czwartek, 16 lutego 2012

Tłusty czwartek...

[treści i uczynki autorstwa Tomka, ja w tym czasie pilnowałam garów i ognia]

Zaczął się w środę wieczorem, chyba jakoś jeszcze przed północą... czytając ksiażkę z zaintrygowaniem nasłuchiwałem odgłosów zza okna - coś jęczało przeciągle w okolicach stodoły, albo powywało ukradkiem w polach, kurzyło białym tumanem to znowu osypywało się po oknach, ale niewpuszczone oknem próbowało wcisnąć się do domu kominem. Jednym słowem zadymka jakiej nie było przez całą zimę i wszystko wskazywało na to, że rano będzie ciekawie...
Już po 7 obudziły mnie złorzeczenia Jolki, że jakoby do stodoły, do kóz nie dotrze. Zwlokłem się z łóżka otwierając jedno oko, a potem drzwi na zewnątrz. Faktycznie, śniegu na samej werandzie było tyle, że pies Słonina wystawił nos, wpadł nim w zaspę i cofnął się ze wstrętem. Dalej w zasadzie świat zamieniał się w białą pofalowaną pustynię, w którą jakoś nikt z nas nie bardzo miał ochotę wskoczyć.
Jednak kozy darły się o swoje, po kawie trzeba było wziąść się za łopatę. Ścieżka do koziarni, samochód, dojście do drzewa poskładanego za domem - godzina porannej gimnastyki i powstały labirynty białych korytarzy. Za to droga przez wieś nie istniała, ale słychać było optymistyczny odgłos odpalanego traktora. Otrzepałem się z łopatowania i ledwo zacząłem wciągać zasłużone śniadanie, zadzwonił telefon, że traktor przejechał
50 metrów i się zakopał. Odkopaliśmy go w 6 osób po to, aby po przejechaniu kilku metrów zakopał sie jeszcze bardziej. Wykopaliśmy go drugi raz, polazłem do domu, ściągnąć co mokre (większość). Była chyba 11 i czułem ogarniający mnie kryzys. Zadzwoniłem do samodzielnego referatu ds. zarządzania kryzysowego, Gmina obiecała, że spróbują nas odśnieżyć, ale nie wiedzą kiedy będą mieli moce (nie tylko u nas 'pobieliło'). W międzyczasie traktor zakopał się po raz trzeci. O 13 traktor był po trzykroć odkopany i dzielnie choć w poślizgach zaczął jechać drogą przez naszą Zawadkę. Przebrałem się w wysuszone ciuchy po pierwszym przemoknięciu, Gmina zadzwoniła, że odnalazła moce, ale najwcześniej wyjadą do nas jutro.
Polazłem na dół za traktorem, coby zobaczyć i pomóc przy ewentualnym odkopywaniu go po raz czwarty... ale nie trzeba było, bo urwał się pług jak zjeżdżając wpadli w zostawione z zimowej zrywki drzewo sprytnie ukryte pod śniegiem. Wróciłem do chałupy, gdzie nasz gość - Kasia z 4 letnim Szymkiem coraz bardziej rozstawała się z myślą, że dotrą dzisiaj do Krakowa. Przebrałem się w nowe suche ciuchy, przepakowaliśmy walizki w plecaki, dzieciak całkiem zadowolony z przygody wsiadł na sanki i ruszyliśmy w 5 kilometrowy spacer ku cywilizacji. W miejscu samochodu znaleźliśmy igloo klasy A. Odkopaliśmy, odśnieżyliśmy, pomachałem na pożegnanie. Jak wyszedłem około 15 to wróciłem po dwóch godzinach, akurat przed zmrokiem. Piwko sobie kupiłem i pączki, fajnie.
PS. Chcemy podziękować wszystkim biorącym udział w dzisiejszym tłustym czwartku, czyli naszemu sąsiadowi Bogdanowi, który dzielnie zmagał się z lawinami śnieżnymi, całej jaworzyńskiej młodzieży, bez której traktor stałby w zaspie do wiosny, oraz Gminie Tokarnia za chęci i moce, poradziliśmy sobie, ale warto wiedzieć, że w sytuacjach kryzysowych nie jesteśmy sami.



































41 komentarzy:

  1. Uśmiechałam się czytając, jednak zdaję sobie sprawę, że odkopującym po raz trzeci traktowa nie było wcale do śmiechu ;)
    Wspaniała zima!!! pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK zastanawiamy się że większość odwiedzających Waszego czy naszego bloga ,zachwycających się widokami i cudownością miejsca nawet sobie nie wyobraża jaką cenę trzeba często płacić za powyzsze.
    Pozdrawiamy my też dziś mieliśmy sporo do pomachania łopatami:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho, jeśli już MTZ się zakopał, to i prawda poważna sprawa była. :D Z kolei, nie możecie się poskarżyć na nudę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Straszne!
    Ale i tak tam przyjade! W lecie!
    Trzymajcie sie cieplo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nam też dosypało. Trochę przerażająco z rana było wyglądać przez okno, psy dostały śniadania trochę później..najpierw trzeba było tuneliki wykopać. Siły mamy, sąsiadów fajnych też...zima nam nie straszna.

    OdpowiedzUsuń
  6. ale macie atrakcje ;)
    za to jak widać pomoc sąsiedzka kwitnie :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam nowego Pisatiela!
    Powiało grozą! Jednak w grupie siła i to się naprawdę sprawdza. W takich sytuacjach, na szczęście uruchamiają się w ludziach (noo, może nie wszystkich ...) pokłady dobrej woli, których może być na co dzień nie widać.
    Super jest ta rumiana gospodyni z kijem! Chyba idzie sprawdzić, czy wszyscy się starają jak trza :)
    Te wąskie korytarze, o stromych ścianach, robią wrażenie!
    A co to za piękne drzwi, w pięknym portalu?
    Niech Moc i moce gminy, będą z Wami!
    Pozdrawiam serdecznie! Uściski dla Joli!

    OdpowiedzUsuń
  8. A, jeszcze chciałam dodać, że po takich przeprawach człowiek rośnie w siłę i bardziej sobie ufa. Może zatem dobrze, że czasami można to sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj działo się, działo,nie pierwszy raz zresztą, nadal jesteśmy odcięci, drogi niet, no można pójść z buta. Traktor z urwanym pługiem czeka na naprawe, ale Gmina jedzie nam na ratunek. Śnieg nadal pada i szczerze powiedziawszy, to mam już tej zimy troche dość, ale jak to powiedział nasz sąsiad przecie luty, to i zima musi być, jeszcze z meter napada.
    Magdo dzięki w imieniu Tomka, to był taki jego "dzień świra", a nie wiadomo, co dzisiaj dzień przyniesie.

    OdpowiedzUsuń
  10. A te drzwi, to drzwi do naszej jaworzyńskiej kapliczki, tak mi się jakoś spodobały pobielone tym śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. No to Wam pobieliło!
    Relacja fantastyczna, zdjęcia robią wrażenie (mrożą krew w żyłach ;-))
    Ja, jak ta głupia, trochę Wam zazdroszczę... ;-)
    Ściskam czule i chucham cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się wydawało, że u nas zaspy... Tymczasem nasza zima to Pikuś:-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma jak wspólnie. :) Takie zasypanie, w sytuacji, gdy nie trzeba na określoną godzinę być w pracy, ma swoje uroki. Ale pewnie powtarzalność zjawiska już bywa drażniąca.
    A gmina, jak to gmina. ;-]
    Byle do wiosny ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. W takich miejscach jak to, w ludziach siła, normalnie Gmina nie odśnieża nam drogi, robimy to sami nakładami sąsiedzkiej pracy i środków, droga przez las to 3 kilometry, to będzie pierwszy raz, kiedy skorzystamy z pomocy Gminy i tak, jak napisał Tomek dobrze wiedzieć, że jakby co, możemy na taką pomoc liczyć, inaczej pozostałoby odśnieżenie ścieżki na skróty przez las i chodzenie do wiosny na nogach, tak jak drzewiej bywało.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uroczo macie... Nie zazdroszczę takiej zimy...
    A ja narzekam,że samochód 400 m od domu musimy zostawiać i iść przez zaspy. Nasze w porównaniu z waszymi to pikuś! Ciepła życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie piszesz.Iwona

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam cieplutko!
    Z dzisiejszymi pozdrowieniami
    przesyłam Tobie uśmiech radosny
    bo dni są coraz dłuższe...
    a to znak, że coraz bliżej do wiosny!
    Przyjemnego weekendu

    OdpowiedzUsuń
  18. Jolu, jakiś biegun u Was czy co? miło jest doznać czyjejś pomocy i życzliwości, kiedyś moją wieś zasypało, nie było dojazdu, to mieszkańcy zebrali się, ciągnikami przyciągnęli takie dmuchawy do siana czy słomy, łopatami śnieg do dmuchawy i na bok, i w ten sposób odkopali całą zawianą drogę, a ba! nawet w TV pokazywali tę inicjatywę. To są uroki mieszkania w takich miejscach, czasami jest straszno, dużo sił do walki z zimą życzę i serdeczności ciepłe na Jaworzyny ślę, pa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ponieważ dostaje zapytania, jak miewają się kozy, odpowiadam, że Lutek skacze po koziarni jak oszalały, gdybym miała czas, to siedziałabym tam i gapiła się na te brewerie. Hrabiostwo jeszcze się trzyma, ale lada dzień do Lutka dołączą nowe brykacze, mróz zelżał, można rzec, że wiosna, tylko -6, ale za to zasypuje nas sukcesywnie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale Wam nawiało i napadało. A ja narzekam, że u nas tyle śniegu. No napadało też solidnie (i dalej sypie), też z łopatą miałam ćwiczenia, bo musiałam odkopać wejście pod plandekę do siana, wyjazd, furtki do owiec, ale jednak zdecydowanie tego śniegu mniej.

    Taka zima wygląda niezaprzeczalnie bosko. Zachwycam się nią, ale mam też już dość. A jak już mam tak bardzo, bardzo dość, to patrzę na rajdy maleńkich jagniąt w tym śniegu. Są chyba całkiem kontente.

    U nas też się zakopują pługi w śniegu. Mój mąż miał problemy z dotarciem do domu, bo się zakopał pług, a droga wąska i łany bezkresne dokoła.

    Dzięki Bogu w okolicznych wsiach jest dużo życzliwych ludzi, zawsze ktoś pomoże. Ta świadomość, że jakby co... to pomocna dłoń się znajdzie jest bardzo ważna i pozwala jednak optymistycznie patrzeć na świat.

    Pozdrawiam i idę do łopaty, bo muszę jechać po mleko dla jagniąt

    OdpowiedzUsuń
  21. Zima każe słono płacić za piękno, które daje. Warto jednak czasem i przemoknąć, i spocić się, i zmarznąć, zakląć nawet, ale żyć, marznąć i kląć wspólnie i solidarnie. W miastach już o to trudniej.

    Ciężko, ale cudownie u Was.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nas w tym roku takie "pobielenie" ominęło! Ale przezornie jesteśmy zaopatrzeni traktor z pługiem... Mojej pierwszej zimy w Niemojkach, przeżyłam 3 dniowe przymusowe odizolowanie od świata! Pięknie to wygląda, ale czasem moze być... niebezpieczne!
    Serdecznie Was pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jesteście sami, bo fajni z Was ludzie twardzi i dzielni i trzymacie się razem, wspieracie i pomagacie sobie. To bardzo pozytywne, gorąco Was pozdrawiam - byle do wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. "W jedności siła";to słowa mojej mamy..to miłe ,że ludzie sobie pomagają:)kiedy czytam takie opowieści łatwiej mi uwierzyć w ludzką pomoc...
    Oj,Joluś..urosła Ci pod nosem "konkurencja"..Twoje opowieści czytałam z wypiekami na twarzy..ale Twój Tomek to już niezły pisarz ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow, ale macie zimę:)) u nas podobnie, ale nie aż tak...
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  26. Moje marzenia, dorwał się do mojego bloga i mi nasmarował, mówie mu, żeby założył swojego, takiego antybloga, wszystko bez cenzury, kulisy życia w górach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Znakomite Pióro!!! Oczywiście Jolu Twoje tysz, ale wiesz... powiało innym stylem, trochę bardziej szorstkim językiem, rzeczowymi informacjami a jednak czuło się, że oboje z tego samego zakątka piszecie. Powiedz Tomkowi, że jak założy bloga/antybloga to będę jego czytelniczką :-).
    A ja Was czytam z wypiekami na twarzy i choć straszno to nas to nieodstrasza. :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. "Faktycznie, śniegu na samej werandzie było tyle, że pies Słonina wystawił nos, wpadł nim w zaspę i cofnął się ze wstrętem." - eeee... Słoninka to pies? :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Marta i Tomasz, czasami sami się nad tym zastanawiamy, czy Słoninka to pies :)
    Marleno, to może mu czasami pozwolę coś popełnić, tak dla równowagi :) Uczta się , uczta i wyciągajta wnioski, powiem szczerze, że tegoroczna zima dała nam nieźle w tyłek, ja osobiście mam już dość mrozu, śniegu, noszenia drzewa,palenia w piecach i chcę wiosny. Drogi jeszcze nie mamy, może dzisiaj Gmina dotrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Jolu mnie też tegoroczna zima, jako pierwsza w mojej chacie, dała się porządnie we znaki. I mam również serdecznie dosyć palenia, noszenia drzewa i jeszcze wody na dodatek!
      Marzę o wiośnie i wygaszeniu pieca, jak o niczym bardziej!
      Ale u nas już od dwóch dni odwilż, więc nadzieja,że wiosna blisko!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  30. No tak, fajnie się czyta takiego posta, siedząc w ciepłej chałupie.A że z humorem napisany to i uśmiech przywołuje.Ale zapewne nie do śmiechu było TYM ,którzy kolejny raz wykopywali traktor.
    Ale za najważniejsze uważam ostatnie zdanie w tym poście:)))))
    Pozdrawiam i abyście zawsze mogli liczyć na życzliwość.I myślę że drugi blog powinien powstać:)))
    Moc cieplutkich serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  31. Jolu, szczerze współczuję. Poczuliśmy na własnej skórze te walkę z siłami natury. Na kilka dni wybraliśmy się na Podhale i oprócz pięknych widoków, niesamowitego klimatu trzeba było ostro zasuwać...mięśnie popracowały i to ostro. Zdążyliśmy w samą porę się ewakuować, bo już w środę zdecydowaliśmy, że wracamy. I wygraliśmy, bo od środy non stop pada śnieg. Drogi białe, zawiane, wyjechać z obejścia nie ma jak. Sami zobaczcie : http://podhale24.pl/aktualnosci/artykul/18159/Zima_na_Orawie_zdjecia.html

    Pozdrawiamy już z Wrocławia
    Natalia i Jasiek

    OdpowiedzUsuń
  32. Jedyna korzyść, poza pięknymi widokami to to, że w taki tłusty czwartek nie da się przytyć ani grama; wszystkie dodatkowe kalorie zostaną spalone całkowicie!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  33. Paczki z nadzieniem ?

    OdpowiedzUsuń
  34. Kochani, współczuję zasp, ale jesteście DZIELNI !!!!!!!!!! Dziś już chyba humory lepsze, bo słonko świeci i bliżej do wiosny. Mam nadzieję, że już takie śniegi w tym roku nie będą. A może sąsiedzi pomogą przy kozach na jeden dzień, żebyście wpadli do miasta? Tak na chwilę, odreagować? Ale to chyba narazie głupia propozycja. Całuski i do zobaczenia- ciocia Marysia.

    OdpowiedzUsuń
  35. Hej, jak tam zasypani? Czy u Was też odwilż się zaczyna? A Hrabianka? Czy już? Czy, jak to hrabianka prawdziwa, nie spieszy się wcale. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  36. Mam nadzieję, że śniegu ubyło, bo to przeżyliście z pewnością nie było zabawne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. Kochana mam nadzieję że wszystko w porządku.A ta cisza to ogrom pracy.
    Pozdrawiam cieplutko i myślami jestem codziennie w Jolinkowie.

    OdpowiedzUsuń
  38. No i Joluś jeszcze raz buziak!!! No takie życie :))) Dziś zasypane, niedostępne (wiem, jak chhcholery się sypią wtedy i inne :)), masz to szczęście, że dzieciaków do szkoły nie musisz dostarczyć, nie dość, ,że swoich, to jeszcze tych marznących, czekających na "podwodę") Ale jak obwieje i obeschnie... daleko od ludzi, ale i blisko, buduje, prawda? A urzędy??? No coż???? Ktoś wymyślił, że mają być... No niby dla nas... A są? dla siebie...Wkurza...

    OdpowiedzUsuń