poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Ta ostatnia niedziela


Wiosna w pełni, dni płyną wartko niby górski potok, a miniona niedziela była już Niedzielą Palmową, czyli święta za pasem.
Niedziela Palmowa obchodzona jest w całej Polsce tłumnie i uroczyście. Dawniej w tym dniu inscenizowano triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. Obrzęd polegał albo na obchodzeniu kościoła wewnątrz lub na zewnątrz z procesją, albo - w mieście - na przejściu z jednego kościoła, symbolizującego Górę Oliwną, do drugiego kościoła, który wyobrażał Święte Miasto. Głównym aktorem spektaklu była figura Pana Jezusa na osiołku, umieszczona na wózku; dziś taką figurę pochodzącą z Szydłowca można oglądać w krakowskim Muzeum Narodowym. W Krakowie platformę z Chrystusem na osiołku ciągnęli rajcy miejscy - była to bowiem funkcja wielce zaszczytna - dzieci zaś rzucały kwiaty i palemki przed nadjeżdżającą figurą i wołały: "Hosanna na wysokościach". Nadto uczniowie szkół parafialnych i kolegiów recytowali wierszowane opowieści o wjeździe Chrystusa do Jerozolimy i Jego przyszłej męce, a po nich rymowanki o poście, śledziu, kołaczach wielkanocnych i o szkolnych kłopotach. Po żakach głosili perory starsi, przebrani za pielgrzymów, kupców i żołnierzy. Pojawienie się pod koniec XVII wieku tak ukostiumowanych "aktorów" zaciążyło na widowisku w kierunku zabawności. Toteż władze duchowne u schyłku XVIII wieku wydały zakaz wożenia figury Jezusa, zwłaszcza w kościołach, a wykonawcy świątecznej krotochwili przenieśli się na ulice, do szynku i karczmy i tak widowisko stopniowo zanikło. Minęło prawie dwieście lat, wysubtelniało nieco poczucie humoru, zmieniła się sama pobożność ludowa i w tej sytuacji można było pomyśleć o przywróceniu dawnego zwyczaju. Tak właśnie zrobił proboszcz we wsi Tokarnia, położonej w Beskidzie Makowskim - od 1968 roku w Tokarni podczas procesji w Niedzielę Palmową można oglądać scenę jakby żywcem przeniesioną z dawnej obrzędowości.
Głównym atrybutem święta są palmy. Najczęściej spotyka się strome bukiety z gałązek wierzbowych z "kotkami", bukszpanu i suszonych kwiatów, lub palmy wileńskie. Mają one kształt pałek różnej wielkości i grubości, a sporządza się je z ułożonych w misterne wzory zasuszonych kwiatów. Palma jest zakończona kitą z farbowanych kwiatostanów rozmaitych traw. Niegdyś takie palmy występowały głównie na Wileńszczyznie, a obecnie spotyka się je w całej Polsce. W okolicach Tarnowa i na Ziemi Sądeckiej, w pobliżu Myślenic, a także na Kurpiach są obnoszone w procesji wysokie, często kilkumetrowe palmy, na których powiewają kolorowe wstążki. Najpiękniejsze ich okazy można oglądać w niektórych muzeach regionalnych i diecezjalnych.
Tak więc dzisiaj chciałabym Was zabrać na obchody Niedzieli Palmowej w Tokarni, są one zarówno uroczystością religijną, jak i pięknym, niezwykłym widowiskiem, które każdego roku w Niedzielę Palmową sprowadza do Tokarni nie tylko wiernych, ale także rzesze turystów z różnych stron Polski.
Na te obchody pojechałam inną drogą niż zwykle, prowadzi ona przez bukowy las, a następnie pola i łąki, skąd rozpościerają się rozległe widoki na góry. Tak więc jeżeli pozwolicie, przeniosę Was do Tokarni, wsiadamy do mojego wiernego rumaka i w drogę.





Zbliżamy się do Tokarni - na horyzoncie widać już wieże kościoła.

A przed kościołem różności wszelakie, odpustowe łakocie i wiele innych osobliwości.


Zabytkowa dzwonnica kościelna, tylko ona została, drewniany kościółek został przeniesiony do skansenu.


Okolice plebani z urokliwym stawkiem.


Dwór Targowskich, obecnie mieści sie w nim przedszkole.

Podglądamy ministrantów szykujących się do uroczystości.

W oczekiwaniu na uroczystości.



Takie oto ptactwo hoduje proboszcz, pawie przechadzają się w okolicy kościoła i chętnie pokazują swoje wdzięki :)



A tak wygląda pawi kuper.

Ministranci uzbrajają sie w halabardy.














Te palmy były naprawde olbrzymie, sięgały nieba.

Za oknem noc, księżyc niczym ognista kula błyszczy na niebie, oświetlone jego blaskiem, wyłaniają się zarysy gór i dachy domów, można siąść z książką i czytać. Takie noce, tu w górach są niepowtarzalne. Żegnam się z Wami, nie składam życzeń świątecznych, bowiem zobaczymy się jeszcze...



20 komentarzy:

  1. Cudowna fotorealcja! Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jolu, jak w Tokarni kolorowo, odpustowo, zupełnie jak na "mojej" Kalwarii. U nas jest inscenizacja Męki Pańskiej w niedzielę palmową, a potem powtarzana w wielki piątek, na nią właśnie się wybieramy, jak co roku. A biorą w niej udział mieszkańcy wsi, bardzo malowniczo, pozdrawiam serdecznie, pa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale, że komuś się jeszcze chce. Cieszę się, że takie barwne tradycyjne uroczystości nadal znajdują sobie miejsce wśród zalewającego wsie plastiku. Pamiętam jeszcze góralskie odpusty w Chochołowie, z lat 70-tych i pamiętam rozczarowanie z 2000 roku ... I oczywiście doskonale rozumiem, że ci ludzie nie chcą być żywym skansenem dla turystów.
    Piękna relacja! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Ci za przeżycia duchowo-wzrokowe któtych doznałam czytając i oglądając to co nam przedstawiłaś.Oj odżyły i umnie pewne wspomnienia.Jak zwykle przeuroczo to opisałaś.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna relacja zazdroszczę takich wrażeń:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne są takie procesje. I niesamowicie łączą ludzi. Pamiętam, jak jeszcze mieszkaliśmy w Gdańsku - w naszym małym kościółku we Wrzeszczu co roku były w Niedzielę Palmową procesje. Tradycyjnie palmę trzeba było mieć żywą - z zielonych gałązek, bazi. W tym roku w wiejskiej kaplicy procesji nie było. Ale obiecaliśmy sobie z sąsiadami, że na przyszły rok robimy palmy sami. Wspólnie!
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna tradycja :) już widze jak uroczyście jest obchodzone Triduum Paschalne :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie to opisałaś, Jolinko! To wspaniałe widowisko, zarówno w duchowym, religijnym, jak i w czysto "turystycznym" wymiarze. Bardzo mi się podobają takie lokalne, zespalające mieszkańców przedsięwzięcia, za mało tego u nas... Zawsze zazdroszczę Irlandczykom ich barwnych parad, tego jak bardzo potrafią się zaangażować.
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze , Jolu, chciałam napisać, że piękne krajobrazy na Tokarnię, i zabytkowa dzwonnica, a pawie oszałamiające, tylko paskudnie krzyczą. A były całuski, serduszka, pukawki na straganach, czy tylko plastik? Właśnie wróciłam z miasta, kupiłam środek dla psów do wcierania, bo Bigos miał 10 sztuk kleszczy po powrocie, Maks mniej, bo stary. I jeszcze kupiłam pelargonie do wiklinowych pojemników i coś srebrzystego do podsadzenia, świeci słońce, jest cieplutko, ptactwo w zalotach, drzwi do ogrodu otwarte i piję już trzecią kawę i jest mi dobrze, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie czytać że zachwyca nas i wzrusza (jeszcze)tradycja,mimo że dopiero większość Pań wzywała postępu i cywilizacji,a Polskę między zdaniami (hurtem)nazywała ciemnogrodem.A przecież postęp wyklucza tradycję (szczególnie tą związaną z sacrum). Ale cóż może to narazie taki Polski ewenement że wołamy o postęp(ze wszystkimi jego przypadłościami),ale też kręci się nam łezka na taki widok. Cieszmy oczy i duszę tymi widokami, bo z całą pewnością nie na długo ich zostało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję, za przybliżenie wspaniałej tradycji. Piękny opis i zdjęcia! Palmy olbrzymie. Bardzo mi się podobają! Jolu, aby ten czas był dla Ciebie szczególny... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudnie, radośnie,kolorowo. Pomyśleć, że zaczynamy Wielki Tydzień. Dziwne to poplątanie teologii z ludycznością, smutku Krzyża z euforią Zmartwychwstania... Podlanych sosem pogańsko-wiosenno-świątecznym. :D Wesołych Świąt! Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam za ignorancję, Ty mi lepiej napisz czy pączek dotarł cały, bo ostatnia niedziela mam nadzieję długo przede mną:)
    Urodziny dzisiaj miałam i tylko Tobie się chwalę;)
    Cmok:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknie opisałaś tradycję która prawie u nas zamiera. Teraz święta się kojarzą z dniem wolnym od pracy i odpoczynkiem a przecież mamy tak piękna tradycję.. Piękne zdjęcia zrobiłaś;-)))
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Wam Wszystkim bardzo, bardzo. Marysiu jestem tu i tam, a w ogóle to żałuję, że mnie nie ma dwie :)) roboty huk, tak to jest jak się ma koroneczki, drewniane podłogi i blaty do szorowania, a jeszcze Hrabianka, jak mnie nie widzi na łące meeczy jak oszalała i nie je trawy, najchętniej by chciała żebym ja z nią tą trawę skubała :)), a moja grządka nadal czeka w kolejce, a i drewniane pukawki też były - mam taką :)) uff i dalej do roboty...

    OdpowiedzUsuń
  16. Lambi kochana, napiszę maila, paczka jest i wiesz - jest cudna...

    OdpowiedzUsuń
  17. Martwię się o Ciebie bo z tego co piszesz to nie będziesz miała sił po takiej harówce cieszyć się Świętami.A Hrabianka to by lepiej pomogła a nie tylko za Miłym towarzystwem się ogląda.Z życzeniami jeszcze powrócę.Nie daj się zapracować.Ściskamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo bym chciała, żeby taka tradycja i taka wielka duchowość takich uroczystości nigdy nie zaginęła! Fajnie tam macie! Jaką zrobiłaś ciekawa fotorelację, widoki przecudne. W piękną pogodę to niebo u Was całe w gwiazdach, co? Zazdroszczę...
    Życzę Ci aby robota nie zagoniła Cię w kozi róg, abyś w pełni przeżyła te tak piękne Święta Wielkanocne!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  19. wpadłam na chwile, ale jesli pozwolisz zostane na dłużej, bo zauroczyłam sie tym blogiem....pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń