środa, 7 grudnia 2011

Dary nieba


Dzisiejszy poranek obudził mnie bielą śniegu, wszystko dookoła przykrywała 20 centymetrowa warstwa puchu. A jednak Mikołaj nie zapomniał o nas, co prawda spóźnił się o jedną noc, ale dotarł i przywiózł nam wspaniały prezent.  Psy oszalały z radości, co innego kozy, które postanowiliśmy wziąć na spacer, zdawały się mówić "Co jest grane? Po jasną anielkę wywlekliście nas z cieplutkiej koziarni?", Fidel i Hrabianka brykali po śniegu, natomiast Galicja, nieco obrażona czym prędzej uciekła do koziarni i po swojemu meeeczała pod nosem, że chyba nas...nie napiszę, co dalej zameczała.






























Dary nieba, niezwykle cenne, niezbędne do życia dla ludzi i zwierząt. Od dłuższego czasu wpatrywaliśmy się w niebo, na którym niezmiennie gościło słońce i martwiło nas to. Zapewne wielu z Was zdziwi się, jak można nie cieszyć się z pięknej, słonecznej pogody, ano można. Nie padało u nas od sierpnia, ziemia wyschnięta do granic możliwości, wszystkie górskie potoczki w okolicy zamieniły się w wyschnięte kamieniste koryta, zboża ozime nie wzeszły - zabrakło im życiodajnej wilgoci. Taka sytuacja jest w wielu miejscach w Polsce, wielkie rzeki zamieniają się powoli w malutkie rzeczółki, Raba zwykle rwąca i szeroka płynie leniwie, zalew w Dobczycach odsłania coraz więcej piaszczystych wysepek. Takiej sytuacji nie było, jak wyczytałam od 70 lat.
Z niepokojem zaglądamy do naszego ujęcia, woda jeszcze jest i cieknie wolniutką stróżką, ale na jak długo jej starczy, jeżeli nie spadnie deszcz,  albo śnieg, który za chwilę stopnieje i zasili wysuszoną ziemię nim mróz ściśnie wszystkie jej grudki.
Mieszkając tu w górach nauczyłam się szanować wodę, bo bez niej nie ma życia, zanim do naszej chałupy popłynęła bieżąca, zanim można było odkręcić kran i umyć się pod prysznicem, nanosiliśmy się jej ze źródełka wiadrami i to wyrobiło we mnie olbrzymi do niej szacunek. Nawet teraz, kiedy ją mam w chałupie staram się nie wylewać jej bezmyślnie, jak to nieraz czyniłam mieszkając w Krakowie. Niestety, my ludzie nie umiemy szanować tego, co zostało nam dane, a co, jak widać kiedyś może się skończyć. Szafujemy na prawo i lewo tym darem, jakby był studnią bez dna, niekończącą się przyjemnością.  Kiedyś ludzie zużywali dużo mniej wody, nie do pomyślenia było, żeby brać prysznic dwa razy dziennie, u mnie w domu, jak byłam małą dziewczynką sobota była dniem kąpieli dla całej rodziny, w ciągu tygodnia myło się ręce, nogi, twarz i wiadomo co i jakoś, nikt nie śmierdział.
Wkurzają mnie dziennikarze, którzy w radiu czytając prognozę pogody, pocieszają wszystkich "dzisiaj możliwe tylko przelotne opady deszczu".
 Moje życie w mieście wyglądało zupełnie inaczej, niż to w górach, nie wyobrażałam sobie, jak można wstać rano i nie wejść pod prysznic i to samo należało powtórzyć wieczorem, to było tak oczywiste, jak to, że wstaje słońce. Mieszkam tu już 6 lat, przez ten czas nauczyłam się wielu rzeczy, pewnie jeszcze nie jedno przede mną, prysznic biorę - nie powiem Wam ile razy w tygodniu, bo to zależy od sytuacji, ale na pewno, nie dwa razy dziennie i o dziwo żyje, choć kiedyś wydawało mi się, że nie da się bez tego żyć. Powiem więcej, skóra ma szansę wyprodukować własną warstwę ochronną, kiedy nie traktuję jej bezustannie chemią, bo czymże innym są te wszystkie żele i mydła? Dlaczego ludzie mają coraz więcej problemów alergicznych ze skórą? Jeżeli my Wszyscy nie zaczniemy poważnie traktować darów nieba, takie oto przedmioty wrócą do naszych domów, a prysznicować będziemy się pod konewką.


 Tak więc Mikołaj był w tym roku dla nas łaskawy, teraz też pada śnieg, oby przed solidną zimą i mrozem stopniał i zasilił wszystkie górskie źródełka. Ja krzątam się już świątecznie, zaczynam robić ozdoby. Część pierników upieczona, teraz czas na dekorowanie, nad piecem suszą się pomarańcze. W tym roku po raz pierwszy robimy Boże Narodzenie dla Gości, nasza chałupa przyjmie pod swój dach 5-osobową rodzinę i muszę się przyznać, że trochę mnie to stresuje. Chciałabym, żeby wszystko było perfekcyjnie, żeby nasi Goście spędzili u nas niezapomniane święta, tak więc trzymajcie kciuki. Pozdrawiam Was serdecznie i zmykam do przedświątecznych obowiązków.








47 komentarzy:

  1. My całe szczęście na samym początku naszego życia w obecnym miejscu nauczeni przykrymi doświadczeniami wywiercilismy studnie głębinową około 16m .Czerpiemy wodę z podziemnej rzeki. Doskonałej wody nigdy nam nie powinno zabraknąć, ale przez wiele lat życia na wsi i czerpania wody ze studni nauczyliśmy się ją szanować.

    OdpowiedzUsuń
  2. już sie boimy, bo nasza płytka studnia pewnie wyschnie i na wiosne zostaniemy gospodarstwem pustynnym,

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak bielutko!
    Ech...człowek niby ma świadomość jakim cennym skarbem jest woda, ale na co dzień, w miejskim życiu odkręca po prostu kran i korzysta. Oczywiście oszczędza, najczęściej jednak ze względu na comiesięczne, coraz wyższe za nią rachunki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkimi kończynami podpisuję się pod Waszym wodnym przesłaniem!!!
    My mamy wodę z wodociągu, mimo że mieszkamy na wsi. Zawsze jednak, w moim dorosłym życiu byłam i jestem szczególnie wyczulona na sprawy ekologii i oszczędzania wody. Pamiętam, jak mieszkałam jeszcze w Warszawie w domku jednorodzinnym, to w czasie suszy podlewałam ogród wodą z wanny po kąpieli... Nie było to łatwe...
    W każdym razie śniegu Wam zazdroszczę!!! Zupełnie inaczej czeka się na święta gdy za oknem biało... (Potem, jak już nas zasypie na amen- to pewnie będę złorzeczyć, ale na razie zazdroszczę!
    Pozdrawiam Was bezśnieżnie, i Wasze piękne kózki też :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki cuuudny śnieg!!! Pożyteczny dla ziemi i przyjemny dla oczu!U mnie niestety szaro buro :( Chciałabym juz by śnieg rozjasnił nasze otoczenie i nasze umysły poszarzałe! Pozdrawiam . S.

    OdpowiedzUsuń
  6. śnieg trochę teraz u mnie zawitał

    OdpowiedzUsuń
  7. spacer z kozami...
    święta z piernikami...
    taka rajska zima...

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację, ale jak sama piszesz, do tych mądrości trzeba dojrzeć, nie każdemu jest dane...
    A zima i krajobrazy na zdjęciach - bajka, poezja, to mało powiedziane!
    uwielbiam zimę, jest obok jesieni najpiękniejszą porą roku w moich oczach:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślicznie tam u Ciebie, brakuje mi takiego wytchnienia od pracy zawodowej (nie domowej) i tego ciągłego miejskiego pędu. Czasem zastanawiam się do czego to wszystko dąży, bo już szybciej nie mogę i nie daję rady. Wszystko tak pędzi i nikt niczego nie szanuje... Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. piekne zdjęcia, piękne i mądre słowa...

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne widoki zazdroszczę i jeszcze ten śnieg bajka! A u mnie pada ale ja lubię deszcz chociaż z innych powodów niż Ty piszesz i tak sobie myślę, że masz dużo racji nie doceniamy tej naszej wody wydaje się, że jest i będzie zawsze aż kiedyś oczka nam się otworzą.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. po kolei czyli od końca :-)
    - pomarańcze nad piecem zwisające z koła BOMBA!!!!
    - śnieg... zawsze mi tata mówił, że się Mikołajowi worek rozpruł i do dziś to pamiętam i zawsze o tym myślę, gdy tak prószy
    - woda - ON też ma mocno wpojone oszczędzanie jej... ja też, ale ON czuwa bardziej. Hehe.. ja też Ci nie powiem ile razy kąpię się w tygodniu... ale dla ułatwienia powiem, że jak jechałam koleją transsyberyjską to przez 5 dni nic a nic się nie kąpałam tylko raz głowę w toalecie umyłam... :-) i od tamtej podróży wiem, że można... i że faktycznie skóra inaczej pracuje, oddycha.
    poza tym o oszczędzaniu wody i jej BARDZO ekonomicznym zużyciu można się WIELE nauczyć od Mongołów... i to oni są moimi guru w tym temacie..
    no i jak zwykle bardzo mądry i ciekawy post, za który Wielkie Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  13. Trudne wiejskie życie uczy lidzie szanować to, co im jest dane. Im mniej cywilizacji, tym więcej szacunku. Po prostu my wiemy, co znaczy czegoś nie mieć. A takie "niemiewania" są nie tak już i rzadkie: upał studnie wysuszył, deszcze zalały piwnicę i pole, wiatry oberwali linię i nie ma prądu... Oj, ile tego jest! I wiecie? Dobrze mi z tym. Podpisuję się pod każdym słowem!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się z Tobą absolutnie.Też martwi mnie taki brak opadów.Również uważam że w dużym stopniu do alergii przyczynia się chemia, którą dręczymy się na wszelkie możliwe sposoby.Ale mam wrażenie że do coraz większej ilości osób to dociera.
    Piękna zima już u Ciebie.Cudowne widoki.Ale i dekoracje pokazałaś śliczne.
    Dziękuję za miłe komentarze.
    Pozdrawiam Cię tak od serca:))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Co za obrazek! Urocza pastereczka ze swoim stadkiem na śniegu, u nas w nocy zaczęło padać, niewykluczone, że zmieni się w śnieg. Oszczędzam wodę, pewnie najbardziej ze wszystkich domowników, a jak trzeba było opróżniać studnię pompą, to żal mi było tych litrów bezproduktywnie
    wylewanych na trawę, ale tak trzeba było, teraz woda jest czyściutka i nie trzeba wylewać. Też uważam, że skóra wytwarza sobie swój płaszcz ochronny i nie należy jej tego zbyt często pozbawiać, a już te różności chemiczne na pewno jej nie służą, lepiej dokarmić ją od wewnątrz prostymi, domowymi pysznościami, przede wszystkim zdrowymi. A wczoraj doszło do mnie, że do świąt 2 tygodnie, syn przyjedzie z Anglii, pojedziemy do mojego domu rodzinnego i już cieszę się na to wszystko, nawet jak śniegu nie będzie, ciepełko na Jaworzyny ślę, pa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Krajobrazy zimowe piękne. Dziś obudziłam się i wyjrzałam, czy u nas, u stóp Izerów, przypadkiem nie napadało. Tylko leje deszcz... "Pomarańczowe koło"- pomysł rewelacja. I ja dziś zabieram się za świąteczne stroiki. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaki śnieg! U nas plucha.
    O suszy słyszałam w radio. Istotnie nie zastanawiamy się często, co wyprawiamy z wodą. Ja oszczędzam, bo mamy bardzo wysokie rachunki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Jolinko, piękne i mądre przesłanie, ja też odkąd mieszkam na wsi inaczej gospodaruję wodą, chociaż mam ją z wodociągu... prysznic biorę w wannie i używam jej potem do mycia podłóg i do innych gospodarskich czynności, a nawet do podlewania, bo detergentów używam w śladowej ilości.
    Zazdroszczę Wam pięknego bielutkiego śniegu, bo u nas chlapa, buro i zupełnie nie zimowo...
    Twoje dekoracje już cieszą oczy i nie stresuj się, bo jestem pewna, że będzie nie tylko perfekcyjnie, ale przede wszystkim niepowtarzalnie ;-)
    A komplecik toaletowy uroczy ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Jolu. Mam takie same dylematy związane z wodą jak Ty. Nasze zródełko też potrzebowało zasilenia. Na szczęscie i u nas nasypało troszeczkę. Pierniczki poczyniłam z synem.
    Moje kózki teraz nie bardzo chcą wychodzić na zewnątrz, wolą pachnące sianko w przytulnej obórce.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Jola, co o tym sądzisz?

    http://www.kuriositas.com/2011/12/goat-tower-caprine-condominium.html

    Tomek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam-podczytuję blog kilka miesięcy i dopiero dziś zostawiam wpis.Zgadzam się z Tobą-trzeba doceniać to co mamy a nie wykorzystywać ziemi jak pasożyt-my tu jesteśmy tylko chwilę a coś trzeba zostawić naszym dzieciom.Odnośnie chemii wszelakiej to oczy mi otwarło takie zdarzenie:kupiłam mieszankę ziół do jakiegoś mięska.Zioła były pachnące,aromatyczne ale na odwrocie przeczytałam:SUBSTANCJA WZMACNIAJĄCA SMAK I ZAPACH:GLUTAMINIAN SODU.I teraz się zastanawiam-po co?Pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie z lubelszczyzny.Ela O.

    OdpowiedzUsuń
  22. Marzy mi się taka aura na święta. Pięknie tam u Was!
    Wcale nie dziwi mnie fakt, że nie tęsknisz za życiem mieszczucha.

    Pozdrawiam
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  23. Napadało tego, mówię Wam, cały dzień sypało, panowie z energetyki wyjechali dzisiaj w celach konserwacji linii i zakopali się po pachy, byli okrutnie zdziwieni, że na dole deszcz i śladu śniegu i co to ma być :) ale z pomocą Bożą i łopat wyjechali. To są dwa światy, jak już nieraz pisałam Jaworzyny leżą w innej magicznej strefie czasu, bardzo podobało mi się to, co napisała NaszaPolana, Mikołajowi po prostu rozpruł się worek, akurat nad Jaworzynami i tak co roku zresztą mu się dziurawi. Tu się na prawdę można zdziwić, w tej chwili u nas pełnia zimy, zamieć śnieżna.
    Tomaszu, bardzo mi się podobało, szczególnie ta wieżyczka, że też nasze kózki takiej nie mają, toż to skandal, muszę Tomkowi wejść na ambicję. Śliczne kozy, cudne, różne rasy :) a może ja naszym czapeczki chociaż na drutach zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  24. U Was jak zima to zima. U nas ledwie ledwie pobieliło, na drodze zaś była niezła szklanka.
    My tez już powoli przygotowujemy choinkowe ozdoby...

    A Świętami nie masz sie co tremować. W Takiej chacie, W takim towarzystwie, w takiej scenerii musi to być wyjątkowe przeżycie.


    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  25. a u mnie szaro i płowo.......

    OdpowiedzUsuń
  26. pamietam w domu rodzinnym z czasow dziecinstwa wspolne kapiele z rodzenstwem :)
    oszczednosc byla na pierwszym miejscu
    kilka lat temu bedac za granica w szkole jezykowej jeden z uczniow podjal temat marnotrawienia wody
    mowil, ze nie kapie sie codzienniea tylko myje
    zgadnij co sie dzialo -
    wybuchl krzyk obrzydzenia, ludzie sie od niego poodsuwali - a facet byl bardzo czysty
    tak swiat stanal na glowie - a raczej ludzie

    OdpowiedzUsuń
  27. Jola,jaki śnieg,jakie piękne widoki,mówiłaś prawdę ,że zima u Was też piękna(bo jesień w
    Jaworzynach podziwiałam na własne oczy ,jeszcze nie mogę wyjść z podziwu i zachwytu).Masz rację jest tam coś magicznego coś tam przyciąga i mam nadzieję, że znów do Was latem zawitamy,przyda się chwila wyciszenia,spojrzenia na świat trochę inaczej no i wędrówek w góry.Widzę,że przygotowania do świąt idą pełną parą ,piękne zdjęcia wstawiłaś,(też mam śliczne zdjęcia twoich wnętrz) wszyscy znajomi są zchwyceni,jak pięknie urządziłaś swój dom.A świętami się nie martw ,wszystko będzie wspaniale a goście będą zadowoleni i długo je będą wspominać,wiem coś o tym i już zazdroszczę. Kózki pięknie wyglądają na śniegu,pasowała by do nich moja Kropeczka.Jak się mają przyszłe mamusie?:)To Wam kozy wywinęły niezłego Fidla tzn.figla.Sprytne kózki.pozdrawiamy cieplutko :)pozdrów Tomka

    OdpowiedzUsuń
  28. A mój Boże jak cudnie!!!!!:) Wszystko u Ciebie tchnie niesamowitym sielskim klimatem ,choć nie pozbawionym pracy i obowiązków !!!!Święta będą na sto procent cudne,ja patrząc na same zdjęcia jestem świątecznie nastrojona,a cóż dopiero jak ktoś będzie mógł się tym delektować na żywca ;)Pozdrawiam serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Mieszkasz w przepieknym miejscu,a twój domek ma niesamowity klimat i kazde swięta w nim spedzone na pewno sa udane ,nie widze innej opcji.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj Uleńko, jak się macie na tym drugim krańcu, bardzo dziękuję, za tyle miłych słów, śniegu rzeczywiście napadało trochę, ale mam nadzieję, że jeszcze stopnieje przed świętami i napada nowego. Kózki mają się świetnie, dogadzam im jak mogę i pilnuje, żeby każda była najedzona. To byłoby świetnie jakbyście przyjechali, może udałoby się zaliczyć spływ. Pozdrów chłopaków, przesyłam Wam buziaki pachnące piernikami i cynamonem :)
    Bardzo Wam wszystkim dziękuję, mam nadzieję, że święta się udadzą, pierogi się nie rozkleją, ryba nie przypali, a Mikołajowi znowu rozpruje się worek :)

    OdpowiedzUsuń
  31. I w końcu ja, ale krótko bo już wszystko napisane i zresztą wiesz jak ja reaguję na Jolinkowo....
    CUDNIE, CUDNIE, CUDNIE!!!!!!!
    Pozdrawiam cieplutko :)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Jolu co do wody, to podpisuję się pod wszystkim co napisałaś. Mam identyczne zdanie o kąpielach, a wartość wody doceniam jako człowiek i geograf/przyrodnik z wykształcenia. Dekoracje świąteczne w Twoim domku są piękne. Urzekło mnie to koło z suszonymi pomarańczami. Pojemnik z pierniczkami kusi i dobrze, że jest poza zasięgiem moich łakomczuchów. Janek wystartował do mnie z pretensją, ze wszyscy już upiekli pierniki, tylko my jesteśmy w tyle. Ale nie dodał, że w jedzeniu to my zawsze z przodu jesteśmy. Tak więc dziś będę z Jaśkiem "pierniczyła" w kuchni pół dnia a potem modliła się by coś do świat przetrwało. A święta w Twoim wyjątkowym domku będą zawsze piękne i udane. Nie stresuj się kochana, ja bym była przy samym śledziu najszczęśliwsza na świecie, no może jeszcze z kolędą w tle. Uściski ślę. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Guga, jak zwykle zaskakujesz Dobra Duszyczko rozsiewająca radość dookoła, najpierw energetycy się zakopali, a w ślad za nimi listonosz brnący przez zaspy z przesyłką od pewnej Czarodziejki. Dziękuję Ewuniu za Twoje wielkie serce - tak swoją drogą, to jak ono Ci się mieści :)
    Aniu pierniczcie, a część pierników zamknij pod kluczem :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Przepięknie u Ciebie:))ale zazdroszczę takiego śniegu, u mnie popada i za chwile topnieje:(
    pozdrawian!

    OdpowiedzUsuń
  35. Piękny śnieg, piękne miejsce i cudowny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Przyznam Ci się Jolu, że mimo całego szacunku dla natury i jej darów, (a szacunek mam mocno ugruntowany, bo wyniesiony z domu rodzinnego) mam ogromne kłopoty z oszczędzaniem wody ... Zazwyczaj robię to metodą "coś za coś". Czyli przez kilka dni myję przysłowiowy czubek nosa, żeby później zrobić sobie kompletnie nieoszczędne święto wody - czytanie w pełnej wannie! Czy to się jakoś sensownie bilansuje, nie mam pojęcia.
    Przeraża mnie bezmyślność i krótkowzroczność ludzi, którzy wylewają ścieki domowe do małych rzeczek i stawków! Łowią w nich ryby i nie stanowi to dla nich żadnego problemu ... Wciąż jeszcze można znaleźć domy bez szamba, z ukrytymi rurami odpływowymi. Włos się jeży na głowie!
    Zachwyciła mnie Twoja firaneczka i fantastyczny pomysł z pomarańczami!
    Chyba nie martwisz się tak na poważnie świętami?
    Do Twojego domu wystarczy wejść i już jest święto! Czy ktoś pomoże Ci w przygotowaniu potraw?
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  37. Magdo,, myślę, że kąpiel w pełnej wannie to znowu nie taka zbrodnia, mój Tomek to uwielbia, szczególnie zimą po nartach, ja wolę prysznic, byle z umiarem :) Na poważnie, jednak to taki jakby egzamin, zdaje je jeden po drugim, a i tak zawsze się denerwuje, pewnie już mi tak zostanie :) Całe święta przygotowuje swoimi łapkami, zresztą jak zawsze, a pierogów muszę nalepić więcej, żeby dziecku dać - to jej ulubione :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Jolu wreszcie mam internet;-))))). Widzę że spełniło się to o czym rozmawiamy w poniedziałek;-)))Jest śnieg ale .....tylko u Was bo i mnie poprószyło ale nie
    wiele więc mikołaj musi inaczej dotrzeć;-)))))).
    Widzę że zakupy się udały i to piękne naczynko już spełnia swoją funkcję. Jest boskie.Pierniczków zmieści się w nim sporo;-))))
    Koniecznie pochwal się swoimi domkami z piernika nim pójdą w świat;-)
    A na sanki z Artkiem to już wiem gdzie się wybiorę;-)))
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  39. Jolu kochana, u mnie wszystko się mieści i zmieści bo ja duża kobitka jestem:)))
    Czytajcie i trzymajcie ile chcecie, aż do wiosny, aż śniegi zejdą...pozdrowienia dla P. Listonosza:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj Jolu
    Jestem tu codziennie, by nacieszyć oko zimową scenerią i zwierzątkami na śniegu i Twoim cudnym domkiem. U Ciebie już taka świąteczna atmosfera - bez kiczu, bez plastiku - taka domowa i pachnąca... Czuję te zapachy na odległość, choć mam nos zatkany katarzyskiem i paskudne grypsko pod kołderką ;)
    W ostatnich dniach baaaardzo oszczędzałam wodę - nie miałam siły na mycie... zresztą częste mycie skraca życie :) Poważnie, to masz rację Jolu i dobrze, że odezwało się tu tyle głosów - trzeba oszczędzać, dbać i doceniać to, co nam ofiaruje natura, wszelkie dary nieba. Człowiek dopiero podnosi larum, jak zaczyna odczuwać jakiś brak. No i widzisz, jak potrzebny Twój blog? Czasem trzeba sobie porozmawiać o sprawach oczywistych, po prostu podnieść temat.
    Zmykam z powrotem pod kołderkę:)
    Wszystkiego dobrego Ci życzę i ściskam mocno
    Głaski dla zwierzaków :)
    Kasia K.

    OdpowiedzUsuń
  41. Danusiu, przekażę Tomkowi, a na sanki tylko do nas.
    Kasiu zdrowiej, wygrzewaj się pod kołderką, wszak idą święta i musisz być zwarta i gotowa, przesyłam Ci buziaki pachnące mrozem o poranku.
    Acha i jeszcze Magdo tą firankę kupiłam dawno temu na allegro, wiozłam ją z Krakowa niczym skarb największy, jest to tak cieniutki i stareńki muślinek, że boję się ją prać, po każdym praniu powstają nowe ubytki :(
    Ewa pozdrowienia dla Listonosza przekażę, przy najbliższej okazji, no chyba, że na wiosnę sama tą książkę odbierzesz :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Za wczoraj,za dziś...
    każdym czułym serca uderzeniem
    i każdym z niego płynącym życzeniem
    szczęścia i codziennej radości
    wraz ze słowami największej
    wdzięczności za wszystkie
    wpisy i starania
    składam Ci dzisiaj podziękowania

    OdpowiedzUsuń
  43. Dzięki Joluś :)
    Poczułam ten mróz i śnieg w górach - mniam!! U nas za oknem plus 7, słonko grzeje - wiosna chyba... Siedzę w domku na zwolnieniu, wygrzewam się z moimi piesami i kotem i , nie powiem, dobrze mi :) Odpoczywam od moich małych krwiopijców ;)
    Pozdrawiam ze słonecznego miasta, gdzie zimy ani widu ani słychu... a szkoda...
    Kasia K.

    OdpowiedzUsuń
  44. " Iść za marzeniem i znów iść za marzeniem i tak zawsze już do końca"


    pozdrawiam
    asia

    82asa@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  45. Asiu, mądrze napisane, ja równiez pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Trafiłam na bloga z gazety 'Country' i jestem pod ogromnym wrażeniem! Wspaniały dom z niezwykłą atmosferą! :-) Pozdrawiam serdecznie :) M.

    OdpowiedzUsuń