Czy wiecie że...Wczoraj podwiozłam Tadeuszka. Tak sobie jedziemy, gadamy.
- Bo wie Pani muszę już uciąć dzisiaj, najdalej jutro żeby bazie były białe.
Słucham co On tam gada i myślę sobie jakie jutro, jakie bazie.
- Bo najlepiej żeby były białe na Wielkanoc.
Jadę On gada.
- Bo wie Pani dawniej mój Ojciec. Do każdego pola zasianego pszenicą, owsem wtytkaliśmy inną gałązkę. Na tych polach robiliśmy krzyże i odmawialiśmy modlitwę.
Tadeuszek skarbnica wiedzy wszelakiej.
- Ja zawsze miałem największą Palmę. Czy Pani wie co się z nią robi?
W następnym roku pali się i...
Wielkanoc...
jola
w nastepnym roku pali sie palmy I mamy czym glowe posypc w srode popielcowa..ela
OdpowiedzUsuńKto nie zna, ten nie zna :> ja znam. a okruchy ze święconego zakopujemy w ogródku. j.
OdpowiedzUsuńWielu nie zna, coraz mniej będzie znało. Szkoda, wielka szkoda, że te nasze tradycje idą w zapomnienie. Nawet w bajkach ich nie znajdziemy. Szkoda. Pali się palmy na posypanie głów, w naszym rejonie rozsypuje się wiosną na polach.
OdpowiedzUsuń