poniedziałek, 7 maja 2012

Sielankowo...

fot.Ana

Zima poszła sobie precz, nareszcie zaczęła się majowa sielanka, kwitnący sad, łąki pełne mleczy i góry zieleniejące wszystkimi odcieniami zieloności. Muszę się Wam przyznać, że przez te zimowe miesiące, nieraz miałam chwile zwątpienia, załamania, w głowie kłębiły się pytania bez odpowiedzi, oczy wypełniały się łzami. Zbyt wiele się działo, zbyt szybko, wiele wydarzeń zaskakiwało nas znienacka. Po prostu czasami ta nasza rzeczywistość zaczęła nas przerastać..w takich chwilach zwracałam się do przyjaciół, którzy mądrym słowem wspierali te moje upadki, pomagali podnieść się z kolan i iść dalej ku wiośnie..doszliśmy, zimowe smuteczki poszły precz. Zanim zaczęła się majowa sielanka trzeba było uporać się z pozimowym spadkiem w koziarni. Nasze kózki z miesiąca na miesiąc stały coraz wyżej i wyżej. Nadszedł więc dzień wyrzucania gnoju z koziarni. Ja pilnowałam trzódki na pastwisku, a Tomek uzbrojony w widły zabrał się do roboty, trwało to kilka godzin i kiedy nareszcie wszystko było wysprzątane i mogliśmy wrócić do koziarni, moim oczom ukazały się dwie góry gnoju. Nie mogłam uwierzyć jak to wszystko zmieściło się w środku na stosunkowo niedużej powierzchni. Tak więc razem z kupą gnoju pożegnaliśmy zimę i ogłosiliśmy czas pastwiskowy.



 Kózki cieszą się wolnością i soczystą trawą, maluchy z dnia na dzień stają się większe, dokazują i brykają wśród kwitnących mleczy. Hrabianka, uczy się, jak to jest być dojoną nie tylko przez koźlęta. Początki były bardzo trudne, Hrabiostwo fikało jak diable wcielone, my na zmianę męczyliśmy jej wymiona, a mleka jak nie było, tak nie było. Myśleliśmy, że pewnie ma zapalenie wymion, albo jeszcze coś gorszego, bo niby - wydawało nam się, że mleko jest, tylko nie umiemy jej wydoić. Nareszcie nadeszła pomoc fachowa w postaci sąsiadki, która obmacawszy hrabiowskie cycuszki, orzekła z pełnym autorytetem, że mleko nie poleci, bo go po prostu nie ma. Maluchy wszystko wypijają a hrabiowskie wrycki są jak najbardziej w porządku. Kamień spadł mi z serca, im maluchy większe, tym mleczka doję rano i wieczorem więcej. Hrabianka uczy się stać spokojnie, nie szarpać się i nie ładować mi kopytek do skopeczka, z dnia na dzień jest coraz lepiej, nawet jestem zdziwiona, że ta diablica, daje się tak łatwo okiełznać. W długi weekend majowy chałupa tętniła śmiechem i gwarem rozmów przy kuchennym stole, słoneczko świeciło od rana do wieczora i pozwalało naszym gościom cieszyć się tym wiosennym rozświergotaniem i zielonością wybuchającą z dnia na dzień. Księciunio zakochał się w jednej z Magd, nic tylko ładował się jej na kolana, albo podskubywał co się dało. Miałam w tym czasie dzielną pomocnicę przy dojeniu i pasieniu naszej trzódki. Marta, codziennie o siódmej rano schodziła na dół, gotowa pójść ze mną do koziarni, pokazałam jej tylko raz na czym rzecz polega i jej mała rączka sprytnie wyciskała mleko z galusiowego wrycka. Orzekliśmy wszyscy zgodnie, że Marcie należy się honorowy tytuł vice dojarki. Jedni paśli kózki, inni oddawali się lekturze zagłębiając się w fotelowe otchłanie, jeszcze inni sprawnymi rękami tańcowali z igłą i nitką, wyczarowując niezwykłe hafty. Sielankowo - jednym słowem, jak orzekły dwie Magdy.





Fot. Magda

fot. Magda


fot. Magda
Ja rządziłam w kuchni, Tomek z Martą na pastwisku.

Fot. Magda


Fot. Magda


Fot. Magda
Codziennie Magda, jedna z trzech Magd, parzyła nam pyszną espresso :)


Fot. Magda

Fot. Magda
Zakochany Księciunio


Fot. Magda


Fot. Magda


Fot. Magda
Powrót z pastwiska, czasami Fidela trzeba poprosić, żeby zechciał wrócić do koziarni, pomaga mi Marta.

Fot.Ana

Fot. Ana

fot. Ana

Fot. Ana

Fot. Ana
Wstaje nowy dzień

Fot. Ana

fot. Ana

fot. Ana

Fot. Ana
Generał Lutek dowodzi wojskiem

W ostatnich dniach przyleciały do mnie zamówione u Jagódki niezwykłe Anioły, będą czuwały nad Jolinkowem.  Zajrzyjcie do Niej, bo ta dziewczyna ma niesamowity talent, spod jej rąk wylatują  piękne Anioły. Moje zdjęcia nie są doskonałe, u Jagódki zobaczycie je w pełnej krasie. Jakiś czas temu, wtedy kiedy nad głową raz świecił mi jeden, a raz dwa księżyce, dostałam w prezencie od mojej przyjaciółki Gosi starą deskę, na której widniał napis "Jolinkowo fabryka Aniołów", to właśnie Jej Jolinkowo zawdzięcza swoją nazwę, co miała na myśli Gosia pisząc o Aniołach mogę się tylko domyślać.


 




Pozdrawiam wiosennie, zaglądających do Jolinkowa. Dziękuję Raheli za jej cierpliwość i wspieranie mnie w "kozich kwestiach", dzięki Tobie dotrwałam do wiosny.

50 komentarzy:

  1. Przepiękna ta "sielanka". Ale zapewne możliwa ona była dzięki TAKIM wspaniałym pomocnikom o których tak sympatycznie piszesz.
    Anioły są tak cudowne, że brakuje mi odpowiednich słów do zachwytu nad nimi.
    Ale wiem jedno. Mając TAKICH opiekunów musi być tylko wspaniale.
    Tego właśnie z serca życzę, pozdrawiając ze słonecznego Mazowsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomocnicy byli na medal, a Marta zaskoczyła mnie swoimi umiejętnościami w dojeniu, codziennie rano nastawiała budzik, żeby iść ze mną do koziarni :)

      Usuń
  2. Po przeczytaniu Twojego posta i obejrzeniu Twoich zdjęć poczułam nagły spokój w sobie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecudny klimat u Ciebie. Oby wiosna dodała Wam otuchy. Na pocieszenie tylko powiem, że chyba każdego zimą dopadają "zmory", taka już to pora roku. Ale nieważne, w końcu nastała wiosna! :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę, już ani śladu zimy u Ciebie ;-) jest pięknie i obiecująco, świeżo i tak... sielankowo właśnie ;-)) Ta zima musiała być próbą sił dla Ciebie, ale skoro wyszłaś z niej obronną ręką, to może być już tylko lepiej!
    Kózki oczywiście przecudne, takie radosne psotniki ;-) W ogóle cały Twój post jest pełen ciepła i optymizmu, aż się serce raduje! ;-))
    Ściskam czule, słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnością przeczytałam, jak zwykle :)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy Jolu za te wspaniale kilka dni, za to, że to Ty tworzysz ten wspaniały "sielankowy" klimat i potem my, wczasowicze, możemy się cieszyć beztroskimi chwilami :)

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, dzięki wielkie, bardzo się cieszę, że ten "Magdowy turnus" był taki sielankowy, mimo burzowych pomruków :)

      Usuń
  7. Pięknie u Ciebie.Kózki prezentują się na zdjęciach jak modelki.Mam nadzieję, że u Was już cieplutko i w miarę spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Mam spowolnione myślenie, Jolu musiałam wrócić do Twojego wpisu jeszcze raz, bo tak naprawdę oprócz radości jaka teraz u Was gości,została mi w pamięci jakaś nuta, którą pominęłam, zima, zmaganie się z trudnościami,wszystko to co wpływa na nasze życie, co je kształtuje. Chyba jednak anioły Cię nie opuszczają. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Oby tak było, bo jeszcze dużo przed nami, wiosna pracowita i lato, sianokosy, dwie nowy kózki przybywają, oj dużo by tego wyliczać :)

      Usuń
  9. Dobrze, że rozterki i smutki odeszły razem z zimą! Ja mam odwrotnie. W zimie skupiam się wyłącznie na przetrwaniu, a wiosna budzi mnie niepokojem i dziesiątkami trudnych pytań ...
    Jestem pod wielkim wrażeniem wzgórz obornikowych!
    Poza tym jak zwykle cudnie u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, te trudne pytania wracają, jak bumerang, bo one są w nas, wiosna oznacza więcej pracy w ogrodzie i wkoło domu, ale budzi nadzieję i cieszy zielonością.

      Usuń
  10. Pięknie..pozdrawiam iście majowo:)

    OdpowiedzUsuń
  11. hi hi, przypomniało mi się jak w czasie jednego z wyjazdu moich rodziców na wakacje przejęłam gospodarkę (w tym dojenie krowy). Krowę doiliśmy we czwórkę - ja (trzymałam za ogon), sąsiadka (doiła), mój chłopak (robił za krowiego psychologa) i wujek (to niby-ekspert z zakresu rolnictwa), który próbował złamać krowią psychikę na różne sposoby :) Po czterech dniach męki zostaliśmy ostatecznie pokonani, bo krowa się wściekła i rozgromiła naszą czwórkę - ja uciekłam za drzwi, sąsiadka czmychnęła do żłobu, mój chłopak dał nura za jakąś rurkę a wujek ... już nie pamiętam, ale ostatecznie uszedł z życiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy potrafiłabym wydoić krowę, to musi być wyzwanie nie lada, biorąc pod uwagę ilość mleka na jeden udój :)

      Usuń
  12. Cudny wpis i o oborniku :) i o wiośnie pięknej, i o ludziskach pozytywnych i dobrych, i o zwierzętach kochanych. Lubię czytać Twoje wpisy Jolu. Życzę samych pięknych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie rzeczywiście dobrzy i niezwykli trafiają pod nasz dach :) i dla Was uśmiechu i kreatywności pozytywnej :)

      Usuń
  13. Jolu droga ;-), cieszę się, że u Ciebie tak cudna wiosna się rozgościła. Nie ukrywam ,że podziwiam Was bardzo za Waszą wytrwałość, pracowitość i upór jakim się wykazujecie i tak myślałem, że zima to strasznie trudny czas dla Was. Co prawda widoki macie boskie, czasem nawet wydaje się ,że anioły rozpostarły białe skrzydła nad Waszym Jolinkowem ale warunki trudne. Jednak test zdaliście wzorowo. Dowodem jest wesoła i dobrze wykarmiona kozia rodzinka. Teraz pewnie nie będzie łatwiej ,bo obowiązków na pewno masz cała listę ale może choć nieco milej kiedy wieczorem koncert skrzypcowy na dwa świerszcze , a w dzień pszczela filharmonia i tańczące motyle i wszelakie trele i świergoty ptasie. Jolu droga jak zawsze cudnie było gościć u Ciebie, anioły cudne i mam nadzieję, że opiekuńczym skrzydłem czuwać będą nad cała Twoją rodzinką. Miłego wieczora życzę i całusy wiosenne posyłam,Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzesiu dziękuję i pozdrawiam niezmiennie :)

      Usuń
  14. Masz racje z tą zimą. Jest bardzo okrutna dla nas mieszkających hen pod lasem;-) Dobrze że już jest wiosna i jest zielono i ciepło bo można odpocząć od odśnieżania. Zdjęcia Jolinkowa piękne ,a anioły cóż mówić więcej - są BAJECZNE.
    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  15. Droga Jolu , dziękuje za miłe słowa , ale to ja jestem Wam wdzięczna za Jolinkowo. Uwielbiam magię tego miejsca . Chylę czoło przed Waszą pracą i wielkim sercem . Życzę Wam wszystkiego dobrego . Zawsze możecie na mnie liczyć . Pozdrawiam wiosennie. Rahela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rahelo, już drugi raz zmieniam pisownię Twojego imienia i głupia jestem, ale jak Ty piszesz je przez samo h, to niech tak będzie :)

      Usuń
  16. Uwielbiam Twój blog. Czuję się jakbym przemieszczała się do innego, lepszego świata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy ten świat jest lepszy, pewnie nie dla każdego, to świat pełen roboty od świtu do nocy, troski o rośliny i zwierzęta, prosty i cykliczny jak pory roku. Dla mnie najlepszy :)

      Usuń
  17. Fajne zdjęcia. Fajnie jest przeczytać że się kogoś wsparło w ,,kozich kwestiach" ,oczywiście nie wszyscy zasługują na taki zaszczyt aby o tym przeczytać :/
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że o Was wspominałam już wiele razy i dziękowałam Wam, jeżeli czujecie się urażeni, niniejszym czynię to raz jeszcze, bowiem wiele razy pomogliście mi w "kozich kwestiach". Ja nie jestem małostkowa i mam nadzieję, że Wy także.

      Usuń
    2. Jesteśmy jak najdalej od małostkowości (chociasz mówią o nas ,,wrażliwcy"), Jakoś tak dziwnie się zrobiło gdy przeczytaliśmy ostatnie zdanie tego posta. W żadnym wypadku nie napisali byśmy tego gdyby... jednak słowo ,,wydaje mi się" jest jak najbardziej trafione :)
      POZDRAWIAMY :)

      Usuń
    3. W takim razie pięknie przepraszam i proszę o wybaczenie, mam nadzieje, że się nie gniewacie.

      Usuń
  18. Jolu, jak pięknie, zielono i wiosennie u Ciebie! Kiedy zamykam oczy i wyobrażam sobie mój dom, to jest właśnie taki jak Twój. Wszystko jest takie, jak być powinno - miodzio! Sama nie wiem, czy podoba mi się bardziej na zewnątrz czy wewnątrz. Wiem , że to dzięki Waszej ciężkiej pracy własnie tak wygląda, ale nie tylko - trzeba mieć piękno w sobie, żeby tworzyć wokół siebie tak piękne rzeczy :)
    Pozdrawiam serdecznie i majowo
    Jestem po obezwładniającym urokiem koziego bractwa ;)i spojrzenia Słoninki (to chyba Słoninka?)
    P.S. Nawet ta kupa gnoju ma swój urok hahaha
    - całkiem 'zamaiło' mi się w głowie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, to Słoninka, ta bestia pozuje do zdjęć niczym rasowa modelka :)

      Usuń
  19. I niech ta sielanka trwa jak najdłużej :)Serdecznie pozdrawiam.
    PS Anioły są cudne

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak tam u Was musi teraz być upojnie!!! Widać po minach gości i aniołów. Nie dziwimy się.


    Serdeczne majowe pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najpiękniejszy czas, wszystko kwitnie, przejrzyste powietrze i góry w tle. Anioły są w rzeczywistości piękniejsze-niesamowite wręcz :)

      Usuń
  21. Pięknie i Lutek taki duży:) Miło zajrzeć choć na odległość... Anioły przepiękne i te anielskie kózki karpackie:))) Cudnie, że odnaleźliście swoje miejsce na ziemi a może bardziej je stworzyliście... Nawet z perspektywy 360 km ta sielanka mi się udziela:)
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu Lutek rośnie i rozrabia, nawet już nie bije się z Hrabianką, w poniedziałek na swym rumaku przybędzie weterynarz - wiadomo po co :) przesyłam Ci buziaki takie pachnące skoszoną trawą :)

      Usuń
  22. Już drugi wpis od odzyskania internetu, a ja ciągle nie podziękowałam Ci za odświeżone marzenia o własnej chacie na końcu świata. Co niniejszym czynię:). Twoje kózki są też u mnie http://muchika.blox.pl/html. Koniecznie pokaż jeśli zrobisz znak z kozą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że krowa zadowolona z podróży, to ja Wam dziewczyny dziękuję za wspólny czas, pozdrów siostrę :) Deska z kozą czeka na woolną chwilę i zakup farb, wkrótce ją zrobię, w pierwszej kolejności koszenie trawy i wyrywanie niechcianych gości z grządek :)

      Usuń
    2. Nasze kózki na Twoim blogu - cudne, zajrzę czasem do Ciebie :)

      Usuń
  23. ,,Jolinko" Bardzo przepraszamy ale dziś rano przez przypadek skasowaliśmy Twoje komentarze u nas (to nowe oprzyrządowanie Bloggerowe całkowicie nam nie pasuje i nie możemy go rozgryźć)
    Jeśli możesz prosimy o powtórkę :)
    Pozdrawiamy Jolinkowo

    OdpowiedzUsuń
  24. Przypadek rządzi światem- ten skierował mnie do Ciebie- SUPER blog!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jolu, wszystko chyba już zostało napisane, powtórzę jeszcze raz: anielsko u Was, choć nie zawsze łatwo, czasami straszno; razem uda Wam się pokonać trudności; ciepełko na Jaworzyny posyłam, pa.

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzień dobry nazywam się Julia Styrna. U Pani jest tyle rzeczy do podziwiania, ale muszę napisać o sukni ślubnej,która znowu się pojawiła u Pani, (chyba jest to suknia Pani córki). To jest po prostu cudo. W tym oceanie sukni ślubnych dawno nic mnie tak nie zachwyciło.

    OdpowiedzUsuń
  27. Julio, dziękuję w imieniu Mariki, wiele osób zachwyca się tą suknią, ja zresztą też. Niektórzy pytają nawet, czy to suknia mojej babci :) Marika sama ją wyszperała, a tuż po ślubie porwałam ją i zawisła w pokoju :)

    OdpowiedzUsuń