środa, 4 marca 2015

Hermanowa



 
 
Przyjechała do stada nowa koza. Przywiózł ją Piotrek i Tomek. Przyjechała z Hermanowej tuż za Rzeszowem. Dzięki wielkie chłopaki. Koza kotna na koniec lutego. Bałam się żeby nie wykociła się pod drodze.
Przypomniałam sobie tamten dzień..pierwsza była Hrabianka, też wisiałam na telefonie, niepokoiłam się, czekałam. Było minęło i nie wróci.
Od Hrabianki wszystko się zaczęło, od zdjęcia znalezionego w internecie. Hrabianka,  Fidel. Helenka i Herka.
Transport przewidziany był na piątek, ale życie jak to życie. Suma summarum wypadło na czwartek 26 luty.
Budzę się rano. Śniegiem kida jak cholera. Wyglądam przez okno. Drogi nie ma.
Chłopaki w drodze, koza w drodze.
- Jak my ją na górę przewieziemy?
Z godziny na godzinę śnieg coraz bardziej kida. Zakidało.
Nie lubię takich dni, nie lubię takiej drogi. Jedziesz i nie wiesz czy dojedziesz, czy zdołasz wrócić. Siła wyższa. Wsiadłam pojechałam.
U Luberdy spotkałam się z Chłopakmi. Kartonowe pudło, koza.Widać było że chce jej się pić, ale była ufna. Przeładowaliśmy to pudło razem z nią do mojego samochodu. Bałam się jak cholera tej drogi w górę. Wiedziałam co mnie czeka.
- Dasz radę, znasz drogę.
Znam i wiem.
Jedziemy. Jestem spięta, renówka ślizga się na podjazdach. Jedziemy, wiem że najgorsze przede mną. Długi podjazd. Wyjeżdżam na złabiny i widzę traktor. Dominik odśnieża. Teraz wiem że dam radę.
Dojechaliśmy na górę Herka spłoszona. Musieliśmy wywalić ją razem z pudłem. Spłoszona, ale poszła za Tomkiem do koziarni.
Chłopcy wrócili do Krakowa. 
27 luty. Dzień moich urodzin, w tym roku 51. Wstałam wcześnie rano. Niepokoiłam się. Jak zwykle poszłam do kóz. Herka zachowywała się ufnie, zjadła owies, dała się pogłaskać. Coś mnie jednak gnało do koziarni. Gnało. Najpierw zobaczyłam biały śluz, tuż po tym dwie wystające raciczki. Mimo tylu wykotów za mną byłam totalnie sparaliżowana. Wisiałam na telefonie. Dzięki wielkie Magda. W dniu moich urodzin Hera urodziła dwie kózki.
jolinkowo. Walduś który stał się Waldkiem.

 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Jaworzyny. Gdyby nie Dominik, nie dotarłabym do chałupy. Jaworzyny. Takich ludzi, takich miejsc Wam życzę. Jaworzyny...
jola

10 komentarzy:

  1. Może i karpackie mają być białe ale ta łaciata jest cudna:) Dobrze, że wszyscy zdążyli... I Chłopaki i kozucha...:) Ale mi się zatęskniło...

    OdpowiedzUsuń
  2. I za jednym przywozem 3 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, przegapiłam datę!
    Niech Ci się pięknie wiedzie!
    51 ... phi .... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały prezent urodzinowy!
    Wszystkiego najlepszego!

    Ja mam pytanie techniczne... Wasze kózki mają oddzielne boksy? Wszystkie?
    Też troszeczkę "zakoziałam" i chyba Zołza się spodziewa... i nie wiem czy powinnam ją oddzielić???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda koza ma oddzielny boks, Tym bardziej przed wykotami. Niestety u kóz tak jest że "piorą nie swoje dzieci"

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny prezent urodzinowy!
    Wszystkiego co najlepsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie cuda. Żyjesz w raju ziemskim.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale dostalas prezent:) Sliczna sa i brykaja zdrowo.
    Jolu, niech sie spelniaja marzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat wiem kto sprzedał pani Kozy - pani Anna i pan Jacek, bardzo mili ludzie. Mieszkam w Hermanowej i znam ich dobrze, trzymają nadal Kozy i czasem ich odwiedzam. Akurat sprzedali białą długowłosą w 2015, a ja im mówiłem że to karpatka moja ulubiona rasa. A dziś widzę że jest w popularnej hodowli i żyje bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń