Lato chyli się ku końcowi, do drzwi puka jesień, mam nadzieję, że będzie piękna i złota. Hrabianka rośnie w oczach i przybiera na wadze, czas jej za mąż iść, więc zaczęły się poszukiwania odpowiedniego partnera, jako, że Hrabianka ma błękitną krew w żyłach ;) nie było łatwo, oj nie. Ponieważ kiedyś powiedzieliśmy a, trzeba było powiedzieć b, a raczej meeee... Długo główkowaliśmy, co z tym fantem zrobić, czy zeswatać Hrabiankę z jakimś kozłem po sąsiedzku, czy konsekwentnie znaleźć dla niej partnera tej samej rasy. Ponieważ kóz tej rasy jest bardzo mało, więc wypożyczenie kozła nie wchodziło w grę. Jak zwykle z pomocą pośpieszył Pan Docent Sikora z Instytutu Zootechniki w Balicach, który zajmuje się odtwarzaniem rasy kozy karpackiej. Instytut posiada swoją Koziarnię w Odrzechowej i tam właśnie można zobaczyć śliczne kózki karpackie. Pan Sikora znalazł w Legnicy dwa kozły, jednego do Odrzechowej, a drugiego dla nas, a nie jest to takie proste, jakby się wydawać mogło, bowiem nie zawsze koza, czy kozioł wyglądający na karpackiego takowym jest, musi mieć zgodność wszystkich cech tej rasy.
Kiedy Pan Sikora zadzwonił, że znalazł dla nas kozła, klamka zapadła. Termin przybycia koziołka ustalony został na 26 lipca. W tym czasie był u nas nasz przyjaciel Piotr, który to w zamierzchłych czasach jakiś czas przebywał na Kubie, jak to usłyszał stwierdził, że to przecież rocznica rewolucji kubańskiej i nie może być inaczej, kozioł musi nosić imię Fidel i tak oto Piotr został Ojcem Chrzestnym Fidela i jego przybycie uczcili z Tomkiem dużymi kuflami piwa :)
Nie wiem, kto bardziej się bał, ja, czy Fidel. Przez pierwsze dni był nieufny, wycofywał się od wyciągniętej dłoni, a ja z duszą na ramieniu wchodziłam do jego zagrody, zastanawiając się, co też może mnie tam spotkać. To bardzo piękne zwierzę, z dużymi rogami, wygląda trochę jak konik polski kiedy biegnie z rozwianą grzywą. Teraz już jesteśmy w przyjaźni, ja się nie boję, Fidel nie uchyla się kiedy wyciągam do niego rękę, wręcz przeciwnie, bardzo lubi głaskanie i suchy chleb :)
Nasze kózki przyjęły go bardzo dobrze, ale Hrabianka, jak to Hrabianka - ma charakterek od razu przyłożyła mu z roga, tupnęła kopytkami i wpakowała się do jego zagródki, pięknie wyglądają razem na łące jak biegną w oszalałym galopie. Na razie Fidel nie może paść się razem z nimi, musimy poczekać do października, żeby jak radziła Zosia i Janusz z Los alpaqueros, koźlęta nie urodziły się w środku zimy, a i Hrabianka musi jeszcze przybrać półtora kilograma, żeby była silna i gotowa na ciążę :) Tak więc póki co dziewczyny pasą się same, a Fidel obserwuje je kątem oka, wieczorami zabieram całe stado na spacer po Jaworzyńskich łąkach, wtedy brykają do woli i szukają najsmaczniejszych kąsków.
Jeszcze lato, a my musimy myśleć o zimie, o zabezpieczeniu siana dla naszych kóz, a i słoma też być musi, żeby było czym pościelić, ostatnia sobota upłynęła pod hasłem - ładowanie słomy do stodoły. Nasz sąsiad Mietek właśnie skończył żniwa i przywiózł nam świeżutką słomę, którą chłopcy jak Paweł i Gaweł ładowali do stodoły. Piotrek na dole, Tomek na górze, namachali się widłami ile wlezie :) szczególnie Piotrek, który stał na dole. Słoma w stodole, siano takowoż, jeszcze trzeba pościnać i nasuszyć brzozowych gałązek i pokrzyw, żeby w zimie kózki mogły je obgryzać jako rekompensatę za brak świeżej trawy. Jedno mnie tylko niepokoi okrutnie, że nasz Fidel jak przystało na capa, nie capi ani trochę, zastanawiamy się, czy aby nie wybrakowany jakiś :) A tak na poważnie, to czekam z niepokojem na to capienie i zastanawiam się, czy aby da się to wytrzymać? Chociaż wtajemniczeni mówią, że nawet jeśli, to kozła po zakończonej rui trzeba wykąpać i capienie znika, do następnej. Czas pokaże, jak to z tym capieniem będzie, póki co Fidel pachnie raczej niż capi :) i już zadomowił się na dobre.
Pewnego ranka, kiedy weszłam do koziarni Hrabianka zaczepnie zaglądała do zagródki Fidela i kręciła ogonkiem, pomyślałam, że ma dobry humor i wypuściłam kozy, żeby zaprowadzić je na łąkę, no i wtedy okazało się, co oznaczał ten dobry humor naszej Najjaśniejszej :) zaczęła biegać za Fidelem i narzucać się mu w sposób bardzo niewyszukany, po prostu zaczęła się u niej ruja. Niewiele myśląc - kozy na pastwisko, a Fidela przeprowadziliśmy w inne miejsce, bliżej domu, nie zdążyliśmy jednak dojść do celu, a Hrabianka już była obok nas. Nie bacząc na elektrycznego pastucha, którego boi się jak ognia uciekła z łąki i pobiegła w ślad za ukochanym -no myślimy sobie, nie ma rady i tak dwa dni Hrabianka spędziła w koziarni na kwarantannie, pomekując żałosnie, a mnie serce kroiło się na kawałeczki, ale cóż począć - amory muszą poczekać. Po tym czasie wszystko wróciło do normy i próby zbliżenia się Fidela, kwituje rogami, będzie spokój na jakieś trzy tygodnie do następnej rui.
Jesień zbliża sie nieuchronnie, drzewa już zaczynają rudzieć, zwykle dzieje się tak w październiku, cóż jesień, jesień idzie.
To lato było dla mnie pracowite, goście przyjeżdżali i wyjeżdżali, tego lata poznałam wielu ciekawych ludzi, którzy przywieźli ze sobą do Jolinkowa przeróżne opowieści, teraz nadchodzi czas robienia przetworów na zimę i może w końcu uda mi się pójść na grzyby - tak bardzo to lubię.
Tak już na koniec tego posta, zadam Wam pytanie. Czy wiecie może co czyta ten anioł? I co ta lektura mogła spowodować? Jest to anioł zrobiony przez Emilkę pod moim skromnym okiem, moim zdaniem jest przepiękny i pojechał gdzieś tam w Polskę, jeszcze nie ma twarzy, ale na wszystko przyjdzie czas..
Ślę buziaki dla Was Wszystkich, takie pachnące dymem z ogniska :)
Tojav w komentarzu, słusznie zauważyła, że anioł nie może czytać, bo nie ma oczu, więc może inaczej - Co jest nie tak z tym aniołem?
Niesamowity ten Fidel. Do tego piękne zdjęcia. A anioł na razie nie może czytać - nie ma przecież oczu:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie pomyślałam o tym, więc może inaczej, co jest nie tak, z tym aniołem?
OdpowiedzUsuńAnioł musi czytać coś smutnego bo ma opuszczone skrzydła :(((
OdpowiedzUsuńPiękny Fidel i jego dzieciątka też zapewne będa piękne , już nie mogę doczekać się wiosny kiedy pokażesz nam jej, tu na blogu :))) Pięknie u Ciebie pracowita Kobieto!!! Buziaczki, pa!
Z aniołem jest wszystko TAK bo z aniołami zawsze jest TAK :)
OdpowiedzUsuńCo do Fidela to po prostu cudo,jeszcze z czasem nabierze masy i po zimie długiego włosa.Jest bardzo podobny do naszego Bartka (którego rogi do dziś wiszą na naszym domu).
Na capienie lepiej nie czekaj ,ty nie będziesz po kilku dniach tego czuć ale gdzie się pojawisz wszyscy to wyczują :))) przesiąkają tym zapachem ubrania, włosy i cały koziarz a i mleko wtedy nabiera tego tak nielubianego przez wszystkich koziego zapaszku.Przepiękne zdjęcia z cudownego miejsca.
Pozdrowienia dla Jolinkowa :)
O matko, w jakich plenerach Twoje kózki pozują! Bedą piękne koźlątka na wiosnę, u nas właśnie dudni po niebie, skąd ta chmura się wzięła, a komary tną niesamowicie, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością przeczytałam Twój dzisiejszy post:)Zazdroszczę takiego obcowania z przyrodą, zwierzętami:) imię ma idealne:))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
ja to sobie tak marzę, że może kiedyś doczekamy się na Naszej Polanie wnuków Hrabianki i Fidela, no bo dzieci... to pewnie będą wcześniej niż NaszaPolana. Anioł mam nadzieję czyta gazetę a w niej ogłoszenie o sprzedaży naszego samochodu i właśnie decyduje się aby go kupić, bo ten kto go od nas kupi to naprawdę okaże się dla mnie Aniołem :-)
OdpowiedzUsuńAleż masa niesamowitych zdjęć tych ślicznych kóz;) duzo bym dla aby je pogłaskać!,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnioł, mimo iż nie ma oczu, czyta oczami duszy, i mimo iż usta milczą, śpiewa w głębi serca - pastorałki ...
OdpowiedzUsuńI powiem szczerze - jak patrzę na te zdjęcia z krajobrazem w tle, to marzę by kiedyś odwiedzic Twoją zagrodę !!! Ach ... Pozdrawiam.
Ależ to przystojniak ten Fidel.A Hrabianka no cóż jak przystało na prawdziwa damę jest przewrotna.Raz się umizguje to znowu go wygania.Ale piękna z nich para.
OdpowiedzUsuńCo do anioła nie wiem czy to celowo ale skrzydła ma oba usytuowane w jednym kierunku i ma je opuszczone do dołu.
Przepięknie nam ten Wasz zwierzyniec pokazałaś.
Pozdrawiam serdecznie z nizin Mazowsza
Fantastyczny ten Fidel! Wyjątkowo urodziwy kozioł.
OdpowiedzUsuńStodoła pełna siana i słomy na zimę, daje błogie poczucie bezpieczeństwa. A w tym roku nie było łatwo zebrać coś suchego.
Krajobrazy jak zwykle zwalające z nóg, a mnie najbardziej się podoba zdjęcie z miedzianowłosą pasterką prowadzącą swą trzódkę.
Kozły najmocniej "pachną" w okresie rui kóz. Przez resztę roku nie ma większych problemów. Kąpiel świetnie zmywa efekty intensywnego "perfumowania" się własnym moczem, ale nie ma wpływu na zapach feromonów. Kozły bardzo dbają o atrakcyjny image, no bo czegóż się nie robi, żeby się spodobać kobietom ... A w ogóle, z tym capieniem, to bardzo indywidualna sprawa. Z naszych wszystkich kozłów, tylko jeden miał bardzo przykry zapach. Może Fidel będzie tak pachnący, jak jest piękny? Nie ma się co martwić na zapas.
A ten anioł chyba jest bardzo młodziutki i w czasie nauki latania, może przekręciło mu się jedno skrzydło?
A czyta pewnie listy od ludzi.
Pozdrawiam serdecznie pasterkę!
Fantastyczna opowieść wywołująca uśmiech :) widać szczęście w Twoich oczach Jolu i wielką miłość do kóz :) mają tam u Ciebie jak w niebie ;)
OdpowiedzUsuńFidel przystojniacha więc się nie dziw, że Hrabianka tak leci na niego ;)
Uściski dla Was i wygłaskaj ode mnie kozy!
Może to bieszczadzki anioł, który jedno skrzydło umoczył nieopatrznie w jakim kuflu, gdy przysiadł z wędrowcami przy ognisku... a może to anioł beskidzki, co to zlatał się za kozami, aż skrzydło się zwichrowało ;) Jak słusznie zauważyła barashka - czyta oczami duszy. Tylko co on może czytać? No jasne - opowieść o takiej jednej Joli ;)
OdpowiedzUsuńA te kózki, cóż za widoki one mają... mogłabym się chyba z taką kózką zamienić ... meeee
Oj, pięknie tu u Ciebie Jolu...
Pozdrowienia dla Jolinkowa
Jolinko, Fidel jest cudowny, ale Hrabianka zasługuje na wspaniałego kawalera ;-) Ależ będziesz miała uciechę z małymi kózkami... a może i Gala się załapie na amory? Bardzo jestem ciekawa tego capienia, bo różne są na ten temat opinie. W ogóle chłonę historie o Twoich kózkach - na razie jako substytut własnej ;-))
OdpowiedzUsuńAle tak pięknie o nich opowiadasz, z taką miłością... a krajobrazy wokół Was są zniewalające... mogłabym czytać i oglądać bez końca ;-)
A twarz anioła jest białą tablicą, każdy może zobaczyć to, co mu w duszy gra;-)
Ściskam czule!
Tego anioła robiła Emilka, która u nas gościła, pomagałam jej trochę, tak byłyśmy przejęte jego tworzeniem, że nawet nie spostrzegłyśmy, że jedno skrzydło przymocowałam odwrotnie i tak powstał anioł z odwrotnym skrzydłem. Emilka stwierdziła, że jest to anioł, który czyta "Kamasutrę" i mu się od tej lektury aż skrzydła zwichrowały :) pewnie już zawisł u niej w mieszkaniu - taki anioł jolinek, jak go nazwała Emilka. Ostatnimi dniami, pogoda bywa łaskawa i często można cieszyć oczy pięknymi widokami, a i Tatry prawie codziennie kuszą swoim widokiem.
OdpowiedzUsuńNasza Polana mam nadzieję, że ktoś przeczytał Wasze ogłoszenie i kupił, bądź kupi samochód, a co do wnuków, to jestem za :) do zobaczenia wkrótce :)
Magdo, oby nasz Fidel należał do tych niecapiących kozłów, jak na razie, po prostu pachnie jak każdy facet trochę intensywniej niż kózki, mimo, że namiętnie perfumuje sobie brodę, co zdążyłam zauważyć :) naprawdę jest piękny i już wiem, że będzie problem, bo ja go nikomu nie sprzedam, trzeba go będzie kiedyś izolować od jego ewentualnych córek.
OdpowiedzUsuńZoisu, Januszu, wczoraj przy odsączaniu sera stwierdziłam, że serwatka ma bardziej intensywny kozi zapach.
Jutka, Ty to masz oko, te zwichrowane skrzydła zauważyłyśmy z Emilką dopiero pod koniec pracy nad nim i uśmiałyśmy się z własnej ślepoty :)
OdpowiedzUsuńAle właśnie w tym jest Jego dodatkowy urok i niepowtarzalność.Jest piękny i na pewno będzie spełniał swoją Anielską Powinność:))))
OdpowiedzUsuńTego Obu Artystkom z serca życzę
w ogole nie zauwazylam, ze jedno skrzydlo jest odwrotnie przyklejone - to dobrze swiadczy o Aniele
OdpowiedzUsuńech pieknie tam u was, az serce sie wyrywa
pozdrawiam
Fidel jest bardzo interesujący;) I charakterny jak to Fidel ;)Kózki pięknie do sesji pozują w pięknych plenerach! U mnie też już się złocić zaczyna. Mam nadzieję tylko, że jesień będzie piękna, polska, złota!Pozdrawiam. S.
OdpowiedzUsuńKochana Ty miej oko na Fidela aby przypadkiem nie przyszło mu do głowy wybrać się do Pacanowa:)))))
OdpowiedzUsuńAle myślimy że nie zostawił by Hrabianki:)))))
Buziaki ślemy
Kózkowe zdjęcia i z pięknymi widokami w tle :)
OdpowiedzUsuńA jesień to już chyba do nas zapukała. Jest bardziej jesiennie niż letnio... przynajmniej u nas :) Pozdrawiam powakacyjnie.
Ada
Jolu, a ja myślę, ze ten anioł po prostu czyta Księgę Życia... A życie oglada się od środka : czasem dobrze się czyta, czasem przewraca kartki... Ważne, ze anioł czyta w skupieniu! Oczy wtedy tylko przeszkadzają... Jakby fidela z tą burzą białej sierści oglądał na łące, może by ważne zdanie przeoczył?
OdpowiedzUsuńA grzybów u nas nie ma :{ Więc spokojnie, nie spiesz się... Na wszystko jest czas :)
Jolu,nigdy nie myslelismy, jako zagorzali Korwiniści, że kiedyś to powiemy.... Tym niemniej musimy to powiedzieć: "FIDEL JEST CUDOWNY!!!!"
OdpowiedzUsuńInna rzecz, że to czysta perwersja znależć Hrabiance, arystokratce męza, który jest ikoną komunizmu!!!!
Z panem Sikorą tez już jakieś dwa lata temu nawiązaliśmy kontakty, fajny gość. dzięki takim ludziom rasę można będzie uratować.
Anioł zaś jest idealny. Co tam skrzydło, ważne, że zna Kamasutrę, jak na Anioła przystało. Wszak miłość, to ich profesja :DDDD Ba, więcej! Sens i cel istnienia.
Uściski