Świąteczny czas już za nami, nasi Goście przyjechali i wyjechali. Oni się bali, bo był to pierwszy ich świąteczny wyjazd, ja się bałam i nie było czego. Spędziliśmy ten czas bardzo miło, lepiąc razem wigilijne pierogi, snując długie nocne rozgawory, piekąc ciasteczka babci Zosi, dobre wiatry znowu przywiały do naszego domu wspaniałych ludzi, zarówno świątecznych, jak i sylwestrowych.
Nowy rok przypomniał mi jak któregoś roku, przyszła do nas w odwiedziny sąsiadka, ledwie przekroczyła próg chałupy, a już zaczęła garściami sypać zboże po kuchni i wołała "niech Wam się darzy w domu i w oborze na ten nowy rok", z przerażeniem patrzyłam jak ziarna owsa rozsypują się po kuchni wpadając we wszystkie szpary drewnianej podłogi i pomyślałam sobie, że myszy w tym roku na pewno będą miały co jeść, jeszcze na wiosnę znajdowałam te owsiane życzenia w różnych zakamarkach kuchni. Tak dawniej odwiedzano się w chałupach i składano sobie noworoczne życzenia, zakrapiając je kieliszeczkiem gorzałki.
Przed którymiś świętami, jeszcze jak przyjeżdżaliśmy tu na weekendy, wysłałam dzieci mojej siostry do sąsiada, żeby pożyczył nam mikser. Wtedy jeszcze nie miałam w chałupie wielu potrzebnych w kuchni sprzętów. Minął jakiś czas, przychodzą dzieciaki i dzierżą w rękach jakiś dziwny drewniany przedmiot, popatrzyłam i oczom uwierzyć nie mogłam, zapytałam co, to ma być? Na to Marta-córka siostry, odpowiedziała mi, iż pan Bronek powiedział, że to jest mikser wiejski i innego nie ma. Co było robić ukręciłyśmy ciasto przy pomocy tego drapaka i muszę powiedzieć, że pyszne było. Zaintrygowało mnie to jednak bardzo, z czego się takie wiejskie miksery robi i dalejże do Bronka na spytki, a musicie wiedzieć, że lubił on opowiedać o tym jak to drzewiej bywało. Tak więc, każdego roku przed świętami szło się do lasu, by wybrać najpiekniejszą choinkę, którą ustawiało się w białej izbie i pięknie ubierało we własnoręcznie zrobione ozdoby, jabłka i orzechy, stała sobie ta panna zielona, a kiedy przyszedł czas na jej wyniesienie, ucinało się jej czubek i z niego właśnie po dokładnym ostruganiu z kory powstawały wiejskie miksery, czyli rogolki. W zależności od tego jak duże drzewko było, tak i rogolka, albo większa, albo mniejsza wychodziła. Teraz i my co roku z czubka naszego świątecznego drzewka robimy takie rogolki, to znaczy Tomek struga i dopieszcza, mamy ich już tyle, ile lat tu mieszkamy i jedną tą dostaną od Bronka, bo oddawać jej nie kazał. Już niedługo dołączy do nich tegoroczna.
Dziękuję Wam za tyle miłych słów, życzeń, za to, że tu zaglądacie i dajecie siłę i wiarę w to, co robię. Pozdrawiam serdecznie: Stasię, Halinkę, Alinkę, Monikę, Andrzeja, Edytę, Sylwię, Irka, Krzyśka, dziękuje Wam za ten wspólny czas.
szybko już po świętach zawsze szybko idą oooooooo babcią zostać super ja zawsze będę tu zaglądać jest przyjemny blog:))
OdpowiedzUsuńAle super święta miałaś. No i witaj w klubie przyszła babciu. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńAle mnie rozczuliłaś.Ja tu Ci napisałam ,że kciuki za Hrabiankę:)))))))))
OdpowiedzUsuńA tu Kochana na BABCIĘ się szykuj:)))Ale cudownie ten nowy rok się zaczyna.Gratuluję Ci z całego serca:))))
Bardzo podobnym "mikserem":))), bardzo dawno temu, bywając na Mazurach robiłam pyszne masło:))
Pozdrawiam serdecznie dzieląc z Tobą radości:))
Cieszę się, że goście byli mili :) Bardzo zabawne te rogolki. Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńJolu uwielbiam Twoje opowieści i choć nie zawsze pozostawiam po sobie ślad, to czytam Was z wielką przyjemnością:)Cudne te wiejskie "miksery". Macie wspaniałe pamiątki poświąteczne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)!
Gratulacje , gratulacje!!!!! Wspaniałe wieści. Piękne święta musieliście mieć, u nas tez było magicznie choć jeszcze bez gości. Święcenie owsa na naszym terenie odbywa się w drugi dzień świąt, wtedy każdy gospodarz bierze do kościoła pełne kieszenie..i rzuca wokół, księdzu się dostaje i we włosach pełno. A rogolki tez znamy...
OdpowiedzUsuńJolu, a u nas nazywa się to KOŁOTUSZKA, bardzo przydatny sprzęt kuchenny, i u nas chodziło się i sypało ziarnem, orzechami z takim wierszykiem:
OdpowiedzUsuńŚpiesznym kroczkiem, nowym roczkiem
powinszować idę ja
szczęścia, zdrowia i pieniędzy
a co resztę? Pan Bóg da!
Wszystkiego dobrego, Jolu, a co resztę? Pan Bóg da ...
serdeczności na Jaworzyny ślę, pa.
Ale superrrr!! Gratulacje Joluś :) Babcia to brzmi dumnie :))
OdpowiedzUsuńi cieszę się, że świateczny i sylwestrowy czas to pięknie ci minął :))
Uściski
Wspaniałe nowiny ! Gratuluje! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, że zostaniesz babcią. Dobra nowina na Nowy Roku. Ten rogolek podobny jest do takiego rozdrabniacza mąki, jakiego używa do ciasta naleśnikowego.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w Nowym Roku.
Pozdrawiam
Witaj,
OdpowiedzUsuńU Ciebie jest tak ...pięknie, romantycznie, eh nie to co w mieście:( Cudny dom, klimat, styl, magia...
Szczęśliwego Nowego Roku!
Serdeczności :)
Ps..Gratuluję...Babciu :)
Pieknie u Was :-) Chcialabym tam byc (moze kiedys?)...
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie taki mikser nazywalismy montewka (mątewka? bo chyba od mącenia???)
Pozdrawiam bardzo serdecznie
serdeczne gratulacje-rodzina rośnie w siłę!:)
OdpowiedzUsuńKochana GRATULUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBabcią być to jest coś;-))) oczywiście gratulacje też dla przyszłych rodziców.
Całuski
W moim rodzinnym domu mówiło się na "rogolkę" kwyrlejka...
OdpowiedzUsuńPięknie U Was... lubię tu zajrzeć i nacieszyć oczy i duszę. Pozdrawiam w nowym roku
Gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńnowego członka rodziny (Waszej i koziej :-)) tego cudnego klimatu, wspaniałych sąsiadów...pogody ducha...
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
Jejku jak u Ciebie pięknie, aż się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego babuniu :)
Pozdrawiam Magda
Jolu, jak zwykle u Ciebie pięknie, ciekawie i przyjemnie. Nie chce się stąd wychodzić. Można by zamieszkać na Twoim blogu...
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Cię pozdrawiam i życzę, aby ten Nowy Rok przynosił Tobie i Twoim bliskim same dobre rzeczy, a Jolinkowo niech kwitnie i pachnie i niech będzie balsamem na skołatane serca wszystkich zabieganych miastowych i stęsknionych za górami ;)
Kasia K.
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńU nas w domu, w Krakowie, te 'miksery' nazywało się 'kołtuszki';)
Gratuluję przyszłą babulkę! Najfajniejszy chyba prezent od córci właśnie dostałaś. I oby wszystko u Was było w porządku!
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tymi mikserami...
Gratuluję serdecznie.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i życzę Ci, żeby ten rok miał dla Ciebie tylko radosne wiadomości.
Uwielbiam do Ciebie zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie.
Nowiny godne Nowego roku. Gratuluję serdecznie. Takich mikserów przewinęło się przez mój rodzinny dom wiele. Mam też parę już moich własnych i lubię ich używać tak bardzo, że mimo iż od niedawno jestem w posiadaniu prawdziwego miksera (prezent)i tak go nie tykam. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJolinko, jakże cudnie wygląda Wasza chatka rozświetlona zimową nocą! po prostu bajecznie ;-))
OdpowiedzUsuńWzruszające są takie zwyczaje prostych ludzi, szczere, autentyczne, nie na pokaz... W naszej "wsi" nie ma już takich ludzi, a ze zwyczajów ostała się jedynie "brama" weselna, sposób na zebranie wielkiej ilości wódy...
A ten pomysł na miksery kupuję ;-) W naszej docelowej siedzibie, będą odliczały kolejne mijające lata...
Ten obecny będzie obfity dla Ciebie ;-) Gratuluję! Czeka Cię wiele wzruszeń i radości, no i na pewno sporo emocji... Dobre myśli ślę, ściskam czule!
maja babcia takimi świerkami ugotowane ziemniaki ubijała :)))) i białka na pianę :))) Nawet i ja to robiłam. Ręce trochę bolą, ale się udaje :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
U nas, w krakowskim domu,też była rogolka, ale nie z czubka świerkowego, tylko wystrugana przez wiejskiego rzemieślnika.
OdpowiedzUsuńGratuluję ubabciowienia! Twoje wnuczątko będzie mogło w Jolinkowie sprawdzić, że bajki wyczytane z książek, naprawdę istnieją! Ze skrzatami domowymi, dogada się raz dwa.
Serdeczne pozdrowienia dla Was i Mariki!
Aromatem kawy Cię dzisiaj kuszę, bo podobno rozbudza ciało i duszę.....
OdpowiedzUsuńSam uśmiech w dzień to za mało, troszeczkę kawy dla rozkoszy by się zdało...
Uśmiechnij się... bo ja pozdrowionka dzisiaj gorące śle...
Pozdrawiam
Jak ja Ci zazdroszczę, że masz okazje spotkać jeszcze ludzi opowiadających stare historie, zwyczaje, tradycje. U mnie dziadkowie już nie żyją, nie ma kto opowiadać, a dzisiejszy świat nie jest już taki, brakuje mu tego uroku, oczekiwania, wyjątkowości chwili. Może dlatego, ze kiedyś bardziej się wszystko doceniało i kosztowało więcej pracy i pomysłowości.Mnie by już nawet ten owies nie przeszkadzał. Na szczęście mamy Ciebie i wszystko nam pięknie przekazujesz.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te udane Święta i Sylwester będą dla Was zapowiedzią wspaniałego roku i dobrych ludzi na Waszej drodze.
Mamy już druga przyszła babcię blogową. Bardzo Ci serdecznie gratuluje, Twojej córci też. Buziaki serdeczne z Mazowsza. Ila
Kurcze ! Jakie piękne te kręciołki! Nie wiedziałam , że takie cuda mozna robić! Wzruszyłam się czytając o tym nowych maleńkich szykujących się na świat!!! Pozdrawiam ciepło ! S.
OdpowiedzUsuńWitaj! Piękna ta Twoja opowieść i gdzie ja bym taką usłyszała jak nie w blogowym świecie!Dziękuję i gratuluję tego nowego życia:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Aneta
Moje gratulacje:):)
OdpowiedzUsuńAle Ci się Jolu Nowy Rok dobrze zaczął..i oby taki był cały rok....
Masz szczęście do ludzi,do Ich opowiadań..ech.posłuchałabym i ja tych opowiadań:)
Jolu serdeczne gratulacje. Niedługo rozpoczniesz babciowanie :) To zupełnie nowy etap w życiu, życzę wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńMoja kózka Mizia niestety poroniła kozlaczka. Liczę że u Lusi nastąpi szczęśliwe rozwiązanie. Czego oczywiście i Wam życzę.
Ja te "patyczki" nazywam "firlołkami", mam też kilka. Z odzysku i "nowe", wystrugane przez świętego ;)
pozdrawiam serdecznie
Szczere gratulacje. Niechaj się Wam darzy! (Witaj w Klubie "Zdziadziałych" ! :D)
OdpowiedzUsuńCium serdeczne
P.S.
Ale dziwne nazwy na zwykłą "mątewkę". :DDDD
Joluś, wierz albo nie, ale kiedy czytałam Twojego kolejnego "bajkowego" posta, na końcu jak to przy bajkach bywa, uroniłam łezkę szczęścia. Bardzo się wzruszyłam tą dla Was cudną wiadomością. Oj, życzę Wam by tylko tacy mili i dobrzy ludzie trafiali do Waszego cudownego domu i żeby nowy rozdział, który nastąpi w Waszym życiu, czyli dziadkowanie, był szczęśliwy i radosny. Gratulacje i najlepsze życzenia także dla przyszłych rodziców. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńJolu, wszystkiego naj................ na Nowy Rok.
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję i witam w klubie babć (ja już od sierpnia).
Rogolka u nas tez była obowiązkowo robiona po każdych świętach.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie , Bogusia.
Tak, że widzicie, że teraz, to mam się dopiero czego bać. Widzę, że w większości jesteście ode mnie lepsi, bo ja nie miałam pojęcia z czego ten mikser jest zrobiony. Bronek niestety zmarł dwa lata temu, coraz mniej tych ludzi snujących bajkowe opowieści, więc trzeba się spieszyć z ich wysłuchaniem. Inkwizycjo trzymam kciuki za Waszą pierwsza rogolkę, tak swoja drogą, co region, to inna nazwa tych samych przedmiotów. Gwara tutaj też jest ciekawa i była przeze mnie często niezrozumiała.
OdpowiedzUsuńMagdo, mam nadzieję, że wszystkie domowe krasnoludki już się cieszą, że będą miały towarzystwo, a ja, że będę mogła to dziecię wprowadzać w świat zwierząt, przyrody,gór, pokazać mu to wszystko, co ominęło Marikę w wielkim mieście.
Moje Marzenia, nawet nie wiesz jak się cieszę, że się w końcu odezwałaś :)
Koza, strasznie mi przykro, czyli jest się czego bać, trzymam mocno kciuki, żeby Lusi szczęśliwie powiła koźlątka, a ja mam problem z zasuszeniem Gali, ona wciąż produkuje mleko jak głupia i sama już nie wiem, co mam zrobić - może ona w ogóle nie jest w ciąży?
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia i komentarze, bardzo to dla mnie ważne.
OdpowiedzUsuńJolu, można uzależnić się od Twojego bloga. Samo oglądanie zdjęć to wielka przyjemność! Poza tym jeszcze na dokładkę Twoje opowieści. Pięknego roku 2012 i spełnienia marzeń Babciu Jolu!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od p. Stasi. Ciasteczka babci Zosi zrobiłyśmy i wyszły wyśmienite. Niedługo w świat pójdą przepisy babci Joli :)
Gratulujemy ,najpiekniejszy jest czas oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńCo do zasuszania kózek o którym przeczytaliśmyw Twojej skardze wyżej :).Są na to sprawdzone sposoby :)
Rogolka, kolotuszka, matewka, kwyrlejka,koltuszka, firlotka...ile nazw na ten sam przedmiot, zreszta bardzo pomyslowy i artystyczny...A u Ciebie domek jest pieknie zimowy, chcialoby sie tej atmosfery posmakowac...babcia!!! swietnie jest to bardzo piekny okres w zyciu, doswiadczylam dwa razy i ciagle tkwie w zachwycie. Tarasowe pozdrowienia z And!
OdpowiedzUsuńgratuluję i ściskam
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu moja kobitko u mnie skasował się sam wpis twój u mnie bo email napisał że dałaś wpis u mnie dziś a nie ma pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!Gratuluję dobrej nowiny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Jolu musisz to zabaczyć:))) I inni wielbiciele kóz również:))))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=utE2W_EoB2M&feature=player_embedded#!
no to gratulacje BABCIU :-) piękna ta nowina :-)
OdpowiedzUsuńAnonimowy, piękne, nasz Fidel, też tak staje na tylnych łapach i opiera sie na klatce Tomka. Kozy są bardzo mądre, jak psy i szybko się uczą, ale ja moich nie zabrałabym na rower, ani na deskę, bałabym się o nie. Na spacery to co innego, zresztą chodzę z nimi po łąkach, nawet razem czytamy książki :) Na tym filmie widać wielką miłość kozy do człowieka.
OdpowiedzUsuńNie ważna za oknem pogoda
OdpowiedzUsuńNieważna własna wygoda
Czasu szkoda na żale
Że szczęście nie trwa stale
Ważne jest ciepłe spojrzenie
Co dusi każde zmartwienie
Ważne jest czułe słowo
By radość przywrócić na nowo
Mnie się marzy wiosna
a tu zimno,deszczowo po prostu
nijako,jak tu mieć dobry humor?
Pozdrawiam milutko
Jolu, jaką piękną nowiną przywitałaś Nowy Rok, cieszę się razem z Tobą:))) Gratulacje dla przyszłych rodziców!!!
OdpowiedzUsuńPrzyrząd do mieszania jest mi bardzo dobrze znany, od czarnych górali z Piwnicznej, nawet swego czasu miałam (tu w wielkim mieście) też taki. Pozdrowienia Jolu cieplutkie dla Was i Waszym zwierzątek, dla Słoninki długie drapanko za uszkiem przesyłam:)))
Och, poczułam się swojsko. Takie rogolki robił jeszcze mój tata nawet do wrocławskiego mieszkania. Ech, siła tradycji :-) Gratulacje dla nieprzeciętnej babuni i przyszłych rodziców :-)
OdpowiedzUsuńUsmiechem na ustach przeczytałam Twoją opowieść. To miło mieć gości w Wigilię..to taki wyjątkowy dzień , dobrze spędzić go większym , niecodziennym gronie :). Oj tak..i ja lubię ciasto ręcznie ucierane , inaczej smakuje . Pięknie w Twojej chacie .Pozdrawiam z Podlasia
OdpowiedzUsuńOj, gratuluję przyszłej babci! Fajna wiadomość na koniec roku ;D
OdpowiedzUsuńA historia rogolków niesamowita, nie miałam pojęcia o czymś takim, dziękuję za podzielenie się nią z nami.No, naprawdę coś niesamowitego ;D