoludów pomagających tu i tam, szepczących do ucha, kładących dłoń na ramieniu po ciężkim dniu...Wrzesień już zawsze będzie miał dla mnie symboliczne znaczenie też dzięki Wam i cóż to słowo na D, nie znam innego..chociaż..odpłynąć stąd chciałam na zawsze...
Za moim oknem pada deszcz, drwa trzaskają w piecu. Walduś przeciąga się na zapiecku. Psy drzemią po kątach. Jesień. Wiatr rozwiewa liście z drzew. Skończyło się już lato. Koziarnia tuż tuż. Na ścierniskach palą się ogniska. Jesień koniec pracowitego lata...jesień z oddali posłyszeć można warkot traktorów, odgłos rąbanego drwa..ehhh...
Z pozdrowieniami Iwona
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=tQvd72sDlfk
Koncert jesienny na...ehhh mój ulubiony, cóż koncert tych świerszczy ci u mnie dostatek :))))
OdpowiedzUsuńJa pierdykam, chyba wezmę ten "etat" :) - eh, ten widok z balkonu. Ale też chcę taki fartuszek :D. To pisałam ja ... Beata
OdpowiedzUsuńBeatko fartuszek uszyła mi Ania. Mistrzyni prawdziwa http://annaporeda.blogspot.com/
UsuńOdwiedziłam :), fajowe rzeczy tworzone z pasją
UsuńSerce rośnie :)
OdpowiedzUsuńa fartuszek śliczny i cudnie Ci w nim :)
Kiedyś marzyłam, żeby mi koty wysiadywały na poręczach werandy i też tak mam :) pozdrawiam, rena
zadzwonię :)))
UsuńI na Mazurach wrzesień robi się cichy, refleksyjny. Zazdroszczę tych rydzy Jolu, bardzo.
OdpowiedzUsuńKoziarnia już cieszy.
Serdeczności
praca wre widzę! Cudownie! Już nie mogę się doczekać efektu końcowego. Obserwuję i nie mogę się napatrzeć. Śliczne te kozy, muszą w Tobie wzbudzać uśmiech. I ta pomocna dłoń od ludzi...coś wspaniałego, prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam serdecznie do mnie!
Dom Przy wiosennej 5
:))))
UsuńW Twoim wydaniu to mogła bym polubić jesień:) Pozdrowienia z Przytulnego.
OdpowiedzUsuńehh ta jesień lubię ją najbardziej tu w górach..chociaż...
UsuńTeż piękną jesień mam. Słoneczna, jeszcze bez większych przymrozków, spokojna. Tylko pełne tęsknoty krzyki żurawi, szykujących się do odlotu, napełniają serce jakimś lekkim bólem i żalem.
OdpowiedzUsuńCieszę się z tak szybko idących u Ciebie robót. Do zimy jeszcze trochę czasu jest, zdążycie! Pozdrawiam serdecznie.
Muszę zdążyć. Szopa w której teraz są kozy nie nadaje się na zimę. Na razie nie mam starej i nowej koziarni. Działam i zdążę.
UsuńWrzesień z kawałkiem października to zwykle najpiękniejsza pora roku. Zazdroszczę Ci tego siedzenia przy piecu, choć i tak masz tylko chwilki, gdy możesz tam przysiąść.
OdpowiedzUsuńehh.. Dziewczyno, przecież wiesz, buziaki :))
OdpowiedzUsuń