niedziela, 28 września 2014

a...

Takie nieśmiałe a...Michał mój gość dwa lata temu, Michał i Ania, Magda. To Oni moi goście. Dwa lata kawał czasu, tyle dni miesięcy...Polak Potrafi. Ten projekt przerósł moje oczekiwania. Dla świętego spokoju powiedziałam
- Dobra działamy.
Działamy. Michał, Ania, Magda, Karina, Seba, Asia, Marcin, Kasia, Monika, Renia, Marta, Kasia....Ludziska kochane jest Was tylu że myśli nie nadążają...aa..Beata..i sami widzicie a..b..c..nastąpi










 
 
 
 
Ludzie..ile w Was współodczuwania, chęci do działania. Kopiecie mnie w tyłek i mówicie.
- Dasz radę Jolka, dasz..
Daje bo czuję Wasze wsparcie, bo chcę. Czasami wątpię, błądzę, siadam z kubkiem kawy rano i pytam...
Dziękuję...

niedziela, 14 września 2014

Ten czas...

Pracowicie i refleksyjnie. Jesień. Ta pora roku zawsze wzbudza we mnie refleksje. Rudziejące zbocze Kotonia które widzę z okna kuchni, dymy snujące się, zapach palonych ognisk, wykopki, warkot traktorów z oddali. Jesień...Najbardziej ją lubię. Szczególnie tu w górach. Rosa o poranku i te mgły osnuwające wszystko dookoła..Jesień...
Jesień w tym roku pracowita dla mnie. Budowa koziarni ruszyła z kopyta. Gdyby nie moja niezawodna sąsiedzka ekipa. Mietek, Bogdan nie ogarnęłabym tego. Dzieje się. Jest jesiennie i pracowicie. Wierzcie lub nie zakończenie projektu wzbudziło we mnie falę radości i zwykłego ludzkiego lęku. Lęku o to czy dam radę. Ludzie zmobilizowali mnie do działania, ludzie mi zaufali, wsparli teraz kolej na mnie. Tak zwyczajnie przestraszyłam się. Czy dam radę..paradoksalnie zakończenie projektu wzbudziło we mnie oprócz radości takiej - sama nie wiem jak ją określić, nawet nie wiem czy słowo "radość" jest tym słowem którego chcę użyć - totalną panikę. Pojawiły się pytania czy dam radę, czy sprostam temu zadaniu? Działam..Czy sprostam czas pokaże. Jutro zaczynamy rozbieranie stodoły. Od jutra kozy zamieszkają w prowizorycznej zagródce użyczonej od sąsiadów. Od jutra zaczynamy budowę koziarni. Nie boję się już komentarzy. Nie wiem czy zauważyliście że nie polecam, nie zachęcam do czytania takich czy innych czasopism, nie promuję... Nie, mimo ze mam takie propozycje. Ten blog to moje życie. Ten blog powstał z potrzeby dzielenia się, szukania wsparcia i inspiracji. Ten blog to ja, to miejsce i Wy. Naturalne jest że moje bycie tu zależy od Was i naturalne jest że to dzięki gościom jestem i żyję ja i moje zwierzęta i nie chcę nic więcej. Nie włączyłam i nie włączę moderacji komentarzy, bo macie prawo wyrazić swoje zdanie.  Najbardziej bałam się konfrontacji wirtualności z rzeczywistością, tego co Wasza wyobraźnia podpowiada Wam kiedy czytacie moje posty i tego co zastajecie w świecie realnym. Już się nie boję. Jeżeli nie piszę, to znaczy że moje myśli nie przekładają się w słowa, jeżeli nie piszę, to znaczy że nie chcę robić nic na siłę. Walczę dzięki ludziom i dzięki nim zyskuję siłę. Jestem tu i Dziękuję...
jola










 
 




 

środa, 3 września 2014

ściernisco

Tu na razie jest ściernisco...Ludziska Kochane od rana ruszyłam z robotą. Przyjechały kręgi, kabel prądowy, rury do wody, zbrojenia pod wylewkę. Od samiusieńkiego rana kopara a wraz z nią dzielna ekipa budowniczych domu dla kóz ruszyła do boju. Moi wrześniowi goście dzielnie znoszą te warkoty, a kozy cóż meeee myśle że nie wiedzą co się dzieje. Walczymy dzięki Wam, walczycie z nami, ojoj dzieje się i będzie się działo. Mam zamiar zdążyć przed zimą choćby nie wiem co, jest pracowicie i jeszcze długo będzie, bo tu na razie jest..ale będzie...


https://www.youtube.com/watch?v=6XzGmdXbZmU&list=RD6XzGmdXbZmU&index=1











 
 
 
ja nie jestem w ciemię bita budowlankę znam :)))))
dziękuję
jola

poniedziałek, 1 września 2014

Udało się zatem do dzieła

Udało się. Wierzcie lub nie w momencie ruszania projektu nie miałam w sobie wiary w jego powodzenie. To ludzie, najpierw Ci którzy go stworzyli, pilotowali przez cały czas dawali mi ciągle kopy w tyłek. Potem pojawili się następni którzy w trakcie trwania projektu wyrastali jak grzyby po deszczu. Dawali z siebie wszystko i jeszcze więcej żeby zbudować dom dla moich kóz. Michał Kasprzyk, Ania Kasprzyk, Magda Barwicka, Karina Chełminacka i jej mąż Sebastian - mój tajemniczy Don Pedro wyłaniający się z mgły. Marcin Sroka i teraz już jego narzeczona Asia Leś, Monika Turska, Agnieszka Dorniak, Dorota Serafin. Oj nazbierało się tych ludzi dookoła. Zewsząd dostawałam wsparcie nie tylko materialne. Udało się dzięki Wam. Powiem szczerze, że troszeczkę mnie to przeraziło. Wy zrobiliście swoje, teraz kolej na mnie, buduję dom dla kóz. Jutro wkracza koparka, równamy teren i przygotowujemy miejsce na koziarnię. Zanim projekt zostanie rozliczony, minie trochę czasu, ja nie zamierzam go marnować, zatem zabieram się do roboty. Będę na bieżąco na blogu pokazywać postępy prac. Nie wiem czy uda mi się przed zimą skończyć wszystko, zależy to od pogody. Dziękuję Wam z całego serca. Tych z Was którzy przysłali pieniądze na moje konto bardzo proszę o napisanie mi w mailu jakie prezenty mam Wam wysłać, znajdują się one w projekcie po prawej stronie. Jeszcze przede mną sporo pracy związanej z zakończeniem projektu. Przygotowanie do końca wszystkich prezentów, następnie ich rozesłanie.  Jeszcze raz dziękuję, wiecie co? To jest niesamowite, nadal nie mogę w to uwierzyć tyle dobra :)))

 
 
 
Pozdrawiam Was i wracam do roboty