Ostatnie dni są dla mnie niezwykłe, bo oto, tak krok, po kroku spełniają się moje marzenia, na spełnienie ich musiałam trochę poczekać, czasami wątpiłam, czy jest to realne. O posiadaniu kozy, a raczej kóz - bo mam nadzieję, że będzie ich więcej marzyłam od dawna, niestety nie moglibyśmy stworzyć im odpowiednich warunków, więc czas uciekał, a do kóz mogłam powzdychać tylko i pooglądać u innych, na przykład u Jagody, gdzie stadko kózek bryka wesoło przed Magodą. Tomek był nieugięty, powiedział - będzie koziarnia, będą kozy. Kombinowałam jak by tu obejść ten problem i wymyśliłam, że poproszę spadkobierców po zmarłym sąsiedzie o udostępnienie nam pustej obórki, ucieszyłam się bardzo, jeden ze spadkobierców powiedział, że nie ma problemu.
Więc zaczęły się poszukiwania kozy, miała to być kózka karpacka, Tomek obdzwonił pół Polski, szperał w internecie, tych kózek jest bardzo mało, to rasa zagrożona wyginięciem, więc nie tak łatwo ją kupić. Szukał, szukał i znalazł hodowcę z Załusek, który akutrat sprzedawał dwie kózki. Ucieszyłam się jak głupia, umówiliśmy się z panem, że w czwartek przyjedziemy po jedną. We wtprek wieczorem dzwonię do pana który miał nam użyczyć stajenki ,a on mi na to, że druga spadkobierczyni absolutnie się nie zgadza. Poczułam się jakby mi ktoś skrzydła podciął i pomyślałam, że nic nie wyjdzie z moich marzeń - a ja już czekałam na tą kózkę - wiedziałam, że jak jej teraz nie kupimy, nie wiadomo kiedy uda się znaleźć podobną, może za rok, albo dwa.
Poszłam spać zgnębiona.
W środę rano, Tomek powiedział, że nie odpuścimy kózki, zbudujemy jej zagrodę w stodole, a do zimy zbuduje się koziarnię. Jak powiedział, tak zrobił, pomagałam mu dzielnie i zbudował piękne rogate ranczo, czyli zagródkę, w stodole. Pracowaliśmy 5 godzin, ale efekt przeszedł nasze oczekiwania. Po południu Tomek pojechał do Krakowa, bowiem o 3 w nocy miał wyjechać z naszym przyjacielem Piotrkiem po kózkę, a ja towarzyszyłam im w tej podróży telefonicznie zadręczając pytaniami gdzie są. Moje marzenie spełniło się dzięki Tomkowi i Piotrkowi - dziękuję ci Piotrze, że przywiozłeś Hrabiankę Fibi do domu, a Tobie Tomek, ze wybudowałeś jej dom.
Zapewne wielu z Was zastanawia się, dlaczego jechaliśmy po to moje marzenie aż 400 km w jedną stronę, dlaczego właśnie ta, a nie inna rasa.
Więc zaczęły się poszukiwania kozy, miała to być kózka karpacka, Tomek obdzwonił pół Polski, szperał w internecie, tych kózek jest bardzo mało, to rasa zagrożona wyginięciem, więc nie tak łatwo ją kupić. Szukał, szukał i znalazł hodowcę z Załusek, który akutrat sprzedawał dwie kózki. Ucieszyłam się jak głupia, umówiliśmy się z panem, że w czwartek przyjedziemy po jedną. We wtprek wieczorem dzwonię do pana który miał nam użyczyć stajenki ,a on mi na to, że druga spadkobierczyni absolutnie się nie zgadza. Poczułam się jakby mi ktoś skrzydła podciął i pomyślałam, że nic nie wyjdzie z moich marzeń - a ja już czekałam na tą kózkę - wiedziałam, że jak jej teraz nie kupimy, nie wiadomo kiedy uda się znaleźć podobną, może za rok, albo dwa.
Poszłam spać zgnębiona.
W środę rano, Tomek powiedział, że nie odpuścimy kózki, zbudujemy jej zagrodę w stodole, a do zimy zbuduje się koziarnię. Jak powiedział, tak zrobił, pomagałam mu dzielnie i zbudował piękne rogate ranczo, czyli zagródkę, w stodole. Pracowaliśmy 5 godzin, ale efekt przeszedł nasze oczekiwania. Po południu Tomek pojechał do Krakowa, bowiem o 3 w nocy miał wyjechać z naszym przyjacielem Piotrkiem po kózkę, a ja towarzyszyłam im w tej podróży telefonicznie zadręczając pytaniami gdzie są. Moje marzenie spełniło się dzięki Tomkowi i Piotrkowi - dziękuję ci Piotrze, że przywiozłeś Hrabiankę Fibi do domu, a Tobie Tomek, ze wybudowałeś jej dom.
Zapewne wielu z Was zastanawia się, dlaczego jechaliśmy po to moje marzenie aż 400 km w jedną stronę, dlaczego właśnie ta, a nie inna rasa.
Koza karpacka (Capra hircus hircus carpathian) stanowiła typową odmianę kozy górskiej. Licznie występowała w całym paśmie Karpat, jednak stopniowo ulegała wypieraniu z hodowli w wyniku napływu szlachetnych ras kóz, tak, że w drugiej połowie XX wieku została uznana za rasę wymarłą. Na poczatku 2005 r zostały na terenie Polski odnalezione dwa, być może ostatnie gniazda kozy karpackiej. Kozy te zostały zakupione wraz z przychówkiem i umieszczone w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki Odrzechowa rozpoczynając tym samym odtwarzanie rasy. Całość działań związanych z zachowaniem rasy koordynuje Instytut Zootechniki w Balicach, a rozpoczęte prace nad restytucją rasy, dają szanse na uratowanie jej od całkowitego wyginięcia.
Koza karpacka odznacza się cechami charakterystycznymi dla populacji autochtonicznych, takich jak: duża odporność i zdrowotność, długowieczność, dobra plenność. Istotne znaczenie ma także doskonałe przystosowanie tych kóz do trudnych warunków środowiska i niewybredność w doborze pasz. Dzięki tym właściwościom kozy tej rasy są dobrze przystosowane do trudnych warunków bytowania. Rasa ta dostosowana jest do utrzymywania w małych grupach po kilka sztuk, przy żywieniu opartym o pasze gospodarskie. Stąd też, doskonale nadaje się do gospodarstw ekologicznych i agroturystycznych, gdzie może stanowić dodatkową atrakcję dla wczasowiczów. Zaglądam w drzewo genaologiczne naszej Hrabianki - ojciec pochodzi z Odrzechowej, matka z Załusek, babka z Wrocławia... A dziadek? Może skubał trawę na karpackich połoninach?
Tak więc widzicie, że nasze górskie tereny są idealne dla tej rasy kózek, tym bardziej, że przyczynimy się do odtwarzania rasy kozy karpackiej.
Koza karpacka odznacza się cechami charakterystycznymi dla populacji autochtonicznych, takich jak: duża odporność i zdrowotność, długowieczność, dobra plenność. Istotne znaczenie ma także doskonałe przystosowanie tych kóz do trudnych warunków środowiska i niewybredność w doborze pasz. Dzięki tym właściwościom kozy tej rasy są dobrze przystosowane do trudnych warunków bytowania. Rasa ta dostosowana jest do utrzymywania w małych grupach po kilka sztuk, przy żywieniu opartym o pasze gospodarskie. Stąd też, doskonale nadaje się do gospodarstw ekologicznych i agroturystycznych, gdzie może stanowić dodatkową atrakcję dla wczasowiczów. Zaglądam w drzewo genaologiczne naszej Hrabianki - ojciec pochodzi z Odrzechowej, matka z Załusek, babka z Wrocławia... A dziadek? Może skubał trawę na karpackich połoninach?
Tak więc widzicie, że nasze górskie tereny są idealne dla tej rasy kózek, tym bardziej, że przyczynimy się do odtwarzania rasy kozy karpackiej.
Trochę sie martwię, że nasza Hrabianka będzie samotna, została zabrana od innych kózek, dlatego siedzę z nią i przemawiam pieszczotliwie, już mnie polubiła daje się głaskać i meeeeczy: -mów do mnie jeszcze....a dzisiaj na znak przyjaźni dozgonnej użarła mnie w palec. Jeżeli chodzi o imię to znalazło się samo, jako, że jak ją zobaczyłam pierwszy raz powiedziałam, że wygląda jak hrabianka, niechże tak zostanie, a na cześć Małych Projektantów od Jutki będzie miała - jak to hrabianka - drugie imię Fibi. Tak więc Hrabianka Fibi zadamawia się u nas, dzisiaj odbyła pierwszy spacer, na razie blisko domu. Niestety, nie chce chodzić tam gdzie ja bym chciała, czyli Hrabianka prowadzi mnie i jest strasznie uparta, mam nadzieję, że jakoś się dogadamy :)) To zdjęcia ze starego domu kózki.
Między kózkami Kozioł karpacki z imponującą grzywką i potężnymi rogami.
Nasza kózka przyjechała, jak już wspominałam, z gospodarstwa "Za lasem" w Załuskach, hodowca pozyskał pierwsze kózki z ZOO we Wrocławiu i z Instytutu Zootechniki w Odrzechowej, w tym momencie jego stadko liczy kilka kózek karpackich, pomiędzy nimi na zdjęciu są też kozy innej rasy - karpackie są białe.
Tomek pozyskuje niezbędną wiedzę, od hodowcy.
I nareszcie jesteśmy w domu, kózka rozgląda się ciekawie, wącha..
Uff pierwsze wyjście za nami, trochę się bałam, ale nie było źle, problem pojawił się, jak trzeba było wracać, cwaniara położyła się na trawie i ani myślała wracać do domu, cóż trzeba było Hrabiankę zanieść na pokoje :) Pozdrawiam Was Wszystkich serdecznie, dziękuję bardzo za wszystkie imienne propozycje i powiem Wam, że warto mieć marzenia, bo one się spełniają. Tak, tak Inkwizycjo, Marysiu - spełniają się, tylko trzeba czegoś pragnąć tak z całych sił... i Wasze też się spełnią.
Magdo dziękuję Ci za podtrzymywanie na duchu i cenne wskazówki.
Ze zdjęć bije taaaka miłość, że nie można oderwać oczu. Wiele dobrego życzę!!!!
OdpowiedzUsuńczytam i uśmiecham się, nie wiem co w tym jest, ale ja też mam marzenie o domu i kozie właśnie :))). Twoja jest piękna, nich się zdrowo chowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana poczekaj trochę a jej nie uniesiesz;-))Moją Balbinę też tak nosiłam jak była malutka i prowadzałam na lonży;-)) teraz to ciężko by było, a co do spacerów to ona raczej biegnie a ja za nią;-))). Balbina urosła na duuuużą kozę i też ma kolczyki jak Twoja hrabianka.
OdpowiedzUsuńPiękna pani zamieszkała u Was. Życzę Wam wszystkiego najlepszego a Tobie kochana spełnienia marzeń o większym stadku;-)
Pozdrawiam
Witaj @jolinko,jeśli możemy coś nieśmiało podpowiedzieć,koza jest zwierzęciem inteligentnym i bardzo łatwo się uczy(szczególnie rzeczy dla niej miłych).Zbytnia antropomorfizacja Twojej Hrabianki spowoduje że za moment będzie ona dla Was utrapieniem i wielkim ciężarem.Radzili byśmy abyś jak najszybciej sprawiła kózce kozie towarzystwo i przeniosłą ją do stodółki. Pozwól jej być kozą (koziarze mówią o takich kozach że są zepsute). Zapewniamy Cię z doświadczenia własnego -nie dasz jej rady.
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszamy jeśli uznasz naszą podpowiedź...
Zosia i Janusz
No normalnie śliczna jest, bez dwóch zdań, i Ty, Jolu, widzę, że dzielnie dotrzymujesz jej kroku i też skaczesz na pnie drzew. Muszę zamieszkać na stałe na Pogórzu, wtedy jest to możliwe, i stajenkę zbudować.
OdpowiedzUsuńJakie eleganckie kolczyki ma i pędzelek na bródce, uroczy.
Serdeczności przesyłam na Jaworzyny, pa.
Kochana chciałabyś Hrabiankę prowadzać To ona postanowiła Ci pokazać że ja na rękach się nosi.Ale mnie też by serce zmiękczyła swoim widokiem i bez szemrania bym ją ponosiła.Młodsza Projektantka uznała ze najlepiej by było do kózki pojechać, zapewne natychmiast.Ja nie byłabym pewna czy Ona nawet nie z Królewskiego rodu? Taka piękna duma od niej bije.Pozdrawiam Wszystkich którzy przyczynili się do tego że znalazła swój dom właśnie u Was
OdpowiedzUsuńZosiu i Januszu, wiem o tym, lada dzień pójdzie do stodólki, a w międzyczasie znajdę jej drugą kózkę, taka zwyczajną, najlepiej mleczną, nasza jeszcze nie miała młodych, więc i mleka nie ma. Muszę się jakoś powstrzymać od "noszenia jej na rękach", ale tak mi jej szkoda, teraz kiedy jeszcze jest sama. Pewnie i tak ją rozpuszczę jak nasze psy. Od jutra biorę się za poszukiwania towarzyszki dla Hrabianki.
OdpowiedzUsuńYEAH!!!!! znakomita koza .... może kiedyś kupimy od Was jakieś jej dzieciątko :-) ...... ponoć marzenia się spełniają
OdpowiedzUsuńPięknie razem wyglądacie. Widać gołym okiem, że przypadłyście sobie do serca.
OdpowiedzUsuńPiękna Kózka ,super że tak unikatowa rasa ...mam nadzieje, że uda się je rozmnażać i będą kolejne by podtrzymać ciągłość rasy . Uwielbiam sery z koziego mleka .Moja ciocia która też miała kozy zdobyła kiedyś przepis od pewnej Ukrainki na ser z koziego mleka... był pyszny ... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak dobrze że udało wam się znaleźć tą karpacką kózkę. Ma piękną sierść, wydaje się być taka miękka i delikatna, ale pewnie jest bardzo ciepła. I ta wspaniała biel. Jest śliczna! Będzie na pewno bardzo szczęśliwa w nowym domu, bo przecież jest u siebie w domu, w Karpatach...
OdpowiedzUsuńHrabianka Fibi jest przepiękna!!! Biel jej pięknego włosia (czy może sierści) bije w oczy! Jest taka mała, drobna, delikatna jak to bywa u hrabianek :))) Fajnie razem się prezentujecie. Na pewno będzie szczęśliwa w nowym domu, tylko jeszcze brakuje jej koziego towarzystwa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Cieszę się bardzo, że spełniło się Twoje marzenie! Z pewnością Hrabiance Fibi będzię u Was cudnie a lada moment na stole zagoszczą przetwory z koziego mleka - bardzo je lubię...:-) Życzę Ci wielu innych spełnionych marzeń! Pozdrawiam gorąco - Magda
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że hrabianka została Hrabianką :) fajnie razem wyglądacie!
OdpowiedzUsuńMasz rację Jolu, warto wierzyć w marzenia :)
Nie ma jak poranna kawka w towarzystwie Hrabianki z jej Panią.Ma temat Projektantek wysłałam wiadomości.Pozdrawiam bardzo słonecznie:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą! Na zdjęciach wygląda to tak jakby kózka nareszcie wróciła z podróży, do swojego prawdziwego domu. Pewnie tak właśnie będzie.
OdpowiedzUsuńNie daj się jej przerobić na małe szmatki!
Życzę powodzenia w poszukiwaniu drugiej kozy - Musia???!!! Wszystkiego dobrego!
Nasze kozy karpackie muszą poczekać nie tylko na koziarnie, ale i na to, abyśmy my - gospodarze - mieli gdzie głowy cały rok przytulić :DDDDD
OdpowiedzUsuńAle marzenia trzeba brać za rogi :DDD
Głaśnij kózkę od nas
Pzdr.
Ach! Och!! jakaż ona śliczna! Oczu nie mogę oderwać ;-))
OdpowiedzUsuńI jak tak się jej przypatruję, to coraz bardziej widzę podobieństwa do mojej Kri... ;-) szelmowskie minki mają identycznie ;-)) (no muszę się jakoś pocieszać)
Ale jak się wystarczająco mocno chce i odpowiednio długo zaczeka, to... No właśnie, szczęściaro!
Niech Ci się dobrze chowa ;-)
Ściskam, buziaki ślę!!
Guga, dziękuję. Marysiu ja też kiedyś mieszkanie w mojej chałupie miałam w sferze marzeń i tak wolniutko ziściły się.
OdpowiedzUsuńNaszapolano pracujcie tam poza granicami na tą swoją wymarzoną Polanę, a ja Wam kózkę wyhoduję, na to nowe życie.
Go i Rado bierzcie marzenia za rogi, jako i ja czynię, teraz jest mi łatwiej, bo mam dwa niezły różki, a tak a propos rogów, czy wiedzieliście, że kozie rogi są cieplutkie jak kaloryfer. Ja się strasznie przestraszyłam, że może coś jest nie tak, nigdy wcześniej nie dotykałam kozich rogów :))
Magdo, nie wiem, czy wyjdzie coś z Musią, jeżeli nie, znajdę inną, już zaczęłam działać na tym froncie.
Jutka kawa w towarzystwie Hrabianki, to jest to, dziękuję bardzo za maila i czekam, wiesz na co, przyjazd odwiedzinowy to bardzo dobry pomysł :)) uważam...Boję się, tego o czym piszą Janusz i Zosia, bo wiem, że jestem za miękka i rozpuszczam wszystkie stworzenia duże i małe :))
Też tak myślę Inkwizycjo, że Kri i Hrabianka pasowałyby do siebie jak ulał, obie są śliczne, urocze, no i w ich żyłach płynie błękitna krew :))
OdpowiedzUsuńAcha, u nas dzisiaj piękne słońce, wicher przegnał chmury i dzięki temu Ośnieżone Tatry kuszą swym widokiem, jak się na nie tak patrzy wydaje się, że są tuż, tuż, za górą. Nic tylko siąść na łące i się gapić, ale robota czeka trzeba Hrabiance posprzatać w zagródce :))
OdpowiedzUsuńMasz więc nie tylko kozę, ale od razu całą filozofię i misję do spełnienia w sprawie odtworzenia rasy :-)
OdpowiedzUsuńWcale mnie nie zdziwiła daleka podróż. Nasza suczka przyjechała do nas z odległości 600 km w jedną stronę, z Moraw, a przecież psów w Polsce jest pod dostatkiem :-)
Kochana trzymam kciuki i za kózkę i za ową misję :-)
Marzenia się spełniają - cudnie! Hrabianka wygląda uroczo :) Czuję radość... Stworzysz jej pełen miłości dom! Przytulam Was mocno!
OdpowiedzUsuńNiesamowite ! :) Przecudna jest.. urocza :)
OdpowiedzUsuńWszystkie marzenia sa do spelnienia !!!
Pozdrawiam cieplutko :)
Kozulka urocza ! I jak to Hrabianka, narzuca swą wolę :) Sługa słuchać musi ;) I ścieżkami Hrabianki podążać;) Pozdrawiam ciepło! !
OdpowiedzUsuńno, uratujesz rasę..byłem kiedyś w Odrzechowej, Hucułko mają sporo :)..też bym chciał więcej jakiś zwierzaczków, ale samemu ciężko wszystko ogarnąć..
OdpowiedzUsuńna smyczy niedługo zaczniesz wyprowadzać, i w łóżku będzie spać :D
Śliczna jest!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ode mnie i Maćka!
Muszę Wam Wszystkim powiedzieć, że kózka jest przeurocza, nigdy bym nie przypuszczała, że to takie miłe zwierzęta, ewidentnie meczy jak usłyszy Słoninkę, a Słoninka chyba się jej boi. Daje się głaskać i bardzo to lubi, rzeczywiście muszę uważać, bo z niej cwaniara i już zaczyna mną rządzić, do końca tygodnia będzie miała kozie towarzystwo, bo ja się nie rozdwoje :))
OdpowiedzUsuńGrey Wolf, mam nadzieję, że Cię nie urażę, ale czy nie sądzisz, że przydałaby Ci się jakaś śwarna kobitka, co to by zadbała o cały inwentarz :)) Na smyczny to chyba ona, a z tym łóżkiem to się zastanowię, może Tomek pójdzie do stodółki, kózka ma takie milutkie futerko :))
OdpowiedzUsuńno pewnie że, by się przydała, tylko gdzie znaleźć ;)..no futerko by Cię grzało :)..króliki też miłe :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie dopijam poranną w miłym Towarzystwie ''wyższych sfer''.Obiecuję doprowadzić dzisiaj do spotkania Projektanta z Fotografem i dokonać w końcu tego co obiecane.Pozdrawiam baaaaaaaardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńHrabiostwo już po śniadaniu, ja po kawie, dzisiaj jadę zarejestrować naszą Hrabiankę w Agencji, dostanę Księgę Hodowcy :) U nas dzisiaj piękna zima, śnieżek wiruje i pokrywa kwitnące żonkile i bratki, ech nie ma to jak wiosna w górach :)) Pozdrawiam Ciebie i no i oczywiście śliczne panienki :)
OdpowiedzUsuńNiech się zatem zdrowo chowa! A tak swoją drogą Tomek niesamowity, albo Twój dar przekonywania. Bo zbudować kącik dla kóz to jedno ale jechać taki kawał to naprawdę miłość!
OdpowiedzUsuńJolu, a Słoninka? Jak się czuje, czy lepiej? Czytam, że u Ciebie śnieg, no bo Wy wysoko mieszkacie, bliżej nieba.
OdpowiedzUsuńSiedzę, łażę po blogach, czytam, święta na karku, jedziemy jutro na Pogórze, już wytęsknione, będę piekła chlebek i pizzę z kaszą gryczaną, grzebnę coś w ziemi, a w niedzielę może jakieś łaziorstwo? Serdeczności na Jaworzyny!
Marysiu kochana Słoninka lepiej, już mniej kaszle, antybiotyk jeszcze przez 4 dni i będzie dobrze, a u nas zima na całego 0 stopni i biało, ale to takie ostatnie podrgi białej pani. Czekam na relacje z Pogórza i buziaki ślę i dziękuję za troskę :)
OdpowiedzUsuńMusiałam...a co jest, było mojej ukochanej Słonince? Buziaczki dla Was i zwierzyńca :)))
OdpowiedzUsuńJolu, inwentarz Ci się powiększa radośnie! Hrabianka przeurocza! Daniel mój też wymarzył sobie, że jak już zamieszkamy na wsi, to chce mieć krowę i konia, ewentualnie kozę i osiołka! Ja mam cichą nadzieję, że on żartuje! Teraz jeździ do sąsiedniej wsi po swojski twaróg i przywozi, co rusz jakieś nowinki na temat chowu zwierząt. Strach się bać ;)
OdpowiedzUsuńPs. Pogłaskaj ode mnie Słoninkę za uszkiem!
Mamy nadzieję że wiosna zdecydowała się dotrzeć w końcu i do Was czego serdecznie Życzymy.Czekamy na potwierdzenie czy dotarły nasze nasze zdjęcia? Pozdrowienia dzisiaj wyjątkowo zacznę od Słoninki.Buziaki i Duuuużo Słonka.
OdpowiedzUsuń