Dzisiaj chciałabym Was zaprosić, na mały spacer po Jaworzynach, korzystając z pięknego słonka, które już od rana zaglądało do chałupy i zapraszało wręcz do poszukiwań wiosny, udałam się na łowy z moim aparatem. Nie muszę Wam mówić, kto najbardziej uradowany był z tego pomysłu, Fionie i Słonince dwa razy nie trzeba powtarzać, że idziemy na spacer. Jak tylko zobaczą, iż zakładam buty, na wyścigi jedna przez drugą cisną się do drzwi, mało człowieka nie stratują, a radości wyrażanej donośnym szczekaniem co niemiara - myślę, że cała wieś wie o naszym spacerze. Ta pora roku jest u nas szczególna, zima zażarcie walczy z coraz mocniejszymi promykami słońca, jakby za wszelką cenę chciała przedłużyć swoje królowanie na Jaworzynach, dlatego można spotkać jej bastiony w wyższych partiach Góry gdzie połacie śniegu w cieniu drzew i od północnej strony okrywają łąki i stawiają opór nadchodzącej wiośnie. Ta pora przypomina mi kieliszek wina wypełniony po brzegi aromatycznym płynem, którego zapach już czujesz w nozdrzasz, zapach, będący zapowiedzią tego co Cię czeka...
Mój ogród zaczyna budzić się do życia, pierwsze wiosenne kwiaty nieśmiało wychylają swoje zieloności do słonka, przeglądają się w błękitnym niebie i zaciekawieniem pytają: - Czy to już?? Nie muszę Wam mówić z jakim utęsknieniem czekam na te pierwsze wiosenne kwiaty, obserwuje je z dnia na dzień, jak powolutku, niespiesznie zamieniają się na moich oczach, z zielonych nieśmiałych pędów w pąki okryte kropelkami rosy, by wybuchnąć ferią kolorów rozwiniętych kwiatów. Jako pierwsze cieszą mnie krokusy, żonkile, narcyzy, szafirki, tulipany......Krokusów posadziłam kiedyś bardzo dużo i każdej jesieni staram się je dosadzać, niestety przegrywam nierówną walkę z kretami i nornicami, które niezwykle lubią moje krokusowe cebulki i notorycznie odkrywam ich brak w miejscu, gdzie być powinny. Taki sam los spotyka moje ukochane tulipany.
Dzisiejszy spacer rozpoczęłam w ogrodzie i takie oto rzeczy wytropiło moje oko.
Krokusy, lada dzień zakwitną
wczesne wiosenne irysy też chcą do słonka
Hiacynty
Narcyzy, żonkile
Tak, że sami widzicie, że to nie przelewki, wiosna jest tuż, tuż, już czuje się jej ciepły powiew, nawet ja wyniosłam się z wiadrem tulipanów na południowy taras chałupy gdzie słonko grzeje cały dzień i skąd można kamienną ścieżką pomiędzy świerkami wymknąć się do sadu, by nacieszyć oczy wiosennymi kwiatami wiśni, jabłoni i grusz - ale na to musimy jeszcze poczekać..
I tak oddalamy się od chałupy, idziemy łąkami w stronę Jaworzyńskiego Wierchu, ale po drodze usiądziemy na mojej ulubionej huśtawce by nacieszyć oczy widokiem gór..
Szczebel, Luboń, ramie Zembalowej, Klimas
I dosyć już tego patrzenia, trzeba iść dalej, bo dziewczyny się niecierpliwą - ile można siedzieć i się gapić? Ja mogę długo, czasami siadam na tej huśtawce i patrzę w przestrzeń, na ten krajobraz zmieniający się wraz z porami dnia i roku, pogody deszczowej, słonecznej, czy mgieł otulających świat, ale cóż "komu w drogę...."
A to moja ulubiona łąka, na Jaworzyńskim Wierchu 753m n.p.m. na którą przychodzę z wszelkimi smuteczkami, w dole domy na Zawadce...
Lubogoszcz (w promieniu 30 km mamy Lubomir, Lubomierz, Luboń, Lubań) pasmo Gorców w dole Zawadka
Kotoń
To miejsce nazywa się Na Dolinie, w tle Tatry, które zaszczycają nas swoim widokiem
Dziewczyny też pomagają szukać, ale czy oby wiosny...
Tatry
Pasmo Polic, Babia Góra,
Nie wiem jak Słoninka przeżyje koniec zimy, uwielbia zjeżdżać na grzbiecie i szuka do tego celu najmniejszych łach śnieżnych
Nasz spacer dobiega powoli do końca, wracamy przez łąki do chałupy, jeżeli pozwolicie, chciałabym was zabrać, na taki spacer jeszcze wiele razy, żebyście mogli zobaczyć, jak zmienia się wszystko wokół, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drzewa zaczynają zielenieć, łąki obsypują się kwitnącym kwieciem - rośnie u nas wiele dzikich roślin będących pod ochroną - góry raz zielone, raz rude - cała paleta barw.
Kotoń
Wróciliśmy do chałupy, psy szczęśliwe, zajmują miejsca do spania, a ja chciałam pokazać Wam jeszcze moje ostatnie nabytki i nieśmiałe przygotowania do świąt - czyli gliniane wytworki rąk moich.
Te przyrządy wyglądają jak z gabinetu dentystycznego, a służą do pracy z gliną :))
Czy nie uważacie, że te emaliowane naczynia są urokliwe, wyszperałam je w znajomej Klamociarni.
Za oknem duje wicher - Orawiak, moja chałupka drży od jego podmuchów, zwiastuje on zmianę pogody, przyniesie chmury i deszcz i znowu trzeba będzie czekać na słonko.. żegnam Was tymczasem i życzę wiosny w sercu..
Ależ u Ciebie jest pięknie. Ale macie piękne widoki. Widzę że wiosna już i u Was zagościła. Ja tez codziennie szukam krokusów i innych cebulowych w trawie i wiesz co już krokusy dzisiaj zakwitły w trawie . Niewiele ale i tak się cieszę. Zazdroszczę spaceru. Ja dzisiaj pogodę widziałam tylko z okna kuchennego;-)) ale za to jutro cały dzień w ogrodzie spędzę . Porządki i jeszcze raz porządki;-)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Uwielbiam takie spacery, będę z Tobą chodzić, Jolu!
OdpowiedzUsuńNa jednym zdjęciu rozpoznałam czereśnię z drabiną, gdzie dziewczyny miały piękną sesję. Te przyrządy - to jak z gabinetu tortur, ale jajeczka wychodzą piękne, będziesz je szkliwić i wypalać, czy zostaną surowe? Widoki cudne, naczynia na kuchni urocze i kwiatki malowane na kuchni, i waga, i żelazko.
Psy chyba wszystkie cieszą się na spacery, chociaż mój Maks, jak widzi, że biorę kosz na grzyby, chętnie zostaje w domu, a kiedyś, jak go oszukałam i poszliśmy inną drogą, to uciekł z lasu rydzowego.Wczoraj u nas też szalał wiatr, huczał górą, nawe jastrzębie nie mogły dać mu rady. POzdrawiam serdecznie, zaczarowana jestem.
piękny post a otoczenie Twojego domu zapiera dech.u nas jakoś nic jeszcze z ziemi nie wychodzi ale nie tracimy nadziei:)
OdpowiedzUsuńCo za wspaniałą niespodziankę dostałam w rozpoczynającym się tygodniu.Już po przeczytaniu tytułu zrobiło mi się błogo na sercu.A dalej było już tylko wspanialej.Fascynują mnie te prace wykonane przez Ciebie z gliny.Wyobrażam sobie (jako kompletny laik),że glina jest chyba ''wdzięcznym''materiałem do obróbki? Bardzo mi się podobają te pisanki jak i talerz.
OdpowiedzUsuńOczywiście że dostrzegam urok emaliowanych naczyń i nie tylko.W obecnym świecie tworzyw sztucznych są to swoiste ''perełki''.Też wyglądając przez okno z tęsknotą czekam na to jak zakwitną mi wszystkie najwcześniejsze roślinki (w moim mini ogródeczku).Nie mogę jeszcze nie pozachwycać się Twoimi ''dziewczynami''.Są wspaniałe i widać jak im dobrze u swojej Pani (nawet imiona mają orginalne).Przepraszam ale Tu się nie da zamieścić krótkiego komentarza i tak staram się streszczać.
Bardzo dziękuję za tak miłe odwiedziny na moim blogu.Pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię i już oczekuję następnego spaceru.
Pięknie jest u Ciebie...takie widoki, że trudno usiedzieć w domu! Ja siedzę w tych moich miejskich murach z nosem w komputerze i w taki sposób podziwiam prześliczne panoramy i spaceruję Twoimi ścieżkami. Wpraszam się na następny taki spacer, jestem oczarowana i zaczarowana. Wyroby z gliny bardzo ładne, mówisz że praca z glina Cię wciągnęła? To dobrze, bo fajnie Ci to wychodzi. Nigdy bym nie powiedziała, że te przyrządy służą do pracy z gliną...ciekawa jestem który do czego służy, to tak na marginesie. Zdobycze z klamociarni fantastyczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłych pogawędek z roślinkami:)))
Cudnie u Was! Aż trudno uwierzyć, że tak blisko "ostrej" cywilizacji, ukryła się taka niepokalana kraina ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Magda
Danusiu, przecież mieszkamy niedaleko od siebie na upartego jakby trochę poprzesuwać góry, mogłybyśmy machać do siebie z kuchennych okien i wymieniać się ogrodowymi spostrzeżeniami :))
OdpowiedzUsuńTak Mario chciałabym poszkliwić moje jajeczka, ale co z tego będzie? Przecież ja nigdy tego nie robiłam, a rzucam się od razu na głęboką wodę. Śmieszne to trochę, bo wydawałoby się, że uformować takie jajeczko to pikuś. Jak kupowałam glinę, pani w sklepie zapytała mnie, co chcę zrobić, ja na to, że między innymi jajeczka, pani zaproponowała mi odlewy gipsowe na one jajka (strasznie drogie zresztą), ja na to, że sama zrobię. Jajeczko, jak jajeczko ma jajkowy kształt, tylko nie tak łatwo to ręcznie uformować, dlatego czasami wychodziło mi różnie, Tomek doceniał niezmiennie efekty mojej pracy, mówiąc - O jaki ładny ziemniaczek zrobiłaś :))
Tak, tak Guga, myślę, że jeszcze nie raz pójdziemy razem na spacer, a z gliną powinnaś spróbować, bo masz sprawne łapki..
A te przyrządy służą do wybierania gliny ze środka tego co robisz np. jajeczka :)
Wiesz Juta, ja myślę, że nasze psy mieszkają w psim raju, tylko nie wiem, czy one to wiedzą :))
OLQA poczekajcie jeszcze chwilkę, a i Wy zobaczycie..To prawda M, niedaleko od nas wielki świat Kraków, Zakopane, Rabka, a my w takiej enklawie zieloności i dziewiczości przyrody bez tej tzw. cywilizacji, a jednocześnie mamy ją na wyciągnięcie ręki.
Pięknie jest w Twojej okolicy, mimo, że okres jeszcze nie najpiękniejszy bo dużo szarości wokół. Jeszcze tylko trochę ciepełka i pojawi się soczysta zieleń, która będzie jak balsam dla naszych oczu zmęczonych bielą zimy :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam
Anula z Chaty
Pozostaje mi tylko przyłączyć się do chóru ochów i achów... Jolinko, tak tam u Was cudnie i moje serce sie wyrywa do gór, do otwartych przestrzeni, tym bardziej że wiosna... a wiosną zawsze najboleśniej odczuwam "uwiązanie" siedząc za biurkiem... i czuję, że mam już coraz mniej cierpliwości...
OdpowiedzUsuńMoje suki też byłyby szczęśliwe w takich "okolicznościach przyrody", dla niech nie ma nic bardziej atrakcyjnego od spaceru i zachowują się dokładnie tak samo, jak Twoje, przy zakładaniu butów ;-) Tak wygląda psi raj! Trochę się boję o Kri, raz nam zginęła 70 km od domu - pobiegła za sarnami - i szukaliśmy jej 3 dni... no ale to temat na inną historię.
Jajeczka jak na pierwszy raz wyszły Ci rewelacyjnie, właśnie chciałam spytać, czy wydłubywałaś glinę ze środka... jak znajdę chwilkę czasu, to pokażę pierwsze jajo mojej córci... wielkie jak strusie i krzywe ;-)
Pięknie opisujesz swoje otoczenie i nie musisz mnie namawiać do towarzyszenia Ci w kolejnych spacerach... szkoda że tylko wirtualnie...ale chociaż tyle ;-)
Ściskam czule, wiosennie!
No... nieźle! :D Takie przestrzenie, to to, co tygrysy lubią najbardziej! U nas wiosna ma kilka gór opóźnienia. Aż wstyd się chwalić nabrzmiewającymi pączkami. Dzięki i pzdr.
OdpowiedzUsuńWiosnę u Was bardziej widać. U nas dopiero pierwsze przebiśniegi nieśmiało wychodzą. I kosaćce syberyjskie zaczynają wypuszczać pierwsze zielone pędy. Za to ptaków u nas - zatrzęsienie. Ale w Waszych górach zdecydowanie piękniejsze widoki:-)))
OdpowiedzUsuńAle piękny spacer.Cudowne zdjęcia.Przepiękne widoki i cichutko i dyskretnie skradająca się wiosna.Post przeczytałam kilka razy, to chyba o czymś swiadczy.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki Jolu, że chociaż wirtualnie mogłam pospacerować z Tobą dzisiaj po Jaworzynach:)))Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKochana przepiękne to Twoje miejsce.Jest magiczne i ma to coś w sobie co powoduje, że chciałabym się znaleźć tam od razu wstać rano i spojrzeć przez okno na te wspaniałe widoki ech... zazdroszczę Ci.Podjęłam,więc decyzję,że na parę dni zabiorę męża i córcie i latem odwiedzimy Twoją chałupę. Mam nadzieję,że nie trzeba jakoś dużo wcześniej robić u Ciebie rezerwacji bo mój mąż urlop dostanie na ostatnią chwilę. Pozdrawiam i już nie mogę się lata doczekać:)
OdpowiedzUsuńJa w moim ogrodzie cebulki kwiatów sadzę w koszykach specjalnie do tego celu przeznaczonych, które można nabyć w sklepie ogrodniczym.Mimo,że nornice widuję dosyć często nie niszczą mi cebulek.
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu czytuję twojego bloga i podziwiam piękno domu i okolicy.Pozdrawiam. Elżbieta.
Kochana, tytuły Twoich postów bardzo przypadły mi do gustu (nie tylko one) Widoki zjawiskowe! Kamienna ścieżka, świerki sad... Mam płaczki w oczach i uśmiech na twarzy - dotykasz moich wspomnień, mojej wrażliwośći. Dziękuję! Jajka ciekawe, a narzędziami mnie nie wystraszysz :) dentysty się nie boję :) Mam słabość do emaliowanych naczyń. Ładne dzbanki! Z bukietem polnych kwiatów będą jeszcze piękniejsze! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńInkwizycjo z tymi psimi spacerami jest różnie, ja też sie boję, jak na razie nasze jeszcze nie zginęły, o przepraszam Słonina raz. Przyszli do nas kiedyś ludzie, którzy mają dom letni na Zawadce, pierwszy raz ich widziałam, zaprosiłam do chałupy, pogawędziliśmy trochę i poszli. Minęło z pół godziny, patrzymy a tu nie ma Słoninki, ja w te pędy się ubrałam i heja przez las w dół. W lesie wielkie polowanie, myśliwi chodzą całymi stadami - myślę sobie, że już po psie. Zeszłam na sam dół wołam, szukam - kamień w wodę. Dopiero jak wracałam już na nasza górę, odwracam się, a tam uśmiechnięta Słonina goni nas co sił w łapach. Okazało się, że odporowadziła naszych gości do samego domu, od tej pory ma szlaban na wychodzenie sampoas :)) co się strachu najadłam to moje. Mam nadzieję, że kolejne jajka będą bardziej jajkowe :))
OdpowiedzUsuńWitaj Ewo, jak miło było Cię gościć na spacerze po tych łąkach, które już dobrze znasz.
Małgoniu droga, powiem tak, na razie na lato mamy miejsca w lipcu, sierpień już "wyszedł", jeżeli będziesz tylko znała termin urlopu napisz maila.
Wiem, wiem, koszyczki, sadziłam w nich tulipany - ja nie wiem jak one skubane to robią, chyba włażą od góry, bo koszyczki też nie pomogły :(
Asiu i Wojtku Kosaćce syberyjskie uwielbiam i zawsze czekam na ich kwitnienie, z roku na rok ich kępa robi się coraz większa.
Estero, tych polnych kwiatów, to ja się doczekać już nie mogę już od wiosny zbieram i przynoszę do chałupy co się da, każdy, dzbanek, dzbnuszek i nie tylko dostaje swój bukiet, a obfitość polnych kwiatów u nas wielka. Storczyki, gladiole polne, rumianki, czosnek niedźwiedzi, jaskry, groszek dziki...jeszcze wszystkich nie poznałam z nazwy..
Pozdrawiam wiosennie Wszystkich moich gości, dzisiaj za oknem mleczna mgła, góry schowały sie w jej objęciach.
Takie piękne otwarte przestrzenie, tak bardzo chciałabym tam być... Dziękuję za spacer i już nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńCudownie, klimatycznie i przestrzennie. Okolica,jak widać na przepięknych zdjęciach, zachęca do wędrówek. Będę pamiętała o tym planując wypady na górskie szlaki. Emaliowane naczynia są bardzo w moim guście.
OdpowiedzUsuńDuje..Uwielbiam to słowo... To tylko w górach duje.... Nie we wszystkich, w tych najstarszych w Polsce śmieją się z mojego słowotwórstwa.... Nawet awansowało do hasła wpisywanego... w miejsce wpisz hasło :)
OdpowiedzUsuńTakich haseł : dziopy, wiszczy, chodoki i mamumy używam i wiem, ze złamac takie hasło może ktoś, kto nie będzie chciał go s złamać..... Jolinka, góry mają w sobie ....
Dzieki. POzdrawiam
Omamuniu, jak pięknie u Ciebie, aż dech zapiera!
OdpowiedzUsuńI tak fantastycznie piszesz o tej wiośnie, która tuż, tuż...
Oglądając Twoje zdjęcia czuje się jej tchnienie i zapachy;-)
Wspaniały spacer. Dziękuję i czekam niecierpliwie na kolejne.
A jajeczka gliniane zachwycające.
Buziaki i pozdrowienia ślę.
Bardzo się cieszymy że trafiliśmy TU, w tak cudowne miejsce.Wasz dom i to co do okoła tego domu zapiera dech.Pierwszy dom na blogach zrobiony i urządzony z takim smakiem i znawstwem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy , z wielką przyjemnością będziemy TU zaglądać.
Zosia i Janusz
Dziękuję Wszystkim za tak wiele miłych słów, przyznaje bez bicia, że jest to balsam dla mojej duszy. Zosiu i Januszu bardzo Wam dziękuję, ale nie wiem, czy zasługuje aż na tyle uznania. Zapraszam Was do Jolinkowa na spacery krótsze i dłuższe, mam nadzieję, że razem pojedziemy w Tatry, na Słowację, jak również przemierzymy szlaki Beskidu Makowskiego, więc szykujcie wygodne buty.
OdpowiedzUsuńAleż urokliwie na tym spacerze! Normalnie jak zobaczyłam huśtawkę i te cudne widoki aż się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńPsiuty też widzę przeszczęśliwe. Szkoda ze beztroskie spacery niedługo się skończą, przynajmniej przestaną być beztroskie. Moje dziewuchy czekają na paczkę z fiprexem i nowymi obrożami od kleszczy. Bo jeśli już nie ma to lada dzień się pojawią...
No właśnie folkmyself, jak to jest z tymi obrożami przeciwkleszczowymi, my się boimi, że nie wlezą w psa, a przywędrują na psim grzbiecie do domu i nas oblezą. Więc zastanawiam się czy uderzać w te obroże, czy nie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy,propozycja jest cudownie kusząca ale ...my jesteśmy więźniami(co jest dla nas przyjemne)naszych zwierzaków.
OdpowiedzUsuńNiech namiastką tych spacerów będzie dla nas to okienko(ten piękny blog).
Pozdrawiamy z Warmińskiego lasu.
Świetnie że trafiłam na Twojego bloga bardzo podobaja mi się domy z dusza sama z mężem przymierzam się do postawienia domu z drewna ale nie w takim pięmnym miejscu jak Twoje ale może chociaż mała namiastka z dala od wielkie aglomeracji miejskiej.Napewno zostane tu na dłużej i będe odwiedzac bloga.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Monika
Zosiu i Januszu, oczywiście mam na myśli spacery wirtualne, bo jakże można zostawić taką śliczną gromadkę bez opieki :))
OdpowiedzUsuńTe naczynia emaliowane są przecudowne:))). Można takie dzbanki i kafejniki znaleźć na stronie http://emaliowane.pl/ , ale niestety są drogie :(. Pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuń