wtorek, 1 lutego 2011

Stajnia


Dzisiaj chciałabym żebyście razem ze mną przenieśli się do roku 2000, przynajmniej na chwilę, tam bowiem ma początek moja opowieść. Tak więc usiądźcie wygodnie, poczęstujcie się faworkami - są przepyszne z przepisu sprawdzanego wielokrotnie i zaczynamy...


Kiedy zaczęła się tak na dobre moja przygoda z tym domem była wczesna wiosna, wokół zaniedbanego obejścia pełno zeschłej trawy nie koszonej od lat - widok raczej smutny, aczkolwiek ja wtedy widziałam wszystko przez różowe okulary. Nie wiem kto mi je założył, ale dopiero teraz, jak udało się odszukać i zeskanować zdjęcia z mojego pierwszego spotkania z Jaworzynami, widzę jak różowe one były..
Chałupy Kliszczackie budowane były jako zagroda jednotraktowa. Pod wspólnym dachem znajdowała się część mieszkalna, komora, sień, oraz stajnia. Muszę powiedzieć, że mądrze to było pomyślane, zimy w górach długie i ciężkie, nie trzeba było do gadziny na dwór wychodzić, wystarczyło otworzyć drzwi, które z czarnej izby prowadziły do stajni. W biedniejszych chałupach wchodziło się do niej bezpośrednio z kuchni, w bogatszych była między nimi jeszcze sień. Nasza chałupa była bogatsza, mieszkał w niej sołtys - mąż Anieli i do tej pory wszyscy mówią na nią "u sołytyski", dlatego też między stajnią a izbą jest jeszcze sień. Nigdy nie zapomnę, jak do jednej takiej biedniejszej chałupy na Jaworzynach zawitał gość zza granicy i zobaczywszy zwierzęta w stajni ze zdziwieniem zapytał:
 -czy tu wszyscy mają w domu zoo?
Nijak nie mógł zrozumieć, że zwierzęta i ludzie, żyją pod jednym dachem.
Tak więc dom składa się z czarnej izby, sieni, białej izby, sieni i stajni. Zwierzątek oczywiście już w niej nie było, ale za to pozostałości po ich bytności, jak najbardziej i co tu z taką stajnią zrobić? Krówek nie zamierzałam chować, świnek również. Pomieszczenie duże ponad 20 metrowe. Pomysły były różne: podzielić i zrobić dwa, nie dzielić i zrobić łazienkę, nic nie robić. Stanęło na tym, że robimy łazienkę.






A z tą łazienką, to było kombinowania, zastanawiania się: jak to ma wyglądać, wanna, czy prysznic, kłótni, deliberacji. Ja chciałam wannę i prysznic, uważałam, że pomieszczenie jest duże więc można poszaleć, Tomek samą wannę, krakowskim targiem: wanna i prysznic. Kabinę prysznicową postanowiliśmy wymurować, bowiem nijak nie pasował nam plastik. Ja chciałam jak największą, Tomek bronił każdego centymetra, wreszcie wszystko zostało pomierzone, ustalone i zaczęła się robota. Akurat tego dnia jak fachowiec zaczął murować kabinę, Tomek wyjechał do Krakowa i tak "zupełnie przypadkiem" wymurowało nam się ciut za dużo - akurat tyle ile chciałam :) Jak wrócił ścianki były wymurowane, nic już poradzić nie mógł i tym sposobem prysznic można brać parami :), ale zanim się wykąpiemy wróćmy do historii..




Powiem szczerze, że jak oglądam te archiwalne zdjęcia to łezka się w oku kręci.












Dużo czasu musiało upłynąć, wiele razy mieszałam zaprawę gipsową, gładziłam rękami wymurowane ceglane murki, by stajnia zyskała miano łazienki, ba - pokoju kąpielowego, bo jak powiedział jeden z naszych gości:
-przecież to nie łazienka, tylko pokój kąpielowy.
To są drzwi w czarnej izbie, między nimi i łazienką jest mała sień.






















W pokoju kąpielowym dla upamiętnienia, że to onegdaj stajnia była, zamieszkał koń słomiany. Życzę Wam miłego wieczoru, dla mnie była to niesamowita podróż w czasie.

29 komentarzy:

  1. Jolu, jesteście cudotwórcami. Przepiękne wnętrze, takie klimatyczne, zupełnie niełazienkowe. Czytając o tym, jak budowałaś kabinę prysznicową uśmiechałam się, bo jak świat długi i szeroki kobiety stosują te same fortele aby dopiąć swego.

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany ale pięknie to wszystko sobie obmyśliliście !
    My w podobnej chałupie mieszkamy, remont zaledwie dwa lata trwa i potrwa pewnie jeszcze z pięć. Patrząc jednak na Waszą chatkę widzę jak wiele błędów popełniamy.
    Na bele w sieni ostatnio położyliśmy płyty rygipsowe a w zamiarze było czyszczenie i renowacja. Jednak drewnojady nas przeraziły :-( a trzeba było impregnować i czyścić ile się da ... ech ...
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ ogrom pracy włozyliscie w Wasz dom , ale za to jakie efekty!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokój kąpielowy od "pierwszego wejrzenia" nam wpadł w oko... niestety na małych bocznych miniaturkach...a dzisiaj konkretne duże zdjęcia...
    Dzię - ku - je - myyy :)
    No normalnie.. pięknota...

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurcze, własne spa i to jeszcze z koniem :)
    cudny kawał pracy włożyliście w ten dom - czekam na inne powiększenia miniaturek i opowieści o nich :)
    pozdrawiam serdecznie i idę dalej się "kąpać" w Twoim pokoju kąpielowym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie u Ciebie! Napatrzeć się nie mogę!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem pod wiekim wrazeniem , cudny jest wasz dom, nie dziwie sie ,ze sie zakochałas w nim od pierwszego wejrzenia.... ach mam nadzieje ,ze moze kiedys bede mogła zobaczyć Wasz dom na zywo ... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ musieliście ogrom pracy włożyć, pięknie jest teraz!!! Ten pokój zwrócił już moją uwagę wcześniej (na małych zdjęciach), szczególnie wanna bo od razu pomyślałam sobie, że nie trzeba podnosić nogi do góry wchodząc do wanny. Fajnie czytało się Twoje wspomnienie, a faworki znakomite, chyba sama zjadłam wszystkie:)) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy oglądałam zdjęcia "przed" to do złudzenia przypominały naszą bojkowską chatę "przed".
    Zachwyca mnie sposób w jaki urządziliście wnętrza!
    Ile to kosztuje pracy - wiem doskonale i tym bardziej gratuluję efektu!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ przecudny ten wasz pokój kąpielowy!
    Wspominkowe fotografie też strasznie fajne!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogrom zmian i włożonej pracy widać najlepiej właśnie zestawiając zdjęcia stanu "przed" i obecnego. Wspaniale wyszła łazienka, to już nawet nie pokój, ale SALON kąpielowy ;-) Jej wystrój i umeblowanie przyprawiło mnie o dreszcze... rozkoszy ;-) Czasami trzeba postawić na swoim, szczególnie jak się ma przeczucie ;-) a jestem pewna, że teraz Twój mąż przyznaje Ci rację.
    Jestem pod wielkim wrażeniem widząc efekty Waszej pracy, a właściwie - Waszej pasji! Liczę bardzo, że w taki sam obszerny sposób pokażesz wszystkie pomieszczenia ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie się to wszystko prezentuje, pokój kąpielowy cudowny ma klimat. Zdjęcia sprzed remontu są świetną pamiątką(sama mam kilka) ale mój domeczek to 1/50 Waszego:)
    pozdrawiam Cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję, że zabrałaś mnie w taką podróż! Było bardzo miło :)Salon kąpielowy cud miód. Lubię takie rustykalne wnętrza! Chętnie przekroczyłabym te niebieskie drzwi i zapomniała o całym świecie! Niestety muszę biegnąć na próbę. Wysiadam więc z tego wehikułu czasu! Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  14. Lektura fantastyczna, faworki przepyszne, zdjęcia rewelacyjne ... Tak cieplutko robi się na serduchu, gdy się do Was wpadnie ...

    OdpowiedzUsuń
  15. Wasz dom ma to coś, co trudno mi nazwać słowami, a do czego stale tęsknię.
    Nie mogę się doczekać na kolejne opowieści...
    i zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Siedzę sobie u Was i pasę oczy, jak gdzieś jedziemy z mężem, to nigdy nie zwracam uwagi na nowe budownictwo, zachwycam się starymi domami, jest w nich harmonia, odpowiednie proporcje i te śliczne, drewniane detale. Ostatnio jechaliśmy do Mamy przez Stary Dzików, jest tam piękna cerkiew w ruinie /kręcono tam Katyń/, a obok chyba organistówka, pusta i niszczejąca, perełka w drewnie.
    Jeździłam palce po mapie i odnalazłam Waszą Zawadkę, gdzieś niedaleko mąż pilnował robót na drodze /Osielec/, a jaka mnogość szlaków turystycznych, nic, tylko chodzić. Porównując zdjęcia widać, jak wielką robotę wykonaliście, trwam w zachwycie, w podziwie, pisz, Dziewczyno, fotografuj, detale małe też pozdrawiam serdecznie Maria z Pogórza Przemyskiego

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Mario dziękuję bardzo, zawsze czekam na Pani komentarz, muszę powiedzieć, że niezły z pani tropiciel, rzeczywiście nasza Zawadka jest Blisko Osielca, a co do szlaków turystycznych jest ich tu dużo, Beskid Makowski nie jest wymagający, nie są to wysokie góry i dlatego każdy może podreptać jego ścieżkami które wiodą przez łąki z przepięknymi widokami, bądź lasem - jest tu dużo lasów bukowych, poza tym blisko przepiękne Gorce, Pieniny, no i oczywiście Tatry. Postaram się pokazać jak najwięcej nie tylko chałupy, ale też okolicy w której żyjemy i którą pokochaliśmy miłością najszczerszą. Jeszcze raz dziękuję i macham do Pani z naszej Jaworzyny.
    Niesławo-zapraszamy do naszego raju, mam nadzieję, że zachwyci Cię tak, jak nas..

    OdpowiedzUsuń
  19. I jeszcze - muszę to powiedzieć, ogromnie cieszy mnie fakt, że jesteście, że w tym zwariowanym plastikowym świecie są ludzie myślący tak jak my i jest ich coraz więcej...

    OdpowiedzUsuń
  20. Jolu, przyznam się, ze pokój kąpielowy mnie absolutnie zachwycił. I baaardzo żałuję, że nasza łazienka jest zbyt mała i na kozę, i na wannę porządną i na kabinę murowaną. Ale nic to - jak mnie żal dopadnie to zawsze mogę chociaż popatrzeć u Was.
    Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Na razie stanęłam na tym prysznicu i obśmiałam się jak norka, no...po górolsku kombinujesz:)
    Idę czytać dalej, chociaż wszystko mi staje przed oczami...nasza chałupa sień miała ale ino ino, taka maleńka, ale drabina na strych była a tam po środku wieeelka dziura i z góry widać było starą kobyłę na której kazali mi siadać na oklep i grzywy się trzymać...
    Ciekawe czy dalej na kamieniach wygrzewają się zaskrońce:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Zawiesiłam się, brak słów, dziękuję Jolu. To co w Tobie płynie jest tak naturalne, że nie sposób tego nie pokochać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Niestety wcześniejszy mój komentarz mi się usunął :( więc piszę jeszcze raz.
    Koza-nasz remonta trwa już 11 lat i jeszcze sporo rzeczy jest do zrobienia, co do błędów, my też ich trochę popełniliśmy, w pierwszym odruchu chcieliśmy szalować bale, ale brak kasy i druciana szczotka na wiertarce uchroniła nas od tego. Do tej pory przerabiamy instalację elektryczną, za którą zapłaciliśmy
    "jak za zboże", bo zrobiona była byle jak pod szalunek. Tak myślę, że dopiero teraz wiem, jak się zabrać za remont takiej chałupy, ale drugiej nie posiadamy, za to mamy stodołę i jakieś plany i marzenia względem niej, ale to przyszłość, sami tego nie udźwigniemy, musimy wesprzeć się kredytem unijnym (jak dostaniemy).
    Chato Magodo-od dawna czytam Twojego bloga, Wasze chaty są przepiękne i choć Wy w Bieszczadach, a my w Beskidzie jakoś nam po drodze w życiowych wyborach.
    Lambi-Czyżbym obudziła w Tobie wspomnienia? Zaskrońce, oczywiście, że wygrzewają się na kamieniach, na tutejszych łąkach piętrzą się wzgórki usypane z kamieni (nie wiedziałam skąd się one wzięły, ale mnie oświecili - co roku na wiosnę przy oraniu pól, wyorywane są sterty kamieni i z nich to tworzą się owe wzgórki) malowniczo porośnięte borowiną tudzież brzózkami i właśnie tam zaskrońce grzeją się do słońca. Niestety miejscowi ludzie traktują je bardzo brutalnie widłami, staramy się ich uświadamiać, że zaskroniec jest bardzo pożyteczny. Parę razy widziałam salamandrę, te, to są dopiero pięknty.
    Lambi dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  24. Jolu:) oczywiście, że dostałam maila-odpisałam i to już jakiś czas temu, czyżby nie dotarł...
    Robię torbę, robię i przed wiosną będziesz miała.
    Pozdrawiam i ciągle podziwiam Wasz dom!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Dużo ciężkiej i wspaniałej pracy widać. Podziwiam determinację i styl. Pokój kąpielowy - rewelacja! Czekam na ciąg dalszy:)
    Pytałaś o cisto francuskie. Można z niego robić różne pyszności: z kapustą, z pasztetem, z rybą, warzywami i owocami. Polecam bo to super sprawa na zimno i na ciepło oraz oszczędność czasu.

    PA! Tomaszowo:)) Zgadzam się z Tobą - Tomaszkowie to fajne chłopaki.Nie znam Tomasza, którego bym nie lubiła:)

    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  26. Jolu, dziekuje ze mnie odwiedzilas... wpadam z rewizyta :) Piekny ten blog... W tej chwili nie, ale jak bede miala wiecej czasu, musze koniecznie wszystko przeczytac :) Podziwiam ludzi ktorzy kupuja stare domu i remontuja je... przywracaja je do zycia... To niesamowite.

    Pozdrawiam cieplutko ! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Obudziłaś:)
    Miłego weekendu Wam życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zauroczeni jesteśmy Waszym kawałkiem świata. Zauroczeni jesteśmy aranżacją - wnętrza są śliczne, niesztampowe. Niczego nie udają. Cudnie i prawdziwie.
    Jesteśmy pełni podziwu. Będziemy stałymi bywalcami :D. (Nie ukrywamy, że zamierzamy też czerpać pełnymi garściami Wasze pomysły...)
    Pozdrowienia
    Go i Rado

    OdpowiedzUsuń
  29. Zanurzylam się w Twoją opowieść, pięknie piszesz. To, co zrobiliście, budzi podziw i nutkę zazdrości;) Przeczytałam oczywiście wszystko od początku (a raczej od teraz do początku;)) i zostaję:)

    OdpowiedzUsuń