Ostatni Goście wyjechali, w chałupie zrobiło się cichuteńko i tak jakoś pusto, nawet psy odpoczywają po gwarze minionych dni, a ja nadrabiam zaległości blogowe i ładuje akumulatory...
Za oknem czarna noc, tylko w oddali jaśnieją światła sączące się z domostw sąsiadów, niczym latarnie morskie na pełnym morzu. Miło spojrzeć przez okno i widzieć je w oddali, wiedzieć, że w ich blasku siedzą ludzie - może oglądają telewizje, albo rozmawiają o mijającym dniu, może po prostu grzeją się przy ciepłym piecu..
Jak już Wam mówiłam Jaworzyny, to magiczne miejsce, nie tylko z powodu pięknych widoków i dziewiczości przyrody, ale przede wszystkim tą magiczność tworzą ludzie którzy tu mieszkają. Ludzie dobrzy jak kromka domowego chleba, a raczej pajda z masłem pachnącym wiejskim mlekiem.
Wiele się od nich nauczyłam i jeszcze pewnie nauczę, Oni są krzakami, które wrastały w tą ziemię od pokoleń, my ptakami, które przyleciały, żeby na niej założyć swoje gniazda, a mimo to potrafimy żyć nie obok siebie, a ze sobą..
Wykopki - nasz przyjaciel Piotrek w akcji
Nie tylko ja uczę się nowych rzeczy, Tomek również zdobywe nowe umiejętności :))
Na naszej górze stoi kapliczka z 1869 roku, którą odrestaurował sąsiad Bronek, przy pomocy naszego mistrza stolarstwa Mietka, obraz na ołtarzu został odnowiony przez innych sąsiadów, którzy mają tu dom letni, w innym poście opiszę jej historię. Dwa razy do roku Mietek jedzie po proboszcza, który odprawia w niej mszę, nie może zabraknąć wtedy nikogo z Jaworzyn, a nawet ludzie z Zawadki, jak za dawnych czasów, wdrapują się na naszą górę, by w niej uczestniczyć.
Nigdy nie zapomnę, jak kupiliśmy kręgi na studnię, które z wielkim trudem wywieźliśmy na górę Uazem, problem zaczął się przy wyładunku - bo jak tu je zdjąć umiejętnie coby nie popękały i tu z pomocą pospieszył sąsiad. Popatrzył, podumał, podumał, przystawił deseczkę do Uaza i każe nam spuszczać je po niej, mówimy, że pękną. On na to:
- Na moją odpowiedzialność nie pękną.
Co było robić, z największą ostrożnością staczamy krąg z Uaza, w momencie zetknięcia się z ziemią, krąg pękł.
Sąsiad spojrzał najpierw na krąg, potem na nas i z pełnym spokojem powiedział - o skur... pękł i na tym skończyła się jego odpowiedzialność :)) Ale pomóc chciał..
Andrzej - nasz pomagier
Zeszłego lata przywędrowała na naszą górę grupa niemieckich skautów, szli do Nowego Targu. Wieczorem rozbili obóz w lesie, zauważył to Mietek i zagadał do chłopaków, okazało się, że wędrują górami i nie myli się od tygodnia, z samego rana zostali zaproszeni przez Mietka do jego domu, gdzie umyli się, zjedli obfity obiad i jakby tego było mało, córka Gospodarzy zwiozła ich na dół na przystanek autobusowy. Każdy turysta, który zapuka tu do drzwi chałupy, zostanie poczęstowany, czy to wodą, czy herbatą i usłyszy dobre słowo od Gospodarzy. Tak, że sami widzicie, jak tu nie kochać Jaworzyn..
Mietek, który robił wszystko w naszej chałupie i nie straszne mu moje wymyślania, bo to mistrz nad mistrze, to On robił naszą łazienkę, dach, schody i pomógł mi zrealizować wiele pomysłów. Chleba nauczyłam się piec od jego Mamy.
Chleb jest jednym z najstarszych pożywień człowieka. Jego historia sięga neolitu (ok. 5500-2300 lat p.n.e.). Pierwszy chleb prawdopodobnie był ugotowaną wersją zbożowej pasty, przygotowanej na bazie zboża lub kaszy zmieszanej z wodą. Być może było to wynikiem przypadku lub eksperymentu z udziałem mąki i wody.
Pierwszy chleb był często robiony z różnych rodzajów zbóż, także z ziaren trawy. Miał zazwyczaj okrągły i płaski kształt. Pieczony był w popiele, potem na bardzo rozgrzanych kamieniach, a z czasem na rusztach i blachach. Takie chlebowe placki były robione wszędzie tam, gdzie był dostęp do zboża i wody. W różnych rejonach świata miał nieco inne właściwości i inną nazwę i tak mamy: meksykańską tortillę, indyjskie chapati, chińskie poa ping, szkockie oatcake, północnoamerykańskie johnnycakce, etiopskie injera i wiele, wiele innych. Wygląd i właściwości chleba nieustannie zmieniały się równocześnie z udoskonalaniem techniki wyrabiania mąki.
W kolejnych wiekach zrezygnowano z pieczenia chleba w popiele, gdyż był wówczas ubrudzony i tracił wilgotność. Ten sposób zastąpiono pieczeniem go pod garnkiem (dzwonem), który następnie przysypywało się popiołem, tak upieczony placek chlebowy zyskiwał na pulchności. Dziś wiadomo, że o takim właśnie chlebie (pokładnym) pisze Biblia. Pieczenie chleba pod garnkiem, dało później pomysł na otwierane piece, w których piekł się chleb.
Mniej więcej w tym samym czasie starożytni Izraelici mieli jeszcze inny rodzaj chleba –macę. Był to chleb przaśny, spożywany przez Żydów w trakcie świąt. Przygotowywano go z mąki pszennej bez użycia zakwasu, gdyż judaizm zabrania stosowania go w czasie świąt. Maca i placki chlebowe były pieczone bez dodatku spulchniaczy, dlatego były płaskie. Jednak szybko przekonano się, że pulchny chleb jest nie tylko smaczniejszy, ale także lepiej strawny w porównaniu z płaskimi plackami, które prawie zawsze były suche i twarde. Dlatego zaczęto poddawać ciasto samorzutnej fermentacji, za pomocą zaczynu – wody i ciasta z poprzedniej fermentacji.
W Polsce chleb jest podstawą żywienia każdego obywatela a jego symbolika jest głęboko zakorzeniona w religii katolickiej. Do dziś wielu ludzi, zanim napocznie nowy bochenek chleba, czyni nad nim znak krzyża. Chleba używany jest podczas mszy, i innych uroczystości kościelnych. Wielki okrągły kołacz jest ważnym symbolem podczas przyjęcia weselnego. Chlebem i solą wita się zarówno pannę i pana młodego, jak i przybyłych z daleka gości na znak przyjaźni i gościnności.
Tak więc wieczorem trzeba zrobić zaczyn:
Chleb jest jednym z najstarszych pożywień człowieka. Jego historia sięga neolitu (ok. 5500-2300 lat p.n.e.). Pierwszy chleb prawdopodobnie był ugotowaną wersją zbożowej pasty, przygotowanej na bazie zboża lub kaszy zmieszanej z wodą. Być może było to wynikiem przypadku lub eksperymentu z udziałem mąki i wody.
Pierwszy chleb był często robiony z różnych rodzajów zbóż, także z ziaren trawy. Miał zazwyczaj okrągły i płaski kształt. Pieczony był w popiele, potem na bardzo rozgrzanych kamieniach, a z czasem na rusztach i blachach. Takie chlebowe placki były robione wszędzie tam, gdzie był dostęp do zboża i wody. W różnych rejonach świata miał nieco inne właściwości i inną nazwę i tak mamy: meksykańską tortillę, indyjskie chapati, chińskie poa ping, szkockie oatcake, północnoamerykańskie johnnycakce, etiopskie injera i wiele, wiele innych. Wygląd i właściwości chleba nieustannie zmieniały się równocześnie z udoskonalaniem techniki wyrabiania mąki.
W kolejnych wiekach zrezygnowano z pieczenia chleba w popiele, gdyż był wówczas ubrudzony i tracił wilgotność. Ten sposób zastąpiono pieczeniem go pod garnkiem (dzwonem), który następnie przysypywało się popiołem, tak upieczony placek chlebowy zyskiwał na pulchności. Dziś wiadomo, że o takim właśnie chlebie (pokładnym) pisze Biblia. Pieczenie chleba pod garnkiem, dało później pomysł na otwierane piece, w których piekł się chleb.
Mniej więcej w tym samym czasie starożytni Izraelici mieli jeszcze inny rodzaj chleba –macę. Był to chleb przaśny, spożywany przez Żydów w trakcie świąt. Przygotowywano go z mąki pszennej bez użycia zakwasu, gdyż judaizm zabrania stosowania go w czasie świąt. Maca i placki chlebowe były pieczone bez dodatku spulchniaczy, dlatego były płaskie. Jednak szybko przekonano się, że pulchny chleb jest nie tylko smaczniejszy, ale także lepiej strawny w porównaniu z płaskimi plackami, które prawie zawsze były suche i twarde. Dlatego zaczęto poddawać ciasto samorzutnej fermentacji, za pomocą zaczynu – wody i ciasta z poprzedniej fermentacji.
W Polsce chleb jest podstawą żywienia każdego obywatela a jego symbolika jest głęboko zakorzeniona w religii katolickiej. Do dziś wielu ludzi, zanim napocznie nowy bochenek chleba, czyni nad nim znak krzyża. Chleba używany jest podczas mszy, i innych uroczystości kościelnych. Wielki okrągły kołacz jest ważnym symbolem podczas przyjęcia weselnego. Chlebem i solą wita się zarówno pannę i pana młodego, jak i przybyłych z daleka gości na znak przyjaźni i gościnności.
Tak więc wieczorem trzeba zrobić zaczyn:
1 litr kwaśnego mleka, kefiru, lub maślanki
4 - 5 dag świeżych drożdży
Mąki żytniej tyle, by powstała konsystencja bardzo gęstej śmietany
1 łyżka stołowa soli
Zostawiamy zaczyn na noc na zapiecku (bo tam ciepło), a rano kiedy słoneczko zagląda do chałupy dosypujemy tyle mąki pszennej, żeby zagnieść ciasto, takie jak na placek drożdżowy.
Czy wiecie, do czego służą te dwa przyrządy?
Wyrabiamy ciasto, ja dosypuję ziaren dyni, słonecznika, można dosypać czarnuszki, co kto lubi i zostawiamy je w spokoju do wyrośnięcia (podwaja swoją objętość). Kiedy wyrośnie wykładamy na blaszkę (większą cwibakówkę) i do piekarnika na godzinę, temp. 180 stopni. Zapach jaki roznosi się po chałupie ściąga moich Gości do kuchni i uwierzcie mi chleb znika bardzo szybko, a jeszcze jak do niego jest ser robiony przez żonę Mietka Anię - mistrzynię w robieniu sera, nic więcej nie potrzeba..
I tak oto, piekę chleb i ciasteczka, uwijam się w mojej kuchni i wiecie co, bardzo to lubię i nie zamieniłabym mojej pracy na żadną inną, mimo, że wieczorami człek zmęczony niemiłosiernie...
A tak już na koniec tego posta, pokażę Wam jak ferie u nas spędzał nasz Gość Maksymilian, podczas gdy rodzice snuli z nami rozgawory w kuchni ich syn spał słodko..
A tak mijały dzionki małego Maksymiliana.
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich zaglądających do Jolinkowa i życzę miłego weekendu.
Informację o historii chleba zaczerpnęłam stąd: http://www.foody.pl/strony/1/i/264.php
Tęskno już za takimi wiosennymi widokami
Tego posta zaczęłam pisać w czwartek wieczorem, dzień wcześniej Tomek źle się czuł, a ja podśmiewałam się z niego "nie śmiej się dziadku, z cudzego wypadku, a dziadek się śmiał i to samo miał" i niestety nie dokończyłam go, ponieważ tzw. "wirus rota" dopadł mnie z całą siłą i pół nocy spędziłam nad muszlą klozetową, dopiero dzisiaj czuję się jako tako :))
Dobry sąsiad to połowa sukcesu :) Wam, jak widać na załączonych obrazkach dobrymi obrodziło...
OdpowiedzUsuńMotorówka + winko to średni pomysł.. :), ale jeszcze nie jest źle bo to pocięcia troche zostało... rączki, nóżki i paluszki lecą zazwyczaj na ostatniej lub przedostatniej gałęzi/desce...wiemy coś o tym, pracowaliśmy na urazowej Izbie przyjęć :)
Znow napisałas pieknego posta, opowiedzialas cudowną chlebową historie ,przyblizylas nam swoich sasiadow. A ja marze ,zeby to wszystko zobaczyc na wlasne oczy... i byc moze kiedys mi sie to uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo i zdrowka zycze , coby wszelkie wirusy raz na zawsze daly Ci spokoj. :)
To winko, to tylko tak dla żartów, w środku jest kompocik, wiemy, że z piłą nie przelewki, dzięki wielkie za troskę.
OdpowiedzUsuńNiesławo mam nadzieję, że kiedeyś u nas zagościsz :)
zdrówka życzę i podziwiam nieustannie:)
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko jedno: zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńI znowu przenosisz mnie w magiczny świat :) Lubię to Twoje wehikuł. Chleb jednoczy. Nie wyobrażam sobie dnia bez chleba. Pieczenie chleba równoważy moje wnętrze. Przechowuję go w lnianym woreczku. Podpłomyki znam :) ale już dawno nie jadłam... "Jak dobrze mieć sąsiada..." Dobrego - bezcenne. Mam to szczęście, że tu i tam zamieszkują wokół przyjaźni ludzie. Z Twojego opisu i zdjęć czuć wspaniałą atmosferę. Jolu nawt nie wiesz jak bardzo zazdroszczę Wam tego prostego, wiejskiego życia... Wszystko w rytmie natury... Pozdrawiam Cię gorąco i życzę zdrówka!
OdpowiedzUsuńZapomniałam! Makatka śliczna - mam do nich słabość! I też jak Maksiu poleżałabym sobie w tzkiej cudnej kołysce :)
OdpowiedzUsuńAleż tu u Ciebie przytulnie i sielsko. Złożyłam rewizytę i się wprowadzam na stałe :-))) Odkryłam kolejny, magiczny świat. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPrzyrządy służą do wkładania i wyjmowania chleba z pieca. Pięknie u Ciebie, piękne widoki, piękni ludzie...duszą piękni...dobro przyciąga dobro, Piotrek i Mieciu...już ich lubię :)))Tomcia też...
OdpowiedzUsuńa gdzie Fiona i Słoninka?
A w ogóle to ten mój komentarz jakiś nieskładny...
dzięki za wpis... gdzieś tam...mam tylko 163 cm wzrostu, to chyba nie jestem taka wielka :)))
Jolinko, wpadłam na chwilkę przeczytać i obejrzeć, ponapawać się...
OdpowiedzUsuńDzieci są u mnie z wizytą, pieczemy chleb, taki jak Twój, filcujemy, wygłupiamy się i gadamy, gadamy...
Przeczytałyśmy wczoraj Twój post razem z córcią, pośmiałyśmy się i trochę wzruszyłyśmy...
I rację mają Aga i Sev - kiedyś na ostatniej szczapce ciachnęłam sobie palec i zamiast na randkę pojechałam na pogotowie ;-))
Mam nadzieję, że wróciłaś już do pełni zdrowia?
Ściskam czule!
Riannon - miło mi Cię gościć w naszych progach.
OdpowiedzUsuńObawiam się Esterko, że nie zmieściłabyś się do tej kołyski :)), a makatki mam od mojej przyjaciółki i bardzo je lubię.
Guga - nie wzrost czyni człowieka wielkim, co do przyrządów, jeden trafiony-zatopiony, drugi nie trafiony :))
Inkwizycjo kochana zazdraszczam nieustannie córek, moja jest zapracowana, lata wciąż gdzieś, niby jest tak blisko..Tomek się na mnie strrasznie wkurzył, że dałam te zdjęcia, kiedyś zrobił je, tak dla żartów (nie pijamy wina marki wino, szczególnie przy pracy z piłą), poza tym obydwoje pracujemy rączkami, więc są nam niezbędne. Powolutku wracam do równowagi i najgorszemu wrogowi nie życzę tego cholerstwa :))
OLQA, Gosia buziaki ślę..
Jolu, jaki cudny post napisałaś. Masz wspaniałych sąsiadów, wiem z własnego doświadczenia, że to ludzie prości, ale honorowi. Wiem dlaczego ten autostopowicz pytał, czy Ci nie dokuczają, bo przyjezdni uważają, że mogą, ot tak sobie, wprowadzać swoje porządki, wyśmiewać, uważają się za lepszych, nie szanują tego, co tu zastali, a do roboty chcieliby ich wziąć za psie pieniądze. Może nie wszyscy i nie wszędzie, ale tak bywa. Przy wykopkach wpadły mi w oko te kosze plecione, ajaj, rarytasik, mam lekką skazę na tym punkcie. Te przyrządy - to kociuba i łopata, kociubą wygarnia się popiół i żar, pomocna jest przy ustawianiu blaszek w piecu, są takie u mojej Mamy, nadpalone, nie śmiem poprosić o nie, chyba że będą je wyrzucać, a ja je porwę. Dzieżka w kącie na zaczyn i ciasto, dzieciątko w kolebusi, co za klimaty. Mój brat lulał mnie w takiej kołysce, jak się urodziłam. Próbowałaś piec chlebek na zakwasie? A w słojach na przypiecku co jest? Same pytania, pcha mnie do ich zadawania ciekawość, bo mi się podoba u Ciebie.
OdpowiedzUsuńKapliczka urokliwa, pozdrawiam.
Och, ależ zazdrościmy! Nasze siedlisko jeszcze mnóstwa prac remontowych potrzebuje, zanim zamieszkamy, a tu już w głowie wszystko wymyślone...
OdpowiedzUsuńAle sąsiadów, tak jak Ty, mamy cudownych: życzliwi, skorzy do pomocy czy rady. To skarb.
Maria ma rację - jeśli "obcy" sam buduje mur odgradzający go od plebsu, to w niektórych wypadkach, żyje wyizolowany, a w innych spotyka się z rzucanymi pod nogi kłodami.
Znam jednak wieś, gdzie złośliwość jest sportem ukochanym, bywa bezinteresowna i nie trzeba zawinić!!!. Smutne.
Pzdr.
Go
Mario, Ty wiesz wszystko, myślę, że wiele jeszcze się od Ciebie nauczę, ja sama jeszcze nie rozszyfrowałam przydatności wielu różnych rzeczy. Chleba na zakwasie nie piekłam, ale chętnie to zrobię, jeśli podzielisz się przepisem, ostatnio kupiłam mąkę razową i chciałabym upiec jakiś chleb razowy - jeżeli masz sprawdzone przepisy na chleb, czekam. W słojach na przypiecku są: orzechy z naszego drzewa, makarony, kasze, mak - do posypywania bułeczek :)), ryż i grzyby suszone - były, bo już są zjedzone :)) a nie byle jakie, bo same prawdziwki. My płotu nie mamy wcale :)
OdpowiedzUsuńGo i Rado, dziękuję za odwiedziny i macham do Was obiema łapkami..
Przepraszam, że się wtrącę...moja koleżanka robi chleb na zakwasie z tego oto przepisu: http://piekarnia.wordpress.com/category/zakwas-chlebowy/
OdpowiedzUsuńTam wszystko jest wytłumaczone, różne ciekawe rzeczy o zakwasie i o pieczeniu chleba. Zawsze jej wychodzi bardzo dobry chlebuś :)))
...http://piekarnia.wordpress.com/2010/03/20/jak-upiec-zytni-chleb-na-zakwasie-wideo/
OdpowiedzUsuńNa bocznym pasku mam, że wstawiłaś nowy post, w momencie naciśnięcia na tytuł pojawia mi się, Ze coś takiego nie istnieje!
A tak ciekawie się zaczyna...
Guga, ten post opublikował mi się sam, ponieważ nie był dokończony,to go wywaliłam, ale już wkrótce wyedytuję go na nowo, dzięki za namiary i czekam na maila :)))
OdpowiedzUsuń