niedziela, 20 marca 2011

Tulipanowa gorączka

Radość z kwiatów - to resztki raju w nas.
Philip Otto Ruge

Siedzę w mojej kuchni, za oknem znowu króluje zima, śnieg otulił góry. Siedzę i spoglądam to na góry za oknem, to na bukiet żółtych tulipanów, które wbrew pogodzie przypominają mi o nadchodzącej wiośnie. Tulipany są moimi ukochanymi kwiatami, nauczyłam się je kochać i napawać ich dostojnym pięknem od Basi - mamy Tomka. Tak więc od wczesnej wiosny przynoszę je do mojej chałupy, ustawiam w wazonach i misach, by sycić oczy ich delikatną urodą. Przypominają mi motyle, które powolutku rozchylają swoje piękne skrzydła szykując się do lotu. Żółte, czerwone, z pręgami niczym jęzory płomieni, nie sposób wymienić odmian i gatunków tych pięknych kwiatów.
Tulipany, choć obecnie kojarzone przede wszystkim z Holandią, wywodzą się z Azji Środkowej, gdzie były dzikimi roślinami. Ich piękno urzekło między innymi Turków, którzy sprowadzili je do swoich ogrodów i pielęgnowali z takim zapałem, że historyczne źródła z początku XVIII wieku (manuskrypt Szejka Mohameda Lalizari) wspominają o istnieniu w owym czasie aż 1 323 odmian tulipanów.


W połowie XVI wieku do Europy tulipany sprowadził z dworu sułtańskiego austriacki ambasador w Turcji, a ich uprawą zajął się botanik Karol Clusius, początkowo w ogrodach dworu austriackiego, potem na terenie Holandii. Z upływem czasu powstawały nowe odmiany, a same tulipany stawały się coraz bardziej popularne i pożądane przez miłośników kwiatów. Ich cebulki były wystawiane na sprzedaż, powstały katalogi opisujące dostępne odmiany. Źródła historyczne podają, że na terenie Holandii w pierwszej połowie XVII wieku powstało aż 34 książki o tulipanach, niektóre z nich były pięknie ilustrowane akwarelami znaczących artystów. Katalogi były odpowiedzią na rosnące zainteresowanie cebulkami tulipanów, którego odzwierciedleniem stał się szybki wzrost cen tych kwiatów.


Wtedy do handlu cebulkami włączyli się również miłośnicy pieniędzy liczący na szybkie wzbogacenie się, a spekulacja cebulkami tulipanów na rynku giełdowym (bo handlowano nimi jak typowym rzadkim towarem, przy zastosowaniu wszelkich reguł giełdowych) rozwinęła się do niespotykanych rozmiarów. Aby nabyć cebulkę (jedną!) rzadkiej odmiany, często zastawiano lub sprzedawano domy, majątki ziemskie lub dobrze prosperujące firmy, a ceny wciąż rosły, wabiąc nowych graczy. Szczyt tulipanowej gorączki – najwyższe ceny i wiele zawieranych transakcji - przypada na lata 1634 – 1637. W końcu tego okresu pojawiła się nagła utrata wiary nabywców w dalszy wzrost cen tulipanów, a wywołana nią panika na rynku doprowadziła do ruiny spekulantów i wielu bankructw.
Wbrew pozorom nie chcę jednak dzisiaj pisać tylko o tulipanach, te pierwsze tulipany przypomniały mi o książce, którą czytałam już dawno temu, a po którą sięgnęłam ponownie zainspirowana ich urodą. "Tulipanowa Gorączka" Deborah Moggach przeniosła mnie do  XVII wiecznego Amsterdamu z czasów Vermeera i Rembrandta, do świata płomiennych uczuć i cudownych obrazów. 


 Zatem mamy XVII wiek. Amsterdam. Tulipanowa mania osiąga rozmiary epidemii. Za cebulki płaci się niewyobrażalne sumy - w ciągu jednego dnia można stracić lub zdobyć fortunę. Cornelis Sandvoort, zamożny kupiec, zamawia u znanego malarza swój portret z młodą żoną. Między Sophią a artystą rodzi się gorąca miłość, która zrujnuje ich świat.



Sophia - młodziutka żona Cornelisa, Maria - jej służebna i przyjaciółka, Jan - malarz, który zaangażowany został do namalowania portretu Sophii i jej męża, Gerrit - służący Jana, Willem - dostawca ryb, oto osoby, których dziwnie zaplątane losy śledzimy na stronicach tej książki.
Maria
"Na dole, we wnęce śpi Maria. Ustawiła na podłodze buty - podeszwami do góry, aby czarownice trzymały się od niej z daleka. Na zewnątrz nad kanałem unoszą się na wietrze chłodne wyziewy."



Sophia
"Sophia stoi bez ruchu. zatrzymała się między przeszłością, a teraźniejszością. Jest barwą przed zmieszaniem; obrazem, który pędzel malarza mógłby powołać do istnienia. Momentem czekającym na uwiecznienie pod błyszczącym werniksem. Czy jest to właśnie chwila podejmowania decyzji? Sophia podrze list czy ruszy przez ciche pokoje, by wymknąć się z domu? Twarz widoczna z profilu niczego nie zdradza."




Jan
"Malowanie jest aktem brania w posiadanie. Podczas tego procesu wszystkie przedmioty, nawet te najbardziej skromne, malarz ogląda z takim samym natężeniem uwagi. Zwierzę, warzywo, minerał - wszystkie są równe, zaokrąglenie glinianego kubka maluje się tak samo jak kobiecą pierś. Pasja artysty jest w istocie nieukierunkowana."




Cornelis
"Cornelis kocha żonę do szaleństwa. Czasem, przy blasku świec, widok jej urody sprawia, ze serce przestaje mu bić. Ona jest jego nadzieją, Radością, źródłem życiodajnych sił. Cudownym zjawiskiem. Pomogła mu wrócić do normalnego życia, kiedy już
właściwie utracił wszelką nadzieję. Uratowała go, tak jak on, choć w całkowicie odmienny sposób, uratował ją."


Sophia
"Katastrofalne położenie mojej rodziny skróciło mi młodość. Dziewczęce marzenia ulotniły się w surowym klimacie naszych skromnych zasobów. Oczywiście miałam wiele serdeczności dla Cornelisa, a także wdzięczności; przyznaję z ogromnym wstydem,
że w owym czasie byłam też szczęśliwa, uciekając przed życiem w nędzy domu rodzinnego. Ale ostatnio wydaje mi się, że zamieniłam jeden rodzaj niewoli na inny."



Cornelis
Cornelis pisze zawiadomienie o śmierci: wyrazem wieczystej i niezmiennej mądrości wszechmogącego Boga było wezwać do siebie z tego grzesznego świata, do udziału w radości wiecznego królestwa......


Jan
"Prawie nie słucha, jak spekulują, bo dobrze wie, co Sophia zamierza. To straszne. Zna ją zbyt dobrze, zna ją na wskroś....."
"Na początku 1637 roku załamuje się rynek tulipanów. Sąd Najwyższy Holandii, przerażony narodową histerią, interweniuje i z dnia na dzień cebulki okazują się bezwartościowe Tysiące ludzi zostają bez środków do życia. Nieszczęśnicy rzucają się do
kanałów. Ten osobliwy epizod przechodzi do historii. Ale i tak to wszystko rodzi się z umiłowania piękna, z pasji do kwiatów, których życie jest krótsze niż życie ich wielbicieli."












Piękna książka opowiadająca o kwiatach, obrazach, miłości i dziwnych ludzkich losach. Jaką rolę odegra Maria i Willem w tej powieści? Może zechcecie się dowiedzieć - co stało się z Sophią i Janem? Cornelis - jaki los go spotkał? Przenieście sie do siedemnastowiecznego Amsterdamu, miasta tulipanów i malarzy, a tam znajdziecie odpowiedź na wszystkie te pytania...
Życzę Wam miłej niedzieli..Jutro pierwszy dzień wiosny, więc niebawem trzeba się wybrać na poszukiwania "krokusowej goraczki".

25 komentarzy:

  1. Bosheeee, Jolinkowo to piękniejsza strona świata. Marzeniami zwiedzam zakamarki raju!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam tulipany.Pisałam o nich w moim pierwszym poście "Co kocham".Od nich rozpoczęłam mój blog. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten bladoróżowy - przepiękny, uroczy!
    I wszystkie inne także... rozjaśniają świat i ogrzewają go ;-)
    Moje tulipany wystawiły już zielone części, ale w zupełnie niespodziewanym miejscu... może to jakiś podziemny "pomocnik" je przeflancował? I krokusy wreszcie wychynęły spod suchych liści, lada dzień zakwitną. Ale wciąż bardzo zimno...
    Książki nie czytałam, poszukam, bo mnie zaintrygowałaś...
    Jolinko, a obmierzyłaś stodołę? ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że po ''Tulipanową Gorączkę'' sięgnę bo mnie zainspirowała.
    Jestem pod wrażeniem ile się dowiedziałam o bardzo ciekawej historii tulipanów.Również moich ulubionych kwiatów (no może po niezapominajkach).
    Piękne zdjęcia, piękny opis i znów mnie ''rozkleiłaś''.Ale bardzo Ci Dziękuję i Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też bardzo lubię tulipany. Mam ich w swoim ogrodzie kilka odmian,ale najbardziej lubię te które przywiózł mi mąż z Amsterdamu;-)).Cieszyłam się tak bardzo, że mąż patrzył na mnie jak na wariatkę. Byłam dumna że mam "prawdziwe" holenderskie cebulki;-)). Bo niby na każdym opakowaniu cebulek pisze made in Holland ale przecież wiemy że to tak trochę kłamstwo;-) Wiosną pokaże ich piękno,myślę że i w tym roku będą zachwycać moje oczy swoim pięknym kwitnieniem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez Ciebie ostatnio tylko książki kupuję:)) A wystarczyłoby czytać Ciebie...lubię:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu naczytałam się u Ciebie, naczytałam. Uwielbiam tulipany w każdym kolorze. Szkoda, że tak krótko ostatnio kwitną.

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba zaczyna być ''uzależnienie''.Bo zaczynając dzień myślę.A gdyby tak na chwilkę do ''jolinkowa'',do gór i tulipanów.Noi jestem życząc Miłego Dnia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Danusiu doskonale Cię rozumiem, ja też dostałam tulipany przywiezione z Holandii - czarne, ale niestety już ich nie ma zostały pożarte przez podziemnych mieszkańcow, tych ze zdjęć tez nie ma :( nawet plastikowe koszyczki nie ppomogły. Teraz posadziłam tulipany w drewnianym korycie - zobaczymy co będzie. Inkwizycjo kochana wczoraj był tak paskudny dzień, że nie chciało sie z chałupy wychodzić, a co dopiero latać z aparatem, zrobię to w tym tygodniu, u Danusi czytałam, że nie masz kosmosu, ja posiałam go raz i teraz co roku mam łan tych kwiatków - zobaczymy jak będzie w tym roku, jeżeli byś chciała mogę pozbierać Ci nasion :) i floksy też mam. Juta niezapominajki są przecudne, wpadaj kiedy chcesz, a ja się ucieszyłam widząc Cię rano w Jolinkowie - baardzo..
    Agnieszka, Giga, Mariola dziękuję za odwiedzinki
    Wiesz Lambi, ty kupujesz książki, a ja przez Ciebie pałam żądzą posiadania pewnej rzeczy :) a

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaprosiłaś Piękno do swojego domu i ogrodu, a ono chętnie się rozgościło. I dobrze mu u Ciebie! A Ty je pielęgnujesz, rozsiewasz i dzielisz się ...
    Pozdrawiam! Magda

    OdpowiedzUsuń
  11. No popatrz, Jolinko, a u nas cały weekend świeciło słońce, chociaż było bardzo zimno. Jeśli nie uda mi się zdobyć nasion kosmosu, to uśmiechnę się do Ciebie jesienią ;-) A floksy są moim sentymentalnym obiektem pożądania, bo pamiętam je z ogródka mojej Babci i wiążą się z nimi wspomnienia z dzieciństwa... Może się w tym roku zakrzątnę i wyproszę u kogoś ;-)
    Wiosna wreszcie przyszła i niechże się rozgości na dobre,
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi się, Jolu, ten żółty, z czerwonymi płomieniami, moja przygoda z tulipanami właściwie dopiero zaczęła się, zeszłej jesieni dopiero zasadziłam więcej cebul, już wychodzą. Te przy tarasie trochę zniszczone przez kota i psy, ale myślę, że pąkom nic się nie stało. U mnie jest ciężka ziemia, latem wysycha na skałę, a jak pada, lepi się gliniaście, dosypuję jej kompostu, piasku, niewiele pomaga, ale jest urodzajna, tutaj mówią na nią "łaz".
    Książka wielce interesująca, a łany kwitnących tulipanów - przepiękne, za Twoimi tulipanami widzę jakąś plecionkę wiklinową, ciekawam mocno, co to? Ja poproszę o zdjęcia "krokusowej gorączki", nigdy nie widziałam kwitnącej łąki, bo to chyba o nią chodzi?
    Pozdrawiam, Jolu, serdecznie i słonecznie, pa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie u Ciebie, a tulipany kocham, pięknie wygladają "łany" kwitnacych w Holandii, jak się jedzie i te niesamowite kolory... pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  14. Już nie będę pisać, że piękny, ciekawy post, że pięknie u Ciebie...bo to wiadomo...
    Książka mnie bardzo zaciekawiła, na pewno ją przeczytam, to moje klimaty...jeszcze mnie coś bardzo zaciekawiło...filiżanka i spodeczek, przyglądam się i przyglądam...czy mogłabyś mi zdradzić gdzie kupiłaś?
    Pozdrawiam wiosennie :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię tulipany. Potrafią zadziwiać kolorem i kształtem. Niestety nie znam się na ich odmianach. Zdjęcia zapierają dech w piersiach. Zachęciłaś mnie do lektury. Muszę tylko zdobyć książkę. Dziękuję za przybliżenie historii tulipanów :) Pozdrawiam wiosennie! Dzisiaj jestem na wagarach ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marysiu, u nas też ziemia gliniasta i pełna kamieni, jak to w górach, Twoje oko zawsze coś wypatrzy, ten płotek plotłam z brzozowych gałązek, ale ciągle muszę robić go od nowa, po zimie zostają z niego marne resztki, muszę go zastąpić innym, bo ogołocę w końcu wszystkie brzozy na Jaworzynach. Z tych gałązek sąsiadka nauczyła mnie też robić miotły. Co do krokusów napiszę o nich w następnym poście, te kwitnące łąki są niesamowite.
    Markosiu nigdy nie byłam w Holandii i myślę, że jakbym zobaczyła te łany tulipanów mogłoby się to źle skończyć dla mojego portfela :) Uwielbiam kwiaty, uważam, że najładniej wygladają jak jest ich dużo - morze tulipanów ech....
    Guga tak myślałam, że to książka dla Ciebie, została wydana dosć dawno, ale można ja kupić na allegro. Wiem, bo teraz kupowałam za 5 zł, moja pierwsza została komuś pożyczona i nie wróciła do mnie, a ponieważ lubię wracać do książek musiałam ją znowu kupić. Filiżanka jest piękna to prawda, dostałam takie dwie w prezencie, muszę się dowiedzieć, gdzie je można kupić, bo sama chciałabym mieć ich więcej. Jak się dowiem, dam Ci znać :))
    Estero, co to za wagary - wiosenne?

    OdpowiedzUsuń
  17. przy takim kominku to przyjemnie posiedzieć :)..a belki ładnie odnowione :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzynaste zdjęcie jest przecudne (nie z tego świata)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jolu? Czy kupiłaś na jarmarku "to i owo"?

    OdpowiedzUsuń
  20. Co za czasy nastały, na jarmarku nie ma ani kóz, ani innych zwierzątek których byśmy się spodziewali. Muszę szukać mojej kozy przez internet, ale upatrzyłam sobie kury i mam nadzieję, że niedługo je kupię. Zielononóżek też nie ma, pan mi powiedział, że jedna kosztuje 75 złotych - bardzo cenne są :)) w związku z tym kupię inne - mniej cenne. Jeszcze pojadę na jarmark w Nowym Targu i zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nareszcie doczekałam się .Zakwitły mi narazie dwa krokusiki.Pomyśleć że dwa malutkie kwiatki a tyle radości.Coś rzeczywiście mizerny ten jarmark.No a ta zielononóżka to tak cenna, że może znosi złote jajka? Pozdrawiam i życzę udanych zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  22. Juta u mnie też już kwitną nawet więcej niż dwa :)) zielononóżki-złotonóżki :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wpadłam życzyć Ci zdrówka.Nie jesteś odosobniona, to chyba przez tą spóźniającą się wiosnę.Mnie odebrało głos (trochę odpoczną najbliżsi).Jeszcze raz dużo,dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  24. Tulipany piękne ! Bardzo lubię te kolorowe, zadziorne kwiaty. Urzekają barwami i kształtami! Ja czekam na swoje pierwsze, zasadzone jesienią! Mam nadzieję, że mnie zadziwią!

    OdpowiedzUsuń
  25. Właśnie wróciłam z Holandii. Byłam tam już w ubiegłym roku, oczarowała mnie wiosna w Keukenhof - najpiękniejszym wiosennym ogrodzie świata. Róznorodność barw i odmian tulipanów, dzisiaj cebulki spraedawane są w przystępnej cenie, dawniej na ich uprawie i sprzedaży można było zdobyć fortunę. Przed tegorocznym wyjazdem przeczytałam "Tulipanową gorączkę", której klimaty próbowałam później odnalaleźć podczas przejażdżki statkiem wycieczkowym amsterdamskimi kanałami, rozmyślając o pięknej historii miłosnej opisanej na kartach tej powieści.

    OdpowiedzUsuń