Wielu z Was marzy o tym żeby zmienić swoje życie, rzucić wszystko i przenieść się gdzieś, choćby w Bieszczady. Żyć zgodnie z porami roku, zawiesić na kołku garnitur i garsonkę, wdziać kalosze, zakasać rękawy i pracować na kawałku własnej ziemi. Uwierzcie, że jest to możliwe, wystarczy tylko odrobina odwagi. Jakiś czas temu odwiedzili nas młodzi ludzie którzy stworzyli w Bieszczadach niepowtarzalne miejsce, wyremontowali 100 letnią chyże, sprawili, że stare domostwo znowu zatętniło życiem. Tu rodziły się ich dzieci, tu żyją z pracy własnych rąk. Kasia piecze chleby, Leszek robi drewniane meble, które Kasia maluje w piękne polne kwiaty. Smolnikowe Klimaty, to miejsce z duszą stworzone przez pasjonatów wszystkiego co dawne. Ciężko pracowali żeby uratować to domostwo, niestety sytuacja rodzinna zmusza ich do sprzedaży Smolnikowych Klimatów , ponieważ wielu ludzi pyta mnie o takie miejsca postanowiłam pokazać Wam jedno z nich, być może to miejsce czeka na kogoś z Was, tak jak moja chałupa czekała na mnie. Tak więc zapraszam Was w progi 100-letniej chyży, tu czas płynie innym rytmem. Ponieważ dostałam zgodę Kasi i Leszka podaję ich numery telefonów, gdyby komuś serduszko zabiło do tego miejsca
883-653-219 , 510-87-87-16
Przed świętami Bożego Narodzenia Bubisa z "Moje życie na wsi" wysłała mi zakwas i przepis na chleb. Zakwas skrzętnie przechowuję w lodówce i raz w tygodniu, skoro świt w piecu lądują chleby, które złocą się z minuty na minute i wypełniają chałupę cudownym zapachem. Gościom bardzo smakuje taki chlebek, więc proszą mnie o przepis. Przepis, przepisem, ale bez zakwasu nic się nie upiecze, tak więc w ślad za przepisem zamknięty w małym pojemniczku mknie drogą pocztową zakwas. Gdzie ja już tego zakwasu nie wysyłałam, zatacza on coraz większe kręgi, trafia do miast i miasteczek, a z nich dalej w świat. Bardzo mnie to cieszy, nazwaliśmy go "jolinkowy chleb przechodni", tak właściwie powinno być "bubisowo-jolinkowy chleb przechodni". W zamian za zakwas, dostaje zdjęcia pierwszego upieczonego chleba. Jak się okazuje "nie taki diabeł straszny". Od kiedy mam ten zakwas nie kupuję chleba w sklepie, bowiem wypieki tamże Tomek nazwał bardzo wdzięcznie "klęską piekarza". Niestety ostatnimi czasy dowaliłam sobie z robotą, prawa ręka z tygodnia na tydzień bolała coraz bardziej, myślałam sobie, jak wlazło, to i wyjdzie. Na wsi, gdzie robota goni robotę nie ma czasu na rozczulanie się nad sobą. Wlazło, ale wyleźć nie chciało, więc musiałam udać się do Krakowa, żeby jakiś lekarz obejrzał to moje nieszczęście. Pani doktor obejrzała i za głowę się złapała, dorobiłam się pięknego zapalenia ścięgna. Zaaplikowała mi dwa zastrzyki w spuchniętą rękę i przykazała ją oszczędzać, tak więc w ramach oszczędzania ręki ogród zarasta zielskiem, wiele płotów i płotków czeka na malowanie a ja siedzę z kozami na łące, oszczędzam i przerażenie mnie ogarnia, co to będzie jak się wreszcie to oszczędzanie skończy.
Chciałam Was jeszcze zaprosić na stronę internetową Międzynarodowego Uniwersytetu Włóczęgów i Turystów, stworzyli ją pasjonaci pięknych miejsc i szlaków. Pozdrawiam serdecznie, dziękuję pięknie za maile i komentarze.
Podziwiam ludzi odważnych i mających coś do pokazania światu. Piękne bieszczadzkie klimaty, pewnie kiedyś zawędruję pod smolnikowy dach...wszak mam blisko. Zakwas i u mnie w lodówce stoi, pielęgnuję jak umiem i też od czasu do czasu smaczny chleb wyciągam ( z piekarnika niestety :( ) Zdrowia życzę spracowanej ręce .
OdpowiedzUsuńJa też tam nie byłam, w czerwcu jedziemy w Bieszczady po kózki karpackie, taki wypad na jeden dzień, mamy w planie odwiedziny u Smolników, już się nie mogę doczekać :)
UsuńA już się cieszyliśmy czytając pierwsze zdania, a tu okazuje się że ,,SMOLNIKOWI" przegrali walkę z rzeczywistością :(
OdpowiedzUsuńTobie jolinko życzymy szybkiego wykurowania tego ścięgna
Jak byś odezwała się na nasz adres ,podpowiemy staaaary chiński sposób przyspieszenia kuracji i rehabilitacji tego zapalonego ścięgna (sprawdzony i skuteczny).
Napiszę maila, nie przegrali, chcą się przenieść w miejsce bardziej niedostępne niż Bieszczady, blisko nas w Gorcach znaleźli starą chałupinkę, nie ma tam drogi, ani żadnej cywilizacji, za to widoki... To twardziele i odważni młodzi ludzie.
UsuńW takim razie to zmienia postać rzeczy, bo z posta można wywnioskować, że wydarzyło się coś złego, a to po prostu ich wybór. Widocznie nie byli w tym miejscu do końca szczęśliwi, skoro szukali dalej. Jak człowiek jest szczęśliwy, to niczego nie chce zmieniać.
UsuńCzasami życie wymusza zmiany, stworzyli to miejsce ciężką pracą i myślę, że ciężko im będzie zaczynać od podstaw.
UsuńTo prawda, ale jeśli rezygnują z owoców tej swojej ciężkiej pracy, to znaczy, że albo coś się wydarzyło, że nie mogą tam dłużej mieszkać (i wówczas, to jest przykre)... albo, jest to ich wybór, bo znaleźli coś lepszego (a wtedy już tak przykre nie jest).
UsuńNiedawno czytałam w czasopiśmie o Smolnikowych Klimatach. Bardzo podobał mi się ich zapał i wytrwałość. Szkoda, że rezygnują - klimat tworzą ludzie. Samo życie.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia i pięknego lata. Pozdrawiam
Myślę, że ich zapał nie minął i jeszcze dużo przed nimi, coś jest z tym "klimatem" i ludźmi, dziękuję :)
UsuńJolu zdrowia życzymy dużo, oszczędzaj się i kuruj. Chleby pieczesz cudne i pewnie smakowite, ja też czasem popełniam pieczywo tylko na drożdżach, ale wszystko przede mną. Mocno pozdrawiamy i bardzo nam przykro, że Smolniki musieli podjąć tak trudną decyzję, cóż życie czasem zaskakuje. Cmok.
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś popełniałam na drożdżach, ale ten na zakwasie nie ma sobie równych, jest pyszny nawet przez tydzień. Przyjedziesz, spróbujesz i może wyjedziesz z zakwasem :)
UsuńJakoś przykro się zrobiło. Tyle pracy i serca człowiek wkłada, a tu nagle los płata jakiegoś figla. Na pewno jest im bardzo smutno z tego powodu. Na stronie Smolnikowych klimatów nie widać żadnej informacji na ten temat. Szkoda tego miejsca :-(
OdpowiedzUsuńTak miejsce tworzą ludzie, życzę Smolnikowym klimatom dobrych i kochających je ludzi. A tej pięknej rodzinie, aby nowe miejsce przyjęło ich równie szczodrze i aby dali radę!!! Trzymam kciuki aby im się ułożyło, może zostaną, może pojadą...
OdpowiedzUsuńA Tobie zdrowia...
Muszę zrobić w końcu zakwas, bo bardzo tęsknię do chleba... a mój mi wyszedł.
Zrób, zrób, bo warto, dziękuję w imieniu Smolników, kciuki im się bardzo przydadzą :) Oczarowali mnie doszczętnie.
UsuńPiękne to Smolnikowo. Chlebki też piekę, zakwas przywiozłam z Mazur, sama też rozdałam wielu osobom. Taki chlebek jest pyszny, ale zjada się go więcej i rośnie nie to, co trzeba w szerz:))) Rączkę trzeba oszczędzać. Życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńMasz racje, z tym rosnięciem, szczególnie jak jest świeży, nie można sie powstrzymać :) oszczędzam jak mogę :)
UsuńI tak smutno, bez względu na okoliczności ...
OdpowiedzUsuńZdrowia i wiele dobrego życzę
jolanda
Zdjęcie chlebów wywołały u mnie chęć natychmiastowego przystąpienia do pieczenia, co tez zaraz uczynię:-))) Na zapalenie ścięgna może spróbuj przykładać roztarte na miazgę liście i korzeń żywokostu. Zawiera alantoinę, która przyspiesza gojenie i leczy stan zapalny.
OdpowiedzUsuńA "Smolnikowych" szkoda. To było fajne miejsce. I wiecie co? Ja bym mogła wygrać miliony w totka, a i tak z naszego domu bym się nie ruszyła. Bo gdzie bym znalazła takie fajne "zadupie":-)))
Pozdrowienia!
Asia
Asiu i Wojtku, dzięki. Ja też bym się stąd nie ruszyła. Podobno wszystko jest na sprzedaż, zależy ile kto daje, ja wiem, że nie ma takich pieniędzy, które skłoniłyby mnie do opuszczenia Jaworzyn. Zbyt dużo serca tu włożyłam, to jest po prostu mój dom. Mam nadzieję, że Kasi i Leszkowi uda się zrealizować marzenia, życzę im tego z całego serca, bo to niesamowici młodzi ludzie :)
OdpowiedzUsuńRok temu dzwoniłam do Smolnikowych klimatów ale nikt nie odbierał. Stworzyli miejsce wyjątkowe, ale Smolnik to wioska nie leżąca w wysokich górach. Zwiedzałam wieś! To są ludzie z wyobraźnią więc stworzą podobny klimat. Zobaczycie.
OdpowiedzUsuńKupowałam "chleb śpiewany" u bardzo miłej pani mieszkającej nieopodal i ser u jeszcze innej pani.
Twój chleb natomiast wygląda bosko. Ja zrezygnowałam, bo mi nie wychodził. I życzę Ci Jolu szybkiego powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam
Ja tam nigdy nie byłam, ale mam nadzieję, że będę, a wtedy też kupię ten "śpiewany chleb", mam nadzieję, że go znajdę. Ten chleb też bosko smakuje, są w nim orzechy, słonecznik, siemię lniane - nie kłamię, warto go piec :)
UsuńGoraco zycze szybkiego powrotu do zdrowia. Ciesze sie, ze tworcy Smolnikowych klimatow CHCA a nie musza je opuscic. Ich dzielo jest przepiekne. Och, gdybym mogla....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze raz
A
Pięknie by było gdyby Smolnikowe Miejsce uszczęśliwiło nowych mieszkańców, a oni przyjęliby je z szacunkiem i miłością. Zawsze strach ogarnia, że ktoś tam może jakąś plastikową komercję odwalić ... Chociaż, może w takim miejscu się po prostu nie da?
OdpowiedzUsuńSmolnikowi Ludzie są młodzi. Jeszcze zdążą być drugi raz szczęśliwi.
Jolinko, życzę Ci żeby ręka szybciutko wyzdrowiała! Nie przepracowuj jej!
Magdo, myślę, że to miejsce kupi ktoś, kto czuje jego urok, tam nie ma miejsca na plastik i komercje, trzymam kciuki za nowych właścicieli, a Kasi i Leszkowi spełnienia marzeń życzę.
UsuńKurcze niestety trzeba dwojga, coś o tym wiem, trzeba dwojga i odwagi, a wtedy...
OdpowiedzUsuńCzytałam o nich w Weranda Country i szczerze powiedziawszy strasznie nam się z Pawłem to ich życie "przeczytane w gazecie" spodobało. Szkoda, że muszą opuścić to miejsce. Ale skoro w Gorcach jeszcze bardziej dziko.... powiem Ci, że Paweł też się na te rejony mocno napalił ale... ceny za ziemię są mocno odjechane w porównaniu z innymi terenami. Ale nie tylko cena decydującym elementem jest. :-) pozdrowienia i do zobaczenia wkrótce. :-)
OdpowiedzUsuńSmutno mi się zrobiło po przeczytaniu Tego posta.Ale cóż, nie samymi radościami usłane nasze życie:( A szkoda.
OdpowiedzUsuńZmartwiła mnie Twoja chora ręka.Mam nadzieję ,że uporasz się z tym problemem.Tego z całego serca Ci życzę.
Na temat wspaniałości chleba na zakwasie nie będę się rozpisywała.Zrobiła to w mojej rodzinie dostatecznie bratowa z"Kuchennych pogawędek".
Na temat "Smolnikowych klimatów",cóż ja człowieczek nizin mogę się wypowiadać.Może po prostu za tym zakrętem życiowym dla TYCH jakże Wspaniałych ludzi, los przygotowuje jakąś wspaniałą niespodziankę.Tego z serca IM życzę
Oczywiście, że pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńJolu, to jednak boląca ręka nadal dokucza i to ze zdwojoną siłą...:( Trudno się oszczędzać przy domu, kózkach i gościach... Może Goście rzucą się na grządki:) W końcu w domu mają tylko doniczki na wąskim parapecie:)Życzę szybkiego uleczenia... A dom w Bieszczadach... Mam nadzieję, że Gospodarze mają plan wart tej decyzji bo dom... no cóż... cudny i żal czytać, że ktoś kto go "stworzył" teraz postanawia opuścić... Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdużo zdrowia życzę..i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJolu droga ;-). Jak zawsze mądre słowa i cudne zdjęcia. Niemal czuję zapach tego boskiego chleba i smalcu. Pięknie piszesz i tak mądrze. Przepraszam,że tak długo nie pisałem ale ostatnio walczę z choróbskiem i szpital i chemia.Wziąłem również udział zaraz po wyjściu ze szpitala w kiermaszu rękodzieła. Klimat cudny, piękne dzieła ale resztę przemilczmy. Dwa dni cudnej pogody i jedyne co mi się udało to spiec się jak fryteczka. Pozdrawiam Cię serdecznie i i miłego dnia życzę. Całusy wiosenne posyłam ,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńMy tez już dość dawno zrezygnowaliśmy z sklepowych chlebów (polepszacze ze śladowymi ilościami mąki :D). Wstyd się przyznać, ale wciąż nie mamy zakwasu... i u nas różnorodne, wyborne pieczywo ...ale tylko na drożdżach.
OdpowiedzUsuńRumienimy się....
te przepisy na "zakwas-matkę" takie się nam wydają wciąż niepojęte.
W Smolniku przepięknie, ale nie wygraliśmy w totka, a i w Uchodyni serce zgubione. Jakiż pęd w duszach tych młodych, wspaniałych ludzi, że ich tak gna ku nowym wyzwaniom. Już ich lubimy!!!
Pzdr.
Witajcie tu Smolnikowe Klimaty ;))
OdpowiedzUsuńPrzed chwilką napisałam naprawdę całkiem sporo , pisałam chyba z godzinkę no ale jak często mi się zdarza kiedy mój mąż mi tłumaczy że zawsze powinnam to zapisywać chodźmy w Wordzie ja idę na żywioł no i teraz piszę od początku .
To bardzo miłe , te wszystkie słowa które padły dziękujemy , tyle smutnych akcentów sprawiło że przez chwilkę i nam smutno się zrobiło .
Jednak mamy marzenia i jesteśmy raczej z tych którzy je realizują , idą dalej bo życie jest krótkie i czasu niewiele więc trzeba żyć pełną piersią .
Nie smućcie się , damy radę chociaż wiemy że nie będzie może na początku łatwo ,jednak jesteśmy już w Bieszczadach od 2004 roku i nigdy niebyło sielankowo , wiemy że aby coś mieć trzeba się sporo napracować tym bardziej jak się zaczyna od zera .
My mamy siebie ,trójkę wspaniałych dzieciaczków którym chcemy dać coś od siebie , mamy dosyć powtarzania ,, za chwilkę ,poczekaj jeszcze ,zajmij się czymś ,, wiemy że to zdarza się w prawie w każdy domu jednak kochamy Je mocno i chcemy żyć razem nie gdzieś OBOK.
Potrzebują nas ,są na tyle mali że o Świecie jeszcze wiele niewiedzą , to najważniejsze chwile które na zawsze zapiszą się w ich wspomnieniach mamy nadzieję że dzięki naszej decyzji będą one najpiękniejsze ;)))
Mamy to szczęście że te całe nasze dotychczasowe wspólne życie czegoś nas nauczyło ,dlatego idziemy do przodu i nie jesteśmy przegrani ani głupi bo niektórzy uważają że stworzyliśmy coś tak piękne a teraz chcemy to zostawić pukają się w czoło ,,,,
Są też tacy co życzą nam szczęścia ale chcą abyśmy zostali albo rzucają na nas klątwę abyśmy nie sprzedali ,tłumacząc to że to nasze miejsce .
Kochamy ten dom całym sercem , ale do odważnych Świat należy i jeżeli wiemy że można spróbować z czystym kontem mówiąc dosłownie to warto zaryzykować , zaczęliśmy wszystko od początku bez funduszy , bez wiarygodności kredytowej przynajmniej jak się po dwóch dniach od decyzji o kupnie domu tu sprowadziliśmy żaden bank nie dawał nam więcej jak 50.000 zł a dom kosztował dużo, dużo , naprawdę dużo więcej ale odważyliśmy się i okazało się że i kredyt też możemy dostać dużo większy ,reszta czyli remont itd…pochłonęło jeszcze więcej i większość rzeczy robiliśmy zupełnie sami .
Więc jeżeli się chce i się zaryzykuje to życie daje nam szansę , warto być twórczym i kreować swój los po swojemu jak tylko się da oczywiście przemyśleliśmy wszystko wiele razy bo przecież mamy dzieciaczki i w takich planach i decyzjach trzeba mieć ,,łeb na karku ,, ;))
Mamy nadzieję że znajdzie się osoba która pokocha te miejsce , jest ono naprawdę magiczne wiele osób tego już doświadczyło , będzie Ona tu naprawdę szczęśliwa tak jak my a może i bardziej ,dlatego będzie to jej miejsce na Ziemi.
My już swoje znaleźliśmy i tam chcemy odpoczywać ,pracować i robić to wszystko co i tu lecz mieć jeszcze więcej czasu dla Siebie by móc się jeszcze bardziej realizować w roli rodziców , twórców …by mieć czas patrzeć przed siebie na piękno otaczającego nas Świata ;)
Tego życzymy i Wam z całego serca .
Dziękujemy Tobie Jolu przede wszystkim ,gdyby nie Ty to te wszystkie wspaniałe osoby nawet nie wiedziały by o naszym gospodarstwie o Ich może nowej szansie na lepsze życie z dala od miejskiego zgiełku w zgodzie z naturą , to Twoje słowa przemówiły , Ty jesteś kreatorką tej historii może właśnie już realizuje się nasz nowy plan ;)))
Dużo zdrówka ,,kozia mamusiu,, masz tyle ciepła w sercu nie tylko dla ludzi ale i dla zwierząt które u Was w Waszym pięknym Jolinkowie mają raj na Ziemi .
Mamy nadzieję że jak następnym razem się zobaczymy będziemy mogli podzielić się z Wami dobrą nowiną że wspólnie wybierzemy się na te cudowne wzgórze Gorców że posmakujemy Twojego przepysznego chlebka , ja dzisiaj też piekłam zajadaliśmy się tak że dzieciaki zjadły chyba po trzy kawałki no Kuba i Julek oczywiście bo Amelka ma jeszcze mały brzuszek ;))
OdpowiedzUsuńKażdy chlebuś smakuje inaczej , każdy jest po prostu pyszny czy pieczony w Beskidach czy Bieszczadach , czy w Poznaniu ,nad morzem albo jeziorem jeżeli jest on wyrabiany własnoręcznie i to dostaje on to coś prosto z serca to sprawia że jest on tak bardzo wyjątkowy ,więc do dzieła pieczcie dzielcie się zakwasem jak Jola ,jak i my się dzielimy;)))
Buziaki .
Dzieciaki kochane, kto jak kto, ale ja trzymam za Was kciuki, za Wasze odludzie w Gorcach, wiem, że stworzycie tam wspaniały dom, a Wasze dzieciaki nareszcie będą miały rodziców dla siebie. Nie powiem, że nie jest to wyzwanie nie lada, ale do odważnych świat należy, a Wy mimo młodego wieku odwagi i chęci do pracy macie całe pokłady. Mam nadzieję, że ten dom stworzony przez Was znajdzie mądrego Gospodarza, buziaki ślę i idę piec chleb :)
UsuńTeż wywnioskowałam z postu Joli, że młodym ludziom los sprawił przykrego psikusa. Jak się cieszę, że to jednak była przemyślana decyzja, i oni są pełni energii i nadziei. Życzę spełnienia marzeń i przede wszystkim zdrówka im i dzieciaczkom!
OdpowiedzUsuńJolu, z tym zakwasem to narobiłaś! :) Nie prosiłam już Cie o wysłanie, bo jeszcze zbankrutujesz na przesyłce :D Ale zainspirowana Twoimi opisami zdecydowałam się zrobić swój. Nawyszukiwałam w internecie przepisów, coś dobrałam, coś odrzuciłam... No i czekam... Zobaczę...
Chętnie wyślę Ci zakwas i przepis, bo jest niezawodny, jak dotąd wszyscy którzy piekli odnieśli sukces :)
UsuńMają pasję i odwagę młodzi ludzie ze Smolnika, czytałam w Country artykuł o nich, myślałam, że to jest już ich miejsce do końca życia, niech im się darzy! wszelkiej pomyślności. Jolu, chleb na zakwasie, czy może być coś lepszego? serdeczności na Jaworzyny posyłam.
OdpowiedzUsuńJolu, piękne to siedlisko, szkoda, że muszą opuścić taki zakątek. Ostatni mało bloguję bo troszkę brak mi czasu, ale mam nadzieję, ze w wakacje się to zmieni. A Janek jak zwykle zapytuje, co słychać u kózek. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńJolu, Twoje chleby przerastają moje o głowę!!! Cieszę się bardzo , że nasz zakwas wędruje po całej Polsce. To takie symboliczne dzielenie się chlebem :-) Piękna inicjatywa!
OdpowiedzUsuńOszczędzaj rękę Kochana!!!
Czytałam w WC art. o Twoich znajomych. To bardzo przykre, że muszą zrezygnować z takiego miejsca... Ech... Różnie się życie układa...
Witaj Jolu, jak Ty ładnie piszesz :), pozdrawiam Cię serdecznie z Krakowa
OdpowiedzUsuńps pamiętaj na wszelkie bóle mam b. dobrego lekarza od akupunktury.
Ja również TU zaglądam ,zwłaszcza przy porannej kawce:))
OdpowiedzUsuńKomentarz Leszka Górnego bardzo mnie uradował.A to dlatego,że jest w nim tyle ciepła i mądrości takiej zwyczajnej życiowej,że jestem już teraz pewna, iż CI ludzie osiągną wszystko co sobie zaplanują.Tego IM z serca życzę.
A Tobie Kochana DUUUUUUUŻO zdrówka.
Pozdrawiam serdecznie przesyłając moc buziaków:)))
Jolu narobiłaś mi smaczka i jesienią ja wszystko się ułoży to może się zjawię na ten pyszny chlebak i swojski klimacik . Życzę zdrowia - powodzenia dla Wszystkich !
OdpowiedzUsuńPuk puk, Jolinko!
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, że letnicy i w ogóle, ale trzeba coś napisać ! :):):)
Napisz coś wreszcie
OdpowiedzUsuńPromykiem słońca są wpisy od Ciebie...
OdpowiedzUsuńKażde Twoje słowo...wciąż płynie po niebie...
W Twoich słowach ciepło,którego tak mało...jak miło Cię
było poznać,szczęście mnie spotkało...że istnieje ktoś kto
potrafi wzruszyć,kto potrafi sprawić,by serce się śmiało...
Pozdrawiam....miłego dnia z promykami słońca życzę.
Jolu, czy są już nowe kózki? A przede wszystkim jak Twoja ręka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Hej Joluś,odezwij się....
OdpowiedzUsuńczekam na nowe wieści z Jolinkowa:)Pozdrawiam:*
Wiem, że dawno mnie nie było, żeby to tylko brak czasu...napiszę, napiszę. Dziękuję bardzo, bardzo. Kasiu nie ma jeszcze nowych kózek, ale wszystko opowiem, najszybciej jak się da.
OdpowiedzUsuńA ten chlebek to chyba najlepiej w piecu chlebowym , albo kuchni węglowej wychodzi? A w piekarniku zwykłym?....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na nowe wpisy z przepięknej krainy kózek :)