Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
..Zawadka marzec 2005...
Fot. M. Kościelniak
Pierwszy marzec na Zawadce, jeszcze nie mamy bieżącej wody, myjemy się metodą oszczędną :) Kraków już za nami, ale tak na wyciągnięcie dłoni. Jesteśmy zdeterminowani pełni optymizmu gdzieś tam w zakamarkach głowy tętni jeszcze miejski gwar..Tomek wciąż w rozjazdach..ja w rozterkach..
-Damy radę?..
-Damy!!! Tak naprawdę, to co się zmienia?...
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Pierwsze święta Wielkanocne, takie nasze..rodzinno-przyjacielskie..śmiech radość i radość..chłoniemy ten dom to miejsce..Fiona i malutka Słoninka..brak nam tchu..brak słów..a jednak z tyłu głowu pulsuje nieznośna myśl.
-Damy radę?...
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M.Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
Fot. M. Kościelniak
fot. M. Kościelniak
fot. M.Kościelniak
Marzec 2013
Broad Peak
Każdy z nas ma sówj Everest...
-Słuchaj, co myślisz o tej wyprawie? Wrócą? Może jest jakaś nadzieja. Cholera jasna taki młody, sprawny. Wrócą. Berbeka doświadczony, przecież kiedyś prawie już był na szczycie..wrócą.
-hmmm..ja tego kompletnie nie rozumiem.. nielepiej to siedzieć spokojnie na dupie..wiesz ciepło, przytulnie..przewidywalnie..pilot w zasięgu ręki..
..po cholere Oni tam lezą??
Daliśmy. Ile to już świąt, ile wiosen i zim za nami. Tamtego marca nawet nie przypuszczałam jak to się potoczy. Miało być zupełnie inaczej..cóż jak widać życie pisze swoje scenariusze..tamtego marca nawet mi się nie śniło że będę doić kozy, przyjmować kozie porody, drżeć z zimna i strachu o nowe życie..taplać się w błocie..nosić drwa i rozpalać w piecu..
Tamtego marca zaczęłam nowe życie.
Zdobywajcie swoje szczyty, słuchajcie siebie..czasami bywa trudno...
Spokojnych i ciepłych świąt :)))))))
OdpowiedzUsuńDuuużo zdrowia dla maleństwa .
Jak mówi stare przysłowie :"Bóg daje nam tyle krzyży ile jesteśmy wstanie unieść" tak samo jest z marzeniami by ich dosięgnąć trzeba się "nadźwigać", nic w życiu nie przychodzi łatwo. Zdrowych i Wesołych Świąt Jolu :)
OdpowiedzUsuńMonika..Ty zdobywasz swój Everest dzień po dniu..pamiętaj..że czasami trzeba odpuścić...
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba, szkoda że to przychodzi mi tak trudno :) Trzymajcie się zdrowo, malutkiej zdrówka i wam także w te ciężkie zimowe dni. Pozdrawiam :)
UsuńMaleństwo ma się dobrze, dzięki wielkie. Twój Anioł nad nią czuwa.
OdpowiedzUsuń"..czasami bywa trudno ale warto"....i właśnie dlatego że tak trudno to bardziej doceniamy....
OdpowiedzUsuń..ale też nie chciejmy za dużo..cieszmy się drobiazgami...bo życie jest jak "Bajka o rybaku i złotej rybce",jak chcemy za dużo to możemy skończyć jak ten zachłanny rybak przy dziurawym korycie....
Zdrowych i Wesołych Świąt:)
Tobie i Wszystkim Twoim Bliskim pragnę życzyć Spokojnych, Zdrowych i Radosnych Świąt.Juta.
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt, Jolu; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTyle tych Everestów, ile ludzkich pragnień.
OdpowiedzUsuńTyle też, ile ludzkich słabości. Czasami najtrudniejsze jest nie zdobycie szczytu, tylko pozostanie mu wiernym, gdy kuszą inne, nowe. Czasami odwrotnie, najtrudniejsze jest porzucenie zdobytego szczytu i wyruszenie na nową wyprawę. Tyle sprzeczności wzajemnie się wykluczających, skąd wiedzieć który wybór jest tym najlepszym?
Za dwa tygodnie minie 8 lat naszego oswajania z nowym. Trwamy.
Wszystkiego dobrego dla Was!
Z podziwem i szacunkiem dla Waszego trwania.
Jak dobrze znów Was zobaczyć :) Przecież Wy na samym szczycie stoicie, nie spadacie mimo wątpliwości, trudów i wiatrów wiejących. Ciężko jest, ale dajecie radę, mamy szczęście, że mogliśmy Was poznać :)
OdpowiedzUsuńŚlemy do Was życzenia z samego serca. Wszystkiego co najlepsze, cudownych Świąt.
Droga Jolinko, nie wiem czy my zdobywamy Everest ale nawet jeśli to chyba dopiero mam rozbity pierwszy obóz. Jest trudno. Już trochę bolą plecy od noszenia bagażu, są też szerpowie, którzy pomagają nosić ale tak naprawdę szczytu jeszcze nie widać. Wyglądamy pierwszej przełęczy, która doń prowadzi.
OdpowiedzUsuńDzięki m.in. Tobie wiemy, że mimo wielkiej radości i nadziei, to czeka nas jeszcze wiele trudu. To Ty nam to wciąż uświadamiasz i dzięki Ci wielkie za to.
Niech wielkanocny czas będzie chwilą refleksji, spokoju i radości. Niech maleństwo cieszy Wasze oczęta i niech miłość Was nie opuszcza.
Buziaki
Marlena i Paweł
Pięknie opowiedziana jest Twoja historia. Wszystkiego Najlepszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Spokojnych, ciepłych świąt Jolu ! Pozdrawiam z zimowej Suwalszczyzny ! S.
OdpowiedzUsuńMiłość wszystko zwycięża i daje siłę. Niech Was nigdy nie opuści.
OdpowiedzUsuńZ okazji Świąt Wielkanocnych:
OdpowiedzUsuńmiłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr,
zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze.
Pracy, która pomaga żyć.
Uśmiechów bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać
i szczęścia, które niejednokrotnie ocala nam życie.
Ila z Mazowsza
Tak... my już jutro będziemy szczyt zdobywać :)))
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla was!
OdpowiedzUsuńZdrowych i radosnych Świąt życzę!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Wszystkiego najlepszego w te Święta :)
OdpowiedzUsuńJaka ta mini-Słoninka słodka:)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt... i dużo , dużo sił i zapału na każdy nowy Everest...
Jolu, jak zwykle pięknie piszesz ... ludzie powiadają człowiek myśli , Pan Bóg kreśli ... życzę radosnego świętowania Wielkiej Nocy. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuń